Bardzo się wspierają, lecz nie są bezkrytyczne. Katarzyna Grochola i Dorota Szelągowska podsumowują swoją relację
"Mama jest ogromną panikarą"
- Wiktor Krajewski
Niby różne, a naprawdę identyczne. Kłócą się na śmierć i życie, żeby za chwilę pogodzić się, wyznając sobie ogromne uczucie. Przyjaciółki? Broń Boże! Katarzyna Grochola i Dorota Szelągowska uważają, że matka i córka nie mogą być przyjaciółkami, ale mogą być kimś więcej. Ufają sobie i wspierają w tym, co robią — nie są jednak bezkrytyczne...
[Ostatnia publikacja na VUŻ-u 18.07.2024 r.]
Dorota, dokończ zdanie. Mamę podziwiam za…?
Dorota: Podziwiam mamę, że potrafi usiąść i napisać książkę od początku do końca. Że to nie są wyrwane zdania, krótka forma, a zamknięta całość. Ja tego nie potrafię, mimo że sama piszę. Często zdarza się, że czytam jej tekst i trafiam na zdanie, które jest dla mnie genialne. Nie ma w nas rywalizacji, lubię również moje zdania, które piszę.
Katarzyna: Jesteśmy odmienne pod względem pisania, ale nie zapomnę nigdy, gdy w wieku 15 lat napisałaś opowiadanie o śmierci, które mną wstrząsnęło.
Dorota: Ale przyznasz, że nasza nauka postrzegania świata i operowania językiem to nikt inny, a babcia Lidka.
Katarzyna: Moja matka miała też ogromny talent plastyczny. Z bidamieszkania zrobiła przytulne śliczne miejsce, w którym aż chciało się być.
Jak patrzysz na swoją mamę, widzisz babcię idealną?
Dorota: Absolutnie nie! Mama jest cudowną babcią, ale nie taką, jaką oczekiwałabym dla moich dzieci.
Katarzyna: Nigdy się nie mogę doczekać, aż przyjdą do mnie wnuki.
Dorota: Ale ze mną, nie że same. Mama jest ogromną panikarą.
Katarzyna: Wczoraj Dorota zdała sobie sprawę, że jest w wieku, w którym ja zostałam babcią po raz pierwszy. Rzuciła mi się na szyję i wyszeptała cicho do ucha: „Przepraszam!” (śmiech).
Dorota: Ale ty jesteś znerwicowaną panikarą i zostawienie z tobą sam na sam dziecka spowodowałoby, że zeszłabyś na zawał serca.
Katarzyna: Zostałam parę razy z wnukami i rzeczywiście byłam bliska zejścia na zawał ze strachu o nich.
Dorota: Ale babcią jest super. Wanda dzwoni wieczorem do niej, a mama czyta jej bajki przez telefon. Zeszłam z oczekiwań, że moja mama będzie archetypową babcią. Wandę podrzucę ci dopiero za jakieś dwa lata.
Katarzyna: Co ty gadasz?! Już możesz ją podrzucić do mnie. Antek też wpada od czasu do czasu. Pijemy kieliszeczek koniaku i oglądamy filmy, których on nie zna. Uwielbiam ten czas.
- CZYTAJ TAKŻE: Mają za sobą wielkie kłótnie, dziś łączy je silna więź. Gdy Katarzyna Grochola zachorowała, córka była jej oparciem
Czytasz książki mamy?
Katarzyna: Tej ostatniej, która wyjdzie w czerwcu, czyli „Wyluzuj, kobieto” nie czytała. Chyba poznała tylko fragmenty.
Dorota: Ale na ogół czytamy to, co napisałyśmy. Nie jestem jednak bezkrytycznym czytelnikiem i nie wszystko, co napisałaś, mi się podoba.
Katarzyna: Naprawdę?
Dorota: „Trzepot skrzydeł” jest moją ukochaną książką i jedną z lepszych, które przeczytałam w swoim życiu, a czytam dość dużo. Nie czytałam wszystkich części „Nigdy w życiu”.
Katarzyna: Każda część, Dorotko, jest tak samo dobra, więc może warto po nie sięgnąć.
A Pani ogląda programy Doroty?
Katarzyna: Oglądam. Wszystkie nagrywam, żeby później obejrzeć je bez reklam. Tylko „MasterChefa” widziałam jeden odcinek, bo nie przepadam za gotowaniem na ekranie.
Dorota: Mama ogląda moje programy od niedawna i kiedyś nawet nie kojarzyła dobrze, na jakim kanale są emitowane. Raz w wywiadzie powiedziała, że ogląda mój kącik kulinarny w „Dzień dobry TVN”, a ja żadnego kącika tam nie miałam (śmiech). Od tej pory ma zakaz wypowiadania się o moich programach. „Roweru Błażeja” nie widziała żadnego odcinka.
Katarzyna: Ale na szczęście nie mam zakazu, żeby zapytać, czy masz świadomość, że jesteś dla mnie bardzo ważna i kocham cię szalenie?
Dorota: Też cię kocham, mamo.
Cały wywiad w najnowszej VIVIE!. W sprzedaży już od czwartku 23.05.