Miłość nagle stanęła w ich drzwiach i nie było już odwrotu. Dziś tak mówią o ślubie i dzieciach!
"Pierwszy raz w życiu mam pewność w sobie, że nasza przyszłość będzie wspólna", mówi Karolina Gilon
- Wiktor Krajewski
Poznali się na planie jednego z telewizyjnych show, zakolegowali się, ale prawdziwa miłość znalazła ich dopiero po czasie. "Na początku byliśmy zwykłymi kumplami i nic nie wskazywało na to, że ten stan rzeczy ma ulec zmianie", mówi Karolina Gilon. Okazało się, że wiele ich łączy. W wielu kwestiach są do siebie podobni. Mają podobne poczucie humoru, obydwoje są domatorami, a z drugiej strony, mają w sobie dużą potrzebę szaleństwa. "Czasami wystarczy jedno głębsze spojrzenie sobie w oczy, żeby wiedzieć, co druga strona myśli, chce czy potrzebuje", mówi Mateusz Świerczyński. Zakochani dzielą także wspólną pasję do podróżowania. Wiktorowi Krajewskiemu opowiedzieli o wizji wspólnej przyszłości. Co zdradzili?
Karolina Gilon i Mateusz Świerczyński o wspólnej przyszłości
Mateusz wyszedł z programu z dziewczyną, ale się rozstali. Ty dalej byłaś singielką. Dopadła Was strzała Amora i… cisza. Zapadliście się pod ziemię i postanowiliście milczeć o Waszej relacji.
Mateusz: Na początku naszego związku nie dodawaliśmy w social mediach wspólnych zdjęć, bo zdecydowaliśmy, że przyjdzie jeszcze na to odpowiedni moment.
Karolina: Trudne to było dla mnie, bo rodziła się we mnie chęć pokazania naszej relacji światu, czego wcześniej nigdy nie miałam. Nie poznawałam samej siebie. Z drugiej strony miałam świadomość, że nasz związek spowoduje zainteresowanie mediów i dla wielu będzie to dość dziwne, że prowadząca program i uczestnik postanowili być razem. Ale przecież zadaniem programu jest znalezienie uczestnikom pary. W jakich konfiguracjach? Nie jest to określone (śmiech). Obawiałam się, że po ogłoszeniu naszego związku nagle pojawi się cała masa ludzi, którzy nie będą życzyć nam dobrze. [...] Nadszedł ten „sądny” dzień, gdy wrzuciłam nasze wspólne zdjęcie na Instagram z okazji urodzin Mateusza. Już chciałam, żeby świat dowiedział się o nas, bo po pierwsze, Mati jest bardzo ważną częścią mojego życia, a po drugie, do tej pory dość aktywnie relacjonowałam swoje życie w sieci, więc moi followersi dziwili się, skąd u mnie ta niespodziewana cisza. Pojawiło się kilka komentarzy przepełnionych jadem. Ale ogromna większość życzyła nam dobrze. Ludzie rozumieli, że nasza miłość to nie ściema, telewizyjna fikcja czy wymysł, który ma pomóc w promocji kolejnego sezonu programu. [...]
Czytaj też: Wyszedł z programu z dziewczyną, ale się rozstali. Ona dalej była singielką. Dopadła ich strzała Amora!
Znacie już swoje rodziny. Stresowałeś się, gdy zabierałeś Karolinę po raz pierwszy do rodzinnego domu?
[...] Karolina: Ja się za to cholernie stresowałam. Nasze rodziny są dla nas bardzo ważnymi elementami życia, więc zależało nam na dobrych relacjach z nimi. Nigdy nie miałam problemów, poznając rodziny partnerów, ale wiadomo, jak jest. Nie miałam pewności, że się wkupię w łaski rodziców Matiego.
Mateusz: Ale tak się nie stało i nasze pierwsze spotkanie było bardzo udane. Wcześniej przed pierwszym spotkaniem porozmawiałem z rodzicami i poprosiłem, żeby nie patrzyli i nie traktowali Karoliny jako osoby z telewizji, a podeszli do niej jak do osoby, która nie jest nikim znanym, a zwykłą dziewczyną. Zrobiłem to pro forma, bo wiedziałem, że dla moich bliskich nie ma znaczenia, czy ktoś pracuje w telewizji, czy w sklepie. W rozmowie moja mama stwierdziła, że Karolina to zwykła dziewczyna i tak ma zamiar ją traktować.
Karolina: Gdy mama Matiego powiedziała do mnie po raz pierwszy per „kochanie”, już wiedziałam, że będzie dobrze. Tata Mateusza ugotował dla nas pyszną kolację. Przygotował swoje danie popisowe, czyli pizzę. Skradł nią moje serce.
A Twoja rodzina, Karolino? Jaka była ich reakcja?
Karolina: Spędziliśmy u mnie święta. I było naprawdę miło. Moja mama zawsze powtarza mi, że nieważne, jakie podejmę decyzje, najważniejsze, żebym była szczęśliwa. Śmieję się, że to nie brzmi za dobrze. To tak, jakby podsumowała osobę Mateusza, że jest sympatyczny (śmiech). Najgorsze, co można powiedzieć o drugim człowieku. Moja mama pomieszkuje w Danii. Ostatnio namawiałam ją, żeby przeszła na emeryturę. I wiesz, co mi powiedziała? [...] Że jeszcze trochę popracuje, bo zbiera na nasz ślub (śmiech). Czyli to chyba najlepszy sygnał, że masz jej aprobatę.
Pojawił się motyw ślubu. Myślicie o tym dniu, w którym powiecie sobie sakramentalne „tak”?
Karolina: Na razie nie jest to temat, który spędza nam sen z powiek. Może kiedyś…
Mateusz: …coś się wydarzy, ale na razie dobrze jest, jak jest.
Karolina: Pierwszy raz w życiu mam pewność w sobie, że nasza przyszłość będzie wspólna. Wcześniej byłam bardzo ostrożna w dyskusjach na temat tego, co przyniesie jutro. Może wynikało to z tego, że wdawałam się w toksyczne związki. O naszym można powiedzieć wszystko, ale nie to, że jest toksyczny. Dajemy sobie dużo siły. [...]
O dzieciach też już rozmawiacie?
Karolina: (śmiech) Że może kiedyś.
Mateusz: Na wszystko jest odpowiedni czas i miejsce [...]
Cały wywiad przeczytasz w najnowszym numerze magazynu VIVA!, który będzie dostępny w punktach sprzedaży od czwartku 9 maja. Zachęcamy do zakupu