Wyszedł z programu z dziewczyną, ale się rozstali. Ona dalej była singielką. Dopadła ich strzała Amora!
Karolina Gilon i Mateusz Świerczyński długo ukrywali swoją miłość
- Wiktor Krajewski
Ona pojechała do pracy na planie telewizyjnego show, on miał przeżyć przygodę życia jako uczestnik programu. Kilka tygodni po skończonych zdjęciach miłość stanęła w ich drzwiach i nie było już odwrotu. Ich znajomość rozpoczęła się od koleżeństwa i nic nie wskazywało na to, że ten stan może ulec zmianie. Dopiero z czasem przerodziła się w wielkie uczucie.
Dzielą wspólne pasje, świetnie się dogadują. Karolina Gilon i Mateusz Świerczyński opowiadają Wiktorowi Krajewskiemu o swoim uczuciu, przyszłości i czemu nigdy nie idą spać pokłóceni. Jak narodziła się ich miłość? Dlaczego długo ukrywali swój związek?
Karolina Gilon i Mateusz Świerczyński o miłości. Tak się poznali
Mateusz Świerczyński: Ale skłamałbym, gdybym nie powiedział, że podobałaś mi się od samego początku.
KarolinaGilon: Doskonale pamiętam, kiedy poczułam, że nasza znajomość mogłaby być czymś więcej. Siedziałam u fryzjera na fotelu, wymieniając z tobą wiadomości. Grześ, fryzjer, zauważył, że coś się święci, i zapytał mnie, co tam się dzieje w moim życiu, bo widzi, że chyba ktoś mnie bajeruje. [...]
Czytaj też: "Uwierzyłem w życie". Miłość go uratowała, dzięki niej podjął się leczenia i wyszedł z choroby nowotworowej
Mateuszu, to dla Karoliny zgłosiłeś się do programu?
Mateusz: Nie zgłosiłem się sam do „Love Island”, tylko pewnego dnia na Instagramie dostałem wiadomość od firmy producenckiej Jake Vision, czy nie rozpatrywałem zgłoszenia się do programu. Zdziwiło mnie to pytanie. Że ja? Że program w telewizji? Ale jak to? Poprosiłem, czy moglibyśmy porozmawiać o szczegółach. Wcześniej o programach tego typu nie miałem najlepszego zdania. Wydawało mi się, że uczestnikami są lowelasy, osoby płynące przez życie bez większego sensu i celu…
Karolina: (śmiech) To wszystko trzeba będzie wyciąć!
Mateusz: Mówię szczerze, co myślałem. Następnie porozmawiałem ze znajomymi, którzy namawiali mnie, żebym jednak wziął udział w castingu, bo przecież nic nie tracę poza czasem. I poszedłem. Na castingu ekipa dała mi odczuć, że nie są mną zainteresowani, ale udawali, bo chcieli chyba poznać moje reakcje w różnych sytuacjach. Długo się nie odzywali. Ale zadzwonili, powiedzieli, że zakwalifikowałem się dalej, propozycję przyjąłem i wyjechałem do Hiszpanii…
Karolina: A ty w ogóle wiedziałeś o moim istnieniu przed programem?
Mateusz: Oczywiście! Jak mogłem nie wiedzieć?
Karolina: Naprawdę?
Mateusz: Naprawdę to ty się podobasz wszystkim facetom, którzy się tam zgłaszają, i każdy z nich wie, kim jest Karolina Gilon.
I gdy zasiliłeś szeregi wyspiarzy, nie uderzałeś w konkury do prowadzącej?
Mateusz: Gdy wchodzisz do programu jako uczestnik, nie masz najmniejszej szansy, żeby zagadać prowadzącą.
Karolina: To ja starałam się nawiązać z wami kontakt i widziałam po waszych minach, że czasami byliście w szoku, że mam ochotę pogadać. Budowałam dystans między mną a uczestnikami, ale wynikało to z profesjonalizmu, z którym chcę być kojarzona.
Mateusz: Nawet przez chwilę nie przemknęła mi myśl, że Karolina i ja moglibyśmy pójść na randkę, a już że możemy być parą, było poza wszelkimi wyobrażeniami.
Karolina: Moim zadaniem było pomóc tobie znaleźć dziewczynę w programie. Zdawałam sobie sprawę, że Mateusz jest bardzo wartościowym facetem, i życzyłam mu jak najlepiej, ale nic poza tym. Tym „najlepiej” nie miałam być ja.
Mateusz wyszedł z programu z dziewczyną, ale się rozstali. Ty dalej byłaś singielką. Dopadła Was strzała Amora i… cisza. Zapadliście się pod ziemię i postanowiliście milczeć o Waszej relacji.
Mateusz: Na początku naszego związku nie dodawaliśmy w social mediach wspólnych zdjęć, bo zdecydowaliśmy, że przyjdzie jeszcze na to odpowiedni moment.
Karolina: Trudne to było dla mnie, bo rodziła się we mnie chęć pokazania naszej relacji światu, czego wcześniej nigdy nie miałam. Nie poznawałam samej siebie. Z drugiej strony miałam świadomość, że nasz związek spowoduje zainteresowanie mediów i dla wielu będzie to dość dziwne, że prowadząca program i uczestnik postanowili być razem. Ale przecież zadaniem programu jest znalezienie uczestnikom pary. W jakich konfiguracjach? Nie jest to określone (śmiech). Obawiałam się, że po ogłoszeniu naszego związku nagle pojawi się cała masa ludzi, którzy nie będą życzyć nam dobrze.
I tak się stało?
Karolina: Właśnie nie! Nadszedł ten „sądny” dzień, gdy wrzuciłam nasze wspólne zdjęcie na Instagram z okazji urodzin Mateusza. Już chciałam, żeby świat dowiedział się o nas, bo po pierwsze, Mati jest bardzo ważną częścią mojego życia, a po drugie, do tej pory dość aktywnie relacjonowałam swoje życie w sieci, więc moi followersi dziwili się, skąd u mnie ta niespodziewana cisza. Pojawiło się kilka komentarzy przepełnionych jadem. Ale ogromna większość życzyła nam dobrze. Ludzie rozumieli, że nasza miłość to nie ściema, telewizyjna fikcja czy wymysł, który ma pomóc w promocji kolejnego sezonu programu.
W czym jesteście do siebie podobni, a co Was całkowicie różni?
Karolina: Podobieństw jest między nami wiele. Z jednej strony jesteśmy domatorami, a z drugiej mamy w sobie bardzo dużą potrzebę szaleństwa. [...]
Mateusz: Jeśli chodzi o różnice, nie jestem w stanie powiedzieć, gdzie one tkwią. Raczej ich nie ma.
Karolina: A wiem, co nas różni! Gdy dochodzi między nami do drobnej wymiany zdań, ty wszystko chcesz wyjaśniać i przegadywać od razu, a ja wtedy potrzebuję ciszy. Mati przed pójściem spać chce wyjaśnić wszystkie kwestie, które poróżniły nas danego dnia. Na szczęście te dni mogę policzyć na palcach jednej ręki.
Sprawdź też: Od rozwodu z mężem mieszka sama. Maryla Rodowicz szczerze o miłości i związkach
Mateusz: Bo ja uważam, że trzeba od razu wykładać wszystkie karty na stół i nie marnować czasu na obrażanie się. To jest zdrowsze i nie spala człowieka od środka.
Karolina: A ja potrzebuję złapać oddech, bo wiem, że potrafię dać mojemu partnerowi do wiwatu. Więc to czasem dla twojego dobra chcę pomilczeć, żeby nie odpalać tych moich rakiet. A tak to przemyślę wszystko, ułożę sobie w głowie i mogę na spokojnie porozmawiać.
Mateusz: I ja to w pełni akceptuję.
Cały wywiad przeczytasz w najnowszym numerze magazynu VIVA!, który będzie dostępny w punktach sprzedaży od czwartku 9 maja. Zachęcamy do zakupu