Reklama

Niewielu zdawało sobie sprawę z tego, przez co przechodziła przez lata. Katarzyna Figura mocno przeżyła rozstanie i rozwód. W głośnym wywiadzie z 2012 roku opowiedziała o przemocy, której dopuszczał się względem niej i córek jej ówczesny mąż. Aktorka odkryła swojego emocje i strach, opowiadając swoją historię. Bolesną, przerażającą i wstydliwą. Spotkała się z różnymi reakcjami. "Zrobiłam to, by ratować moje dzieci. Mój były dziś już mąż natychmiast wytoczył mi proces o naruszenie jego dóbr osobistych, który po pięciu latach zakończył się moim zwycięstwem. W uzasadnieniu do wyroku sędzia napisała, że miałam wszelkie prawo postąpić tak, jak postąpiłam, bo przede wszystkim działałam w obronie zdrowia i życia moich dzieci i moim własnym. Prawda, która jest najwyższą wartością, zwyciężyła", podkreśla Katarzyna Figura.

Reklama

Tamta rozmowa pomogła jej wyjść z otchłani. Aktorka wiedziała, że musi być silna dla siebie i swoich córek. Koko miała dziesięć lat, a Kaszmir siedem. Katarzyna Figura mogła liczyć także na wsparcie matki byłego męża. Dorothy Morton po publikacji wywiadu z 2012 roku stanęła po jej stronie. "Byłam jej za to niewypowiedzianie wdzięczna", wyznała.

Chociaż Kai Schoenhals w pewnym momencie wyjechał z kraju, nadal nie czuła się bezpiecznie. Aktorka nie chce dziś wracać do przeszłości. Potrzebowała czasu, by zamknąć tę historię swojego życia, wyprostować wiele spraw i osiągnąć spokój. Katarzyna Figura przestała żyć w strachu. 24 września 2021 roku wygrała sprawę rozwodową w pierwszej instancji.

W rozmowie z Katarzyną Przybyszewską-Ortonowską opowiada dziś o nadziei, pomocy i przebaczeniu. "Postanowiłam więcej nie marnować ani jednego dnia, ani jednej chwili, minuty, sekundy. Żyć tak, jak ja pragnę, i sięgać więcej, szerzej, dalej, wyżej…", mówi.

Czytaj też: Stanęła po jej stronie, gdy przeżywała najgorsze. Teściowa Katarzyny Figury nazwała syna szatanem w ludzkiej skórze

Niemiec/AKPA

Katarzyna Figura, Kai Schoenhals, Nagrody Filmowe Orły 2001

Katarzyna Figura o rozstaniu z mężem i przebaczeniu

Kiedy spotkałyśmy się wtedy, powiedziałaś mi, że musisz coś zmienić w życiu i po raz kolejny zacząć od nowa…

Nasza rozmowa, mimo konsekwencji, wyciągnęła mnie z otchłani. Leciałam w ciemność, w dół… Nie wiem, jak by się to wszystko skończyło, gdybym w tym bolesnym stanie trwała nadal. No cóż, życie toczyłoby się dalej, nic by się nie stało… Figura była, Figury nie ma. Jakie to ma znaczenie w kontekście istnienia świata? Rozmawiamy dziś głośno o empatii, o współczuciu, o pomocy… Usta pełne frazesów. A czy ktoś się zastanowił, co się ze mną działo przez te wszystkie lata? Jak sobie poradziłam, jak wychowałam moje córki? Czy upadłam, czy w ogóle jeszcze żyję? Numer VIVY! ukazał się 13 września 2012 roku, dzień wcześniej okładka przedarła się do internetu. Mój były mąż zobaczył, że „Figura przerywa milczenie o swoim życiu”, rano wsiadł w samolot i uciekł z Polski. To mi dało chwilowy oddech, choć nadal się bałam, szybko zlecił innym nękanie mnie. Nie mówiłam nigdy o tym, bo ustaliłam z prawnikami, że do czasu całkowitego zamknięcia wszystkich procesów będę milczeć. Po naszym wywiadzie nie miałam siły mówić więcej. Byłam w tragicznym stanie psychicznym, ale czułam, że jeśli polegnę, moje córki staną się całkowicie bezbronne. Koko miała dziesięć lat, a Kaszmir siedem. W naturze zwierzęta chronią swoje dzieci za wszelką cenę, i ja tak samo. Mimo że byłam na granicy życia i śmierci, nie mogłam się poddać… Dla moich dzieci byłby to ciężar nie do uniesienia.

Nikt o tym nie wiedział, ale kolejny rok po publikacji wywiadu też był dla Ciebie koszmarem…

Rok? Dwa, trzy, pięć… Dziesięć lat niebezpiecznego życia, ciągle w strachu, w niepewności. Dopóki córki nie skończyły 18 lat, jako jedyny zajmujący się nimi rodzic, nawet nie miałam prawa do końca o wszystkim stanowić. Nie chcę wracać do przeszłości, opowiadać wielu potwornych szczegółów – to pewnie temat na książkę – ale to, że mój były mąż na początku uciekł z kraju, wcale nie oznaczało, że nie powracał na przestrzeni tych wszystkich lat, by ponownie zamieniać nasze życie w piekło. Do tej pory zadziwia mnie, że wielu ludzi stanęło wtedy po jego stronie, przytakując mu, że ja sobie to wszystko wymyśliłam. Sąd przyznał mu opiekę weekendową nad córkami, a on je straszył, że je wywiezie i że już nigdy nie zobaczą matki. Nieustannie miałam do czynienia z policją, mediatorami, kuratorami… I to ja byłam stawiana w stan oskarżenia, podważano moją opiekę macierzyńską. Dziewczynki były zestresowane, zastraszone, w pewnym momencie zaczęły tracić włosy, nie chciały chodzić do szkoły, mój były mąż mieszał nawet tam. Wszędzie powoływał się na swoje prawa ojca, mnie wszędzie degradował jako matkę. Do tego doszło nękanie w domu. Nocami ktoś walił w dach i rynny. Byłyśmy w opresji. Powiedziałam: „Dość”.

Czytaj też: Katarzyna Figura musiała chronić dzieci przed byłym mężem. Dziś są jej wielką dumą i wsparciem

Piotr Stokłosa

Katarzyna Figura, Koko Figura, Kaszmir Figura, VIVA! 15/2023

Musiałaś coś zmienić…

Zadecydował przypadek. W lipcu 2013 roku otwierałam kino letnie w Sopocie. Poleciałyśmy tam z Kaszmir, Koko pojechała na obóz do Augustowa. Kaszmir nie chciała, powiedziała: „Mamusiu, czuję, że muszę z tobą być”. Przyjechałyśmy do hotelu, rzuciłyśmy walizki i pobiegłyśmy na plażę. I nagle Kaszmir zaczęła tańczyć na piasku, wbiegać do morza, śmiać się, wygłupiać. Patrzyłam na nią w zachwycie. Była czystą radością. Nie mogłam uwierzyć w to, co widzę, bo miesiącami żyła w takim stresie, zamknięta w sobie. I nagle powiedziała spontanicznie: „Mamusiu, proszę, przeprowadźmy się tutaj”. Następnego dnia Kaszmir poznała dziewczynkę na plaży. Jej tata powiedział mi o istnieniu amerykańskiej szkoły w Gdyni. Siedziałam w wielkim koszu, cała ubrana na czarno jak wrona, i nagle mnie olśniło. Przecież to jest to! Musimy zmienić miejsce, uciec z betonowej Warszawy, z tego domu obciążonego demonami przeszłości. Dziewczynki i ja musimy zacząć od nowa. I gonitwa myśli. Co teraz? Co teraz? Muszę jak najszybciej sprzedać dom w Warszawie, przenieść dzieci do szkoły amerykańskiej, wynająć jakieś mieszkanie w Trójmieście, muszę zacząć pracować na miejscu. Teatr… Teatr Wybrzeże. Zgłoszę się tam… Dziś jak to opowiadam, wszystko wydaje się proste, ale uwierz mi, nie było…

[...]

Lata mijały, dziewczynki rosły…

Przeniesienie się na Wybrzeże było najlepszą decyzją mojego życia. Dwa lata temu Koko zdecydowała, że będzie studiować reżyserię filmową w Paryżu. Po roku Kaszmir zainspirowana życiem Koko poprosiła mnie, czy może kontynuować edukację u boku siostry. Byłam w szoku i w zachwycie, że moje córki mają taką odwagę, taką ciekawość ludzi i świata, że szukają własnych dróg. I to jest też początek mojej nowej drogi.

[...]

Kasiu, wciąż przeprowadzasz rewolucje. Aż boję się zapytać, w jakim teraz jesteś momencie?

To bardzo twórczy moment. I jestem bardzo szczęśliwa. Wybaczyłam byłemu mężowi.

Co zrobiłaś?

Wybaczyłam. Tam, w Stanach, w skupieniu i w ciszy, w otaczającej mnie naturze wykonałam tę wewnętrzną pracę. Lubię powtarzać jak mantrę: „Carpe diem”, chwytaj dzień, w znaczeniu chwilę, moment, rozpoznawaj szczęście. Francis Scott Fitzgerald w „Czuła jest noc” pisał, że człowiek zwykle nie zauważa, że jest szczęśliwy, dostrzega to szczęście, gdy już go nie ma. Teraz, gdy jak Alicja przeszłam na drugą stronę lustra, albo mocniej, gdy już płynęłam Styksem, poczułam, że życie to coś najcenniejszego i najpiękniejszego. To, co zrobiłam, udzielając ci tego wywiadu 11 lat temu, to też była moja próba uświadomienia, że nie można się godzić na to, że ktoś niszczy twoje życie. Że ktoś cię poniża, odbiera wartość i godność. W tym amerykańskim szpitalu, gdzie mnie operowano, wszedł któregoś dnia na obchód młody lekarz i powiedział: „Jestem zaszczycony, że mogę cię poznać. Gratulacje za film »Pianista« Polańskiego”. Byłam oszołomiona, że za oceanem i w takim stanie ktoś mnie rozpoznaje i docenia. I nagle ja, taki podeptany, zbity pies, który już nawet nie wiedział, kim jest, pomyślałam: Przecież ja mam ogromny dorobek. Zagrałam tyle ról, pracowałam z najwybitniejszymi reżyserami…

[...]

Sprawdź też: Katarzyna Figura o życiu po rozstaniu: „Za mną 10 lat niebezpiecznego życia, ciągle w strachu, w niepewności”

Czy w tej nowej przestrzeni, życiowej mapie, jak mówisz, jest miejsce na miłość?

Miłość jest we mnie. Życie jest miłością i wolnością.

Uciekasz mi od odpowiedzi, więc dopytam. Byłaś jedną z najpiękniejszych kobiet w Polsce, seksbombą wszech czasów, i choć zaprzeczasz, sama widziałam, wciąż robisz kolosalne wrażenie na facetach. Ale nie było w Twoim życiu mężczyzny, który dałby Ci tę miłość i wolność i wsparł Cię przede wszystkim…

Nie miałam szczęścia do mężczyzn… Ale przecież zaraz w windzie mogę spotkać miłość mojego życia (śmiech). Akurat w spektaklu, nad którym teraz pracuję, „Pieniądze to nie wszystko” w reżyserii Antoniusza Dietziusa gram kobietę, która jest wdową od 30 lat. I na pytanie: „Co się dzieje w twoim życiu?” moja bohaterka odpowiada: „Nic się nie dzieje, cisza na horyzoncie, wciąż czekam na mężczyznę mojego życia”.

Więc jesteś kobietą…

…samotną. I szczęśliwą. W mojej samotności i ciszy odnajduję szczęście.

Cała rozmowa z aktorką dostępna w najnowszej VIVIE!. Magazyn dostępny w punktach sprzedaży w całej Polsce.

Piotr Stokłosa

Piotr Stokłosa
Reklama

Reklama
Reklama
Reklama