Reklama

Ach, cóż to był za dzień! 15 czerwca 2023 roku Katarzyna Niezgoda i Paweł Markiewicz wzięli ślub. Początkowo planowali kameralną uroczystość w jakimś egzotycznym miejscu — uznali, że jednak chcą, by w tak ważnym dniu towarzyszyli im najbliżsi i przyjaciele. Zorganizowali więc wesele pod Warszawą, na którym bawiło się prawie 200 osób.

Reklama

Opowiedzieli nam nie tylko o przygotowaniach do tego wyjątkowego dnia i towarzyszących im emocjach, lecz także o zaręczynach.

Fragmenty wywiadu z Katarzyną Niezgodą i Pawłem Markiewiczem o ślubie

Dzisiaj jest pierwszy dzień Waszego małżeństwa.

Paweł: Gdy się obudziliśmy, przywitałem Kasię słowami „Dzień dobry, kochana żono”. „Żona”… to dla mnie zupełnie nowe słowo. Ale jakie wyjątkowe! Tak samo jak założenie obrączki po przebudzeniu.
Katarzyna: Ja też muszę się do obrączki przyzwyczaić.
Paweł: Mamy piękną perspektywę, kochanie.

Mieliście piękny ślub. Kasia miała przepiękną suknię. Przesąd mówi, że pan młody nie powinien wcześniej widzieć sukni ślubnej…

Paweł: Nie widziałem. Wcześniej oglądaliśmy różne kreacje. Jedna była podobna i ta, szczerze mówiąc, podobała mi się najbardziej. Kasia jednak o tym nie wiedziała, bo nie chciałem jej nic sugerować.
Katarzyna: Paweł nigdy niczego nie narzuca i nie próbuje przekonać do swoich racji.
Paweł: Dla mnie najważniejsze było, by w dniu ślubu Kasia czuła się komfortowo.
Katarzyna: Długo zastanawiałam się nad sukienką, bo zależało mi na tym, żeby się ubrać, a nie przebrać. Chciałam, żeby była biała, ale z welonem już nie chciałam szaleć.

Jakie emocje towarzyszyły Wam podczas ślubu? Mówiłaś, że ślub powinni brać ludzie młodzi.

Katarzyna: Nie lubię być w centrum uwagi, a na ślubie, na weselu cała uwaga skupia się na parze młodej. To było dla mnie bardzo stresujące. Poza tym było dużo spraw związanych z organizacją tego wyjątkowego wydarzenia. Podeszliśmy do tego zadaniowo, chociaż nie spodziewałam się, że to będzie bardziej skomplikowane niż zwykłe przyjęcie.
Paweł: I tak ze ślubu na rajskiej plaży w Meksyku, na której mieliśmy być my i świadkowie, zrobiło się przyjęcie na sto osób. Wiesz, ile mieliśmy pomysłów na ten dzień? Mieliśmy brać ślub, lecąc balonem nad Ugandą. W Peru na Machu Picchu. Kilka było naprawdę odjechanych.
Katarzyna: Ale jednak jesteśmy bardzo tradycyjni, a dla mnie bardzo ważne było, żeby byli z nami w tym dniu wszyscy nasi przyjaciele.
Paweł: Niektórzy dolecieli w ostatnim momencie, pokonując różne trudności, żeby być z nami w tym dniu.
Katarzyna: Nie ukrywam, że chciałam, żeby to już było za mną. Ale gdy składałam przysięgę, drżał mi głos. Może dlatego, że na wprost mnie, przodem do mnie, stały dwie koleżanki, które po prostu ryczały. Zresztą nie one jedne. Gdy szłam do altany, w której czekała urzędniczka, kątem oka widziałam, że dużo gości pochlipywało.
Paweł: Gdy pani urzędniczka powiedziała: „A teraz pan młody chciałby coś powiedzieć”, widziałem zdziwienie w oczach Kasi. A ja podziękowałem jej za to, że zgodziła się zostać moją żoną, powiedziałem, że czekałem na nią całe życie i że bardzo ją kocham.
Katarzyna: I wtedy poleciały łzy.
Paweł: To było wspaniałe wydarzenie, nie tylko dla nas.
Katarzyna: Kluczem do tego, żeby wszystko się udało, jest to, żeby otaczać się ludźmi, którzy nam dobrze życzą.
Paweł: Oni wszyscy życzą ci bardzo dobrze, wiesz, ile ostrzeżeń dostałem podczas składania życzeń, żeby cię nie skrzywdzić?

Czytaj też: Katarzyna Niezgoda zaskoczyła drugą suknią ślubną podczas wesela

Krzysztof Opaliński dla VIVY!
Krzysztof Opaliński dla VIVY!

Katarzyna Niezgoda i Paweł Markiewicz w dniu ślubu, 15 czerwca 2023 roku

Ciekawe, skąd takie „groźby” się wzięły.

Katarzyna: Moi przyjaciele znają historie moich poprzednich związków. Gdy poznałam Pawła, od razu go polubiłam. Był bardzo miły. Ale nie szukałam miłości. Chciałam być sama, mieć święty spokój, chciałam odżyć po tym, co przeszłam. Potrzebowałam w końcu przestrzeni dla siebie i swojego życia. Zresztą nigdy żadnego partnera nie szukałam, oni się sami znajdowali (śmiech).

(...)
Jesteście razem tyle lat. Po co był Wam ślub?

Katarzyna: To jest następny etap związku. Dowód na to, że rozumiemy życie i wiemy, że nie polega tylko na zabawie, przyjemnościach i pięknych momentach. W naszym życiu, tak jak wszystkich innych ludzi, bywają trudniejsze momenty. Ważne jest, żeby być razem i motywować się wzajemnie, być, kiedy jest dobrze, ale mieć pewność, że nie opuścimy siebie w potrzebie. Łatwo jest powtarzać: „Będę z tobą, kiedy jest dobrze”, ale nie każdy potrafi wytrwać, kiedy jest źle. Chcemy móc decydować o sobie.

Potrzebowaliście papierka?

Paweł: Chciałem, żeby Kasia miała potwierdzenie, że myślę o niej poważnie. Rozumiem, że taka deklaracja może być dla kobiety ważna.
Katarzyna: A poza tym zawsze chciałam mieć męża (śmiech). Teraz mam drugiego. Moi rodzice już nie żyją, ale na ślubie był mój wujek, który żartował, że nie sądził, że doczeka mojego drugiego ślubu. Poza tym jestem zodiakalnym Koziorożcem i lubię mieć w życiu zaplanowane i poukładane, choć muszę przyznać, że różnie to w życiu mi wychodziło (śmiech).
Paweł: Moja mama jest spod znaku Ryb, a tata Koziorożca. Już ponad 40 lat są razem. Też jestem spod znaku Ryb, jest więc dla nas szansa, że nam również się uda.

Kasiu, masz piękny zaręczynowy pierścionek. Czy zaręczyny były równie piękne?

Paweł: Chciałem, żeby pierścionek Kasi był większy niż poprzedni (śmiech). Pomógł mi z nim kolega, który jest jubilerem w Trójmieście. Byliśmy w Sopocie, gdy mi go przyniósł. Od razu poczułem brzemię tego pierścienia (śmiech). Uklęknąłem i oświadczyłem się. Kasia była tak zaskoczona, że nie pamięta moich słów.

A co powiedziałeś?

Paweł: Żeby wzięła pierścionek, bo boję się, że go zgubię.
Katarzyna: Siedzieliśmy z przyjaciółmi w moim mieszkaniu w Sopocie. Byłam zajęta rozmową, a nagle Paweł rzuca się na kolana i coś zaczyna do mnie mówić. Wzięłam pierścionek i pytam: „Ale co, to już?”. Mało romantycznie (śmiech).
Paweł: Ja Kasię tak kocham, że chciałbym balonem wzlecieć i sypać jej płatki róż do stóp. Ale na dany moment to były właściwe zaręczyny. Oficjalnie zaręczyliśmy się nad morzem. Sopot był do tego idealny, bo to jest nasze miejsce na ziemi. Dwa lata później na premierze książki Ewy Minge Kasia zdecydowała, że już może pochwalić się zaręczynami. I na pytanie jednej z dziennikarek, co nowego u niej, odpowiedziała, że to zrobiliśmy.

Nie boicie się, że będą na Wasz temat krążyły nieprawdziwe informacje, złośliwe komentarze?

Katarzyna: Nie czytam ich.
Paweł: Kilka lat temu Kasia miała wywiad do VIVY! Dostała gazetę, piękne kwiaty. Chciała się odwdzięczyć redakcji. Kupiła ciastka w cukierni – ptysie, eklerki, tort. Następnego dnia ukazały się zdjęcia z momentu zakupów z tekstem: „Tak odchudza się Katarzyna Niezgoda”. Nie mamy na to wpływu, co o nas będą pisać. Jedyne, co nam pozostaje, to nie przejmować się. My wiemy, jaka jest prawda.
Katarzyna: Ludzie zawsze filtrują wszystko przez swoje własne doświadczenia. Mam nadzieję, że nasza historia o młodszym chłopaku i starszej dziewczynie, którzy zbudowali szczęśliwy związek, może być po prostu dla kogoś inspiracją.

Czytaj także: U swojego boku odnaleźli miłość i szczęście. Historia Katarzyny Niezgody i Pawła Markiewicza

Reklama

Pełny wywiad z Katarzyną Niezgodą i Pawłem Markiewiczem przeczytasz w najnowszym numerze magazynu „VIVA!”, dostępnym na rynku od czwartku 29 czerwca 2023 roku.

Marlena Bielinska, materiał prasowy
Reklama
Reklama
Reklama