Karolina Szostak: „Rodzice często wyobrażają sobie dla nas inne życie niż to, które prowadzimy”
Dziennikarka opowiedziała nam o relacji z mamą
- Beata Nowicka
Mają różne poglądy, charaktery i plany. Zdarza się, że prowadzą ze sobą ,,włoską wymianę zdań". Natomiast Karolinę Szostak i jej mamę silna więź. W czasie pandemii dziennikarka otoczyła ją wyjątkową opieką, a dzięki internetowi i aplikacjom, mogły by ze sobą w stałym kontakcie. Co o tej relacji gwiazda mówi w rozmowie z Beatą Nowicką?
Karolina Szostak o mamie
W pandemii opiekowałaś się mamą?
Tak, mama bardzo długo nie wychodziła z domu, podporządkowała się restrykcjom. Dzięki funkcjom FaceTime czy Messengera, które mama świetnie potrafi obsługiwać, było nam łatwiej. Na początku woziłam jej zakupy, potem wolała sama wyjść, zakładała maseczkę i szła do sklepu. Mama mieszka blisko Puszczy Kampinoskiej, tam sobie chodziła na długie spacery. Świetnie to zniosła i była bardzo dzielna, niepotrzebnie się martwiłam.
Rozmawiacie czasami o życiu przy lampce wina?
Okazjonalnie. Dzwonię do mamy dwa razy dziennie, jesteśmy tak blisko ze sobą, że nie ma takiej potrzeby. Poza tym mamy tak różne zdania na każdy temat, że trudno nam się rozmawia. Nie chcę powiedzieć, że zawsze kończy się to spięciem, ale często przeradza się we włoską wymianę zdań. Mama miała 19 lat, jak mnie urodziła, więc jest młoda, ma temperament. Rodzice często wyobrażają sobie dla nas inne życie niż to, które prowadzimy. Marzą dla nas o „lepszej” przyszłość, i to w każdym aspekcie. Mają swoje konkretne wizualizacje, a gdy rzeczywistość nie pokrywa się z tym, co oni sobie wymyślili, pojawia się problem.
Chciałaby dla Ciebie klasycznego modelu: dom, mąż, dzieci?
Tak. A nie każdemu to jest dane.
Pogodziłaś się z tym?
To nie jest kwestia pogodzenia się. Staram się w ogóle nie myśleć o takich rzeczach, bo nie mam na nie wpływu. Mama udaje, że akceptuje niektóre moje wybory, ale to jest cały czas w niezgodzie z tym, co ona myśli i czuje. Czasami próbuje mnie „nawrócić”, ale delikatnie.
Seriale uczą tolerancji. Który Ciebie szczególnie porwał?
Wkręciłam się w „Homeland”, zachwyciłam izraelską „Faudą”. No i oczywiście oglądam „Przyjaciółki”, szczególnie dla Magdy Stużyńskiej, z którą chodziłam do podstawówki, ale lubię wszystkie dziewczyny w tym serialu! Zobaczyłam też całe „The Crown”, a ostatni sezon z wielką przyjemnością, bo pokazuje nasze czasy, księżnę Dianę. Dwadzieścia cztery lata temu, kiedy Diana zginęła, spędziłam miesiąc na Riwierze Francuskiej, w Cannes i Nicei. Do dziś pamiętam przygnębienie i poruszenie zwykłych ludzi.
Byłaś tam ze swoją miłością?
Ówczesną. Tych miłości nie było tak dużo, bo ja jestem długodystansowcem. Może to jest problem? Może ludzie powinni żyć w krótkich związkach? Ale to nie dla mnie. Jeśli trafię na odpowiednią osobę, mogę być z nią latami. Nie nudzę się. Jako 40-latka jestem ostrożniejsza, ale wciąż wierzę w pierwszy strzał. Spotykam kogoś i od razu wiem, że chcę z tym kimś być. Zawsze reagowałam intuicyjnie, emocjonalnie. Ale może potem staję się zbyt zachowawcza? Może za bardzo mi zależy, żeby się udało? Uważam, że w związku zawsze jedna osoba kocha bardziej.
Może nie tyle bardziej kocha, co jest w stanie więcej z siebie dać?
Może? Ale trzeba w tym znaleźć balans. Wziąć pod uwagę, że może druga strona tego nie oczekuje? Nam się wydaje, że jak więcej damy, więcej dostaniemy i obojgu będzie lepiej. A może on potrzebuje kłótni i tupnięcia nogą, a nie spokoju.
Naszymi kołami ratunkowymi były platformy filmowe i… zakupy przez internet.
Nie jestem zakupoholiczką, ale lubię to! Często przeglądam oferty ulubionych komisów i już, już chcę coś kupić, a potem się strofuję: „I po co ci to?!” (śmiech). Obiecuję sobie, że najpierw zrobię wyprzedaż szafy, potem zakupy. Wielokrotnie było tak, że coś oddałam czy sprzedałam, a potem mówiłam: „Jaka szkoda! Dzisiaj założyłabym te spodnie!”. Zauważyłaś, że wszystkie superfirmy zaczęły produkować dresy?
Kupiłaś?
Kilka par (śmiech). W kolorze szarym, intensywnie zielony jak twój flamaster, czarny, pastelowy… Przez lata nie nosiłam sportowych rzeczy, dresów, adidasów, a nawet butów na płaskich obcasach. Od roku chodzę w mokasynach.
I jak się czujesz?
Wydaje mi się, że jestem „skrótem”. W szpilkach kobieta ma zupełnie inną postawę, patrzy też na świat z innej perspektywy. Ale nauczyłam się doceniać wygodę.
Cały wywiad z Karoliną Szostak w nowej VIVIE! w punktach sprzedaży w całej Polsce od 11 marca, a także w formie e-wydania na hitsalonik.pl.