Mierzyła się z hejtem, ale już nie analizuje komentarzy. Dziś Julia Wieniawa przyznaje: „Jesteśmy krajem zawistnych ludzi"
„Zauważyłam, że Polacy wspierają rodaków na drodze do sukcesu, ale gdy ktoś już go osiągnie, nagle wszyscy się odwracają"
Śpiewa, gra w filmach i teatrze, jest jurorką w programie telewizyjnym. I gwiazdą wielkich kampanii reklamowych… Zakłada wiele różnych masek. Julia Wieniawa w rozmowie z Beatą Nowicką po raz pierwszy odkryła swoją prawdziwą twarz! Towarzyszyliśmy Julii podczas festiwalu w Cannes.
Przedstawiamy fragment wywiadu z artystką, który ukaże się już w ten czwartek w najnowszym numerze magazynu VIVA!.
[...]
Uodporniłaś się na hejt?
Myślę, że tak. Mam grubszą skórę. Oczywiście wciąż zdarzają mi się momenty słabości. Wkurza mnie, że jesteśmy krajem zawistnych ludzi. Zauważyłam, że Polacy wspierają rodaków na drodze do sukcesu, ale gdy ktoś już go osiągnie, nagle wszyscy się odwracają. „Ale dlaczego ona, a nie ja? Nie zasłużyła. Udało jej się po znajomości”. Idealnie pokazuje to sytuacja Bartka Wasilewskiego. Widzowie na niego głosowali, a kiedy wygrał program, wylał się na niego straszny hejt. Za wszelką cenę próbowano odebrać mu radość ze zwycięstwa. Nie rozumiem tego. Dopóki nie odniesiesz sukcesu, nikomu nie wadzisz, nie dajesz powodów do zazdrości. Żartuję, że miarą mojego sukcesu jest ilość moich hejterów. Loréal Paris wrzucił mnie ostatnio na swój globalny Instagram, gdzie jest ponad 10 milionów obserwatorów. Ludzie z zagranicy pisali: „Oh, what a pretty girl, fantastic, congratulations”. Od Polaków też było dużo pozytywnych komentarzy, ale jedna dziewczyna napisała po angielsku: „This is a wrong decision, we hate her, she’s the worst actress, worst singer in Poland”. Zastanawiałam się, skąd w tej dziewczynie tyle nienawiści. Jaka frustracja i niespełnienie ją zżera, skoro, zamiast poczytać książkę, pogadać z mamą albo spotkać się z przyjaciółką, poświęciła swój drogocenny czas na napisanie tego hejterskiego komentarza.
Wszystkim nie dogodzisz – Twoje słowa. Dla L’Oréal Paris Ty jesteś reprezentantką młodych Polek. Dołączyłaś do Grażyny Torbickiej i zostałaś ambasadorką marki.
Uwielbiam świat kreacji: stylizację, makijaż, szalone fryzury. Kocham być kobietą. Mam to w genach po babci z Ameryki. Zawsze była damą, oryginalnie ubraną, kolorową i niezależną. Uważam, że styl jest przedłużeniem naszej osobowości. A makijaż odbiciem wewnętrznego blasku. To jeden z najpiękniejszych wynalazków. Maluję usta na mocniejszy kolor i już jestem pewną siebie laską, która idzie po swoje (śmiech). Gdy chcę podkreślić flirtującą stronę osobowości, stawiam na oczy. Panorama od L’Oréal Paris jest genialna, super utrzymuje się na rzęsach, cudownie je przedłuża, podkręca i nadaje głębię spojrzeniu.
Julia Wieniawa, VIVA!, 11/2024
Kalina Jędrusik powiedziała kiedyś: „Zostałam wyskubana ze swoich kolorowych piórek”. Mam wrażenie, że Ty nie pozwalasz się oskubać.
Staram się (śmiech). Uwielbiam Kalinę za indywidualizm i odwagę. Za to, że w czasach ponurego PRL-u nie bała się swojej kobiecości i była w tym słodko-bezczelna. Dama, z którą można pójść na tak zwaną wódeczkę. Nie zwracała uwagi na to, co ludzie o niej pomyślą, choć dziś wiemy, że spalało ją to od środka. Żyła na własnych warunkach i płaciła za to wysoką cenę. Ostatnio po zdjęciach operator napisał do mnie: „Szanuję twoją asertywność. Jak coś ci się nie podoba, mówisz wprost. Wasze pokolenie takie jest, idziecie po swoje”. I to prawda. Pokolenie naszych rodziców było stłamszone, odcięte od Zachodu, zanurzone w szaroburej rzeczywistości. My urodziliśmy się w wolnej i kolorowej Polsce. Nowoczesne narzędzia dają nam dostęp do wszelakiej wiedzy. Szybko się uczymy. Mamy bardziej zachodni vibe: jestem dobra, idę po swoje, proszę mi nie podcinać skrzydeł. I nie wyrywać piórek.
Świat jest Wasz!
Na mnie Ameryka zrobiła wrażenie, gdy byłam dzieckiem. Miałam sześć lat, kiedy pierwszy raz poleciałam do babci do Nowego Jorku. Od tamtej pory śniłam mój american dream. Nowy Jork nadal mnie zachwyca pod względem architektonicznym – w końcu wybudowali go emigranci z Europy (śmiech) – ale kiedy poleciałam pierwszy raz do Los Angeles, byłam rozczarowana. Kocham Warszawę, kocham ludzi, których mam wokół siebie. Zaczęłam trenować boks. Codziennie rano jadę pół godziny aż do Anina, do Uniq Fight Club. Myślałam, że to słomiany zapał, pochodzę dwa tygodnie i mi się znudzi, ale pokochałam ten sport i ludzi, których tam poznałam. To jest miejsce, które mnie uziemia, otrzeźwia, wyciąga z bańki, w której na co dzień żyję. W klubie jest dużo prawdziwych facetów, którzy mają honor i zasady. Testosteron wylewa się z każdej strony. Gadamy o życiu, zwykłych sprawach. Często żartują: „Pamiętaj, Julka, jak ktoś cię wkurzy, masz nas. My ci pomożemy” (śmiech). Czuję się zaopiekowana. Tam pielęgnuję Julkę – normalsa.
[...]
Rozmawiała Beata Nowicka.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Nie żyje Janusz Rewiński. Aktor i polityk miał 74 lata
VIVA! 11/2024 - Kto i co jeszcze w kolejnym numerze, który od 6 czerwca będzie dostępny w sprzedaży? Zachęcamy do zakupu.
Jadwiga Jankowska-Cieślak. Pogodziła się z życiem, tylko ze śmiercią męża nie może się uporać do tej pory.
Jacek Dubois w fascynującej rozmowie o zawodzie adwokata, zbrodni, karze i pisarskiej pasji.
Oraz: Ulica Koletek, Basztowa, restauracja Szara… Ruszamy śladami Zbigniewa Wodeckiego po jego ukochanym Krakowie.
Julia Wieniawa, VIVA!, 11/2024, okładka