Wiele osób pamięta Szansę na sukces, w której debiutowała Justyna Steczkowska. W tym roku artystka obchodzi 25 lat na scenie. Jak zrobiła karierę? I co szykuje z okazji ćwierćwiecza? Opowiedziała Romanowi Praszyńskiemu w wywiadzie dla dwutygodnika VIVA!

Reklama

Obchodzisz 25 lat kariery. Liczysz od pamiętnej „Szansy na sukces”?

Wszyscy każą mi to liczyć od „Szansy na sukces”. Ale rocznica przypada pomiędzy „Szansą na sukces”, a moją pierwszą płytą, „Dziewczyna Szamana”. Ludzie zauważyli mnie, kiedy zaśpiewałam „Boskie Buenos” Kory. W tamtym czasie były tylko dwa programy tv, wiec co najmniej pół Polski siedziało i oglądało szanse w czasie niedzielnego obiadu.Tylko, że „Boskie Buenos”, choć prawdziwie boskie, nie jest moja kompozycją, a „Dziewczyna Szamana” i reszta twórczości już tak .

Wystąpiłaś w Szansie na sukces dla mamy swego ówczesnego chłopaka?

Nie tyle dla niej, co dzięki niej, bo przekonała mnie ze warto spróbować. Któregoś dnia siedząc i malując gliniane guziki, żeby jakoś zarobić na czynsz, usłyszałam o kolejnych eliminacjach. To był finansowo ciężki czas dla mnie. Schudłam dziesięć kilogramów, bo jadłam tylko wtedy, kiedy miałam pieniądze, a to była raczej rzadkość. Grałam w klubach za grosze bo kochałam śpiewać. Honorarium ledwo starczało na taxi w nocy, bo autobusy już nie kursowały o tej porze. Daleko od rodzinnego domu musiałam sobie poradzić sama. Bywało ciężko, ale z perspektywy czasu doceniam swoją odwagę i siłę i to, że pomimo wszytko nie pogrzebałam swoich marzeń.

Co szykujesz na 25-lecie?

Od wrześniu ruszam w trasę koncertową. To będzie wielkie show, na którym pojawią się utwory ze wszystkich moich płyt. Będę cygańską królową, Marią Magdaleną, Dziewczyną Szamana, ascetyczną wokalistka śpiewającą wzruszające teksty z Alkimji i Justyną sprzed lat. Będę wszystkimi postaciami, które stworzyłam przez te ćwierćwiecze. Chcę, żeby ten koncert był zachwycający. Uważam, że 25 lat to dużo, jest co świętować i jest komu dziękować. Za trwanie przy mnie w ciężkich momentach, za pomoc i dobre słowo za wsparcie i te owacje na stojąco od publiczności! Piękne chwile!!! Poza tym przetrwać tyle na scenie, ciągle nagrywać płyty i ciągle grać biletowane koncerty, to jest ogrom pracy i powód do radości. Koncerty biletowane to jest bardzo trudny rynek i trzeba dużo z siebie dać, a czasem naprawdę dużo stracić finansowo na organizacji show, żeby pokazać siebie ludziom z najlepszej możliwej strony. Żeby zobaczyli, że jako artystka nie osiadłam na laurach. To są trudne chwile, bo czasem stoję przed wyborem - albo pojechać na wakacje, albo nagrać płytę dobrej jakości. Albo zainwestować w porywającą trasę koncertową, albo wyremontować kuchnię. No i zawsze wygrywa muzyka, a kuchnia czeka.

Co Cię napędza do grania?

U progu całej mojej kariery i tego, co zrobiłam, wszystkich wzlotów i upadków, jest wielka pasja. Siła, która zmienia wszystko. Barbara Streisand powiedziała: „Jak masz pasje, to nie masz wyboru”. To prawda, czuję, że pcha mnie coś większego ode mnie. Miałam tyle trudnych chwil w swojej karierze, tyle upadków, syfu, który lał się na mnie przez media brukowe, które zarabiały na tym pieniądze i nie chciały tego odpuścić. A ja musiałam to znosić. I znosiłam dzielnie. Naprawdę wiele razy miałam dosyć, zabierało mi to siłę do tworzenia muzyki, a pomimo wszystko podnosiłam się i szłam dalej. Bo Justyna Steczkowska równa się muzyka. Nie jestem tylko wokalistką, nie jestem gwiazdą ani medialnym tworem. Jestem muzyką. To moja pasja. Gdy przyjdzie czas, że nie będę już w stanie biegać po scenie w szpilkach, z przyjemnością będę siedzieć w domu i pisać muzykę. Pisałam muzykę do filmów, reklam, programów telewizyjnych. Teraz piszę wielkie oratorium. Naprawdę mam co robić.

Zobacz także

Wielkie oratorium?

Tak, zaczęłam. Ale to, że je napiszę, nie znaczy, że świat je usłyszy. Będziemy walczyć o to żeby się udało.

Sprzedasz jeden z samochodów i dasz radę.

Mam tylko jeden samochód, ale na wystawienie oratorium to za mało. Oratorium to wielka muzyczna forma. Wielka orkiestra symfoniczna, chór, soliści. Jakieś dwieście osób na scenie. Ale zanim to nastąpi, ruszamy już w lutym w kolejna trasę Koncertu Muzyki Filmowej. Tym razem prowadzić go będą Kasia Figura i Tomasz Raczek. Jak zawsze pięknie zabrzmi wielka orkiestra i chór, a zaśpiewają i zagrają między innymi Małgorzata Walewska, Krzysztof Cugowski, Włodek Pawlik.

Reklama

Ostatnia Maria Magdalena

To moje 25-lecie!! Zaraz kończy się trasa mojej ukochanej Marii Magdaleny. Żałuję, bo te koncerty to coś więcej niż tylko muzyka. To prawdziwa podróż poza czasem i przestrzenią z moją publicznością, która ogląda koncert w 3D. Musisz zobaczyć. Robi wrażenie. Jesteś z Warszawy, wiec wpadnij do Teatru Polskiego 3 stycznia. Będziesz moim gościem specjalnym (śmiech) zabiorę Cię w prawdziwie magiczną podróż świata dźwięków.

Więcej o Justynie Steczkowskiej, jej miłości, separacji i żegnaniu bliskich w wywiadzie dla dwutygodnika VIVA! Na rynku od 27 grudnia 2019 r.

Magdalena Łuniewska
Magdalena Łuniewska
Reklama
Reklama
Reklama