Katarzyna Butowtt: „Mój rodzinny dom po sam sufit wypełniony był przemocowymi zachowaniami”
„Nigdy nie usłyszałam od rodziców, że mnie kochają”
- Wiktor Krajewski
W latach 80. i 90. była top modelką. Potem ukryła się przed mediami i show-biznesem. Niedawno wyszła z kryjówki i zagrała główną rolę w filmie Katarzyny Rosłaniec pt. Jezioro Słone. Zaznacza, że to tylko chwilowy powrót. „Dla mnie spokój i anonimowość są wartościami, które niezwykle cenię. Na mojej życiowej drodze w każdej sytuacji czułam się outsiderką”, mówi Wiktorowi Krajewskiemu. Los boleśnie ją doświadczył, a jej historia brzmi jak scenariusz filmu. Katarzyna Butowtt podkreśla, że okres dzieciństwa i dorastania był dla niej i jej siosty bardzo trudny. Rodzinny dom we wspomnieniach jest wypełniony po brzegi tyranią. Nigdy nie usłyszała od rodziców, że ją kochają. Czy po latach im wybaczyła?
Katarzyna Butowtt o rodzinie
Masz na swoim koncie doświadczenia wypełnione po brzegi tyranią…
Mój rodzinny dom – mimo że wydawał się idealny – po sam sufit wypełniony był przemocowymi zachowaniami. Rodzice nie kochali siebie, nigdy nie powinni decydować się na to, żeby mieć dzieci. Tkwiąc w sytuacji, która ich uwierała, nie byli w stanie zbudować podwalin w życiu moim i mojej starszej o trzy lata siostry Anki, żebyśmy same umiały stworzyć samoświadome życie. Mimo że nie jestem matką, nie potrafię wyobrazić sobie, jak można krzywdzić własne dziecko. Wiem natomiast, jak może czuć się skrzywdzone dziecko, bo nim byłam.
„Pozornie wydawał się idealny”. To zdanie padło z Twoich ust…
Zawsze ubierano nas ślicznie, piłyśmy soczek z marchewki na ładną cerę… Mama zawsze przeżywała, że jestem chuda. W trakcie okresowych badań w szkole pielęgniarka w mojej karcie zdrowia zamieściła adnotację: „Żywienie bardzo słabe”. Mamę ta uwaga bardzo zabolała, bo podważała jej samoocenę. Tu nie chodziło o mnie, a o nią. Brakowało jej ludzkich odruchów, nigdy nie powiedziała do mnie „córeczko”. Rodzice, nie przytulając nas, nie dając żadnych dowodów na to, że jesteśmy wartościowymi osobami, sprawili, że miałyśmy wiele deficytów, które każda z nas postanowiła zaspokoić w różny sposób. Już będąc dziećmi, szłyśmy po omacku, bezgłośnie płacząc i krzycząc o atencję. Niestety na próżno.
[...]
Katarzyna Butowtt., Warszawa 11.1986. Pokaz mody - kolekcja wiosenno-letnia
Naprawdę myślisz, że rodzice Cię nie kochali?
Nigdy nie usłyszałam od nich, że mnie kochają. Niektórym dzieci sprawiają kłopot, bo hałasują, bo potrzebują uwagi, bo pragną, żeby je przytulić. Brak bliskości, której nie zaznałam jako dziecko, pokutuje we mnie po dziś dzień. Zauważyłam, że staram się przytulać do innych, gdy nadarza się ku temu okazja. Rodzice pozbawili mnie poczucia, że jestem wartościową osobą, która ma coś do powiedzenia. Ostatnio w książce „Żyj wystarczająco dobrze” przeczytałam: „Jeżeli czegoś się nie dostało w dzieciństwie, to dosłownie tego samego nie dostanie się już nigdy (…). Ta luka nie zniknie”. Wiem, że są braki w moim życiu, które tylko pozornie będą zapełnione, bo na niektóre rzeczy jest już za późno. Tyle że nie rozpaczam nad nimi. Dużo czasu upłynęło, zanim nauczyłam się z nimi żyć, ale żyję. Z deficytami da się żyć. Trudniej, ale da.
Zobacz też: Katarzyna Butowtt poczuła ulgę, gdy jej siostra zmarła. Do jej śmierci nie miały kontaktu
Katarzyna Butowtt, Viva! 12/2023
Ogromne wrażenie wywarło na mnie, gdy powiedziałaś, że dopiero niedawno uświadomiłaś sobie, że byłaś atrakcyjną dziewczyną. I choć w mediach funkcjonujesz z tytułami „ikony polskiej mody” i „królowej reklam”, nie miało to wpływu na Twoją samoocenę, która była zrównana z ziemią, a Ty przez lata żyłaś na jej zgliszczach.
Kiedy ostatnio segregowałam stare zdjęcia, doświadczyłam prawdziwej epifanii. Na fotografiach zobaczyłam siebie, piękną dwudziestokilkuletnią kobietę, i od razu przypomniałam sobie, jak nieatrakcyjna czułam się wówczas. Młotkiem rodzice wbijali mi do głowy, że nic nie wiem, nic sobą nie reprezentuję. Po pewnym czasie uwierzyłam w ich słowa. Może się wydawać, że chodząc po wybiegach i prezentując kreacje Mody Polskiej, Grażyny Hase, Cory, Ledy czy Hoff, byłam królową życia i zachwycałam się swoją urodą. Ale tak nie było. Moja matka i mój ojciec od wczesnych lat pokazywali mnie i mojej siostrze, że jesteśmy nikim. To sprawiło, że byłam krnąbrnym dzieckiem, chłopaczarą, która nie potrafiła trzymać języka za zębami, a z drugiej strony byłam wycofana. Dziś wiem, że to było moje wołanie o to, żeby rodzice zauważyli mnie. Nie potrafili zadbać o siebie samych, więc naturalne jest, że nie dbali o nas pod względem emocjonalnym. Ucieczką od mojej codzienności była praca.
Historia jak z filmu. Przychodzi dzień, który odmienia życie nieznanej do tej pory Kasi. W mgnieniu oka z licealistki stajesz się gwiazdą wybiegów…
Miałam 15 lat, gdy fotograf zaczepił mnie na Marszałkowskiej i zaproponował, że z chęcią zrobiłby mi zdjęcia, bo widzi we mnie modowy potencjał. Rodzice zgodzili się, żebym spróbowała, pod jednym warunkiem: nie mogę zawalić szkoły. Udało się. Wcześniej rodzice, gdy trafiłam do warszawskiej szkoły baletowej, w której spotkałam się z przemocą pod każdą możliwą postacią, to mnie obarczali winą za to, że zmuszeni byli mnie stamtąd zabrać. Nauczycielka baletu katowała nas wszystkich, biła, wbijała szpilki w ciało. Doświadczyłam tego nieraz. Zawsze lądowałam na oślim drążku za fortepianem. W szkole baletowej relację nauczyciel–uczeń przyrównać można do układu oprawca–ofiara. Nerwica i ataki paniki uniemożliwiały mi normalne funkcjonowanie. Do dziś pamiętam, gdy prezentowaliśmy balet pokazowy, a po prezentacji zdejmowałam puenty ze stóp. Mogłam wylewać krew z butów. I wiesz, co się stało? Gdy zabieraliśmy papiery ze szkoły, mama obarczała mnie odpowiedzialnością za mój fatalny stan psychiczny. Żadne miłe słowo, żadne przytulenie, żadne słowa, że wszystko będzie dobrze, nie padły z jej ust.
[...]
Czytaj też: Maciej Stuhr czule o mamie: „Jeśli cokolwiek wiem o uczuciach, to dzięki niej. Nauczyła mnie wrażliwości”
Po latach wybaczyłaś rodzicom?
Wybaczyłam, ale nigdy nie zapomniałam. Byłam dorosła, gdy brałam udział w rajdzie samochodowym, w którym zajęłam trzecie miejsce. Pochwaliłam się rodzicom. „Pewnie w wyścigu brały udział trzy samochody”, usłyszałam od ojca. Nie wytrzymałam. Puściły mi wszelkie hamulce. Krzyczałam. Płakałam. Wywaliłam wszystko, co leżało mi na sercu, że nie zniosę więcej szykan i umniejszania mi we wszystkim. Ojciec przyzwyczaił się, że aby motywować, trzeba dokopywać. „Ja nie chciałem…”, wyszeptał. Na niektóre słowa jest już za późno.
Katarzyna Butowtt, Elle Style Awards 2023
Tęsknisz za nimi czasem?
Rodzice nie żyją od dawna i – może ktoś pokiwa z niesmakiem głową – nie brakuje mi ich. Tylko czasami myślę o nich, gdy dostrzegam, że mam zachowania typowe dla rodziców. Ojciec zawsze, gdy kończyło się masło, mył po nim papier i składał go w kostkę. Gdy zdałam sobie sprawę, że zachowuję się jak on, od tej pory zgniatam opakowanie z całej siły. Jakbym chciała pokazać całemu światu, że nic mnie z nim nie łączy. Wiesz… Może komuś wydać się to groteskowe czy przesadzone…Ale… Masz rację z tym, że moje życie to gotowy scenariusz filmowy. Miałam 21 lat, gdy wyszłam za mąż. Po trzech latach wzięliśmy rozwód, bo nasz związek porównywalny był do jazdy na kolejce górskiej. Z przemocowego domu weszłam do kolejnego. I uciekłam. Poturbowałam się przy tym, ale rany się zagoiły. Lekkie blizny są widoczne, ale tuszuję je. Gdy poznałam rodzinę obecnego męża, przeżyłam szok, bo nie zdawałam sobie sprawy, że spotkam się z taką otwartością i szacunkiem.
Cały wywiad z Katarzyną Butowtt przeczytasz w najnowszym numerze magazynu „VIVA!”, dostępnym na rynku od 15 czerwca 2023 roku.