Joanna Przetakiewicz: „Miałam momenty w życiu, kiedy ze strachu krew ścinała mi się w żyłach”
Bizneswoman o trudach macierzyństwa
- Katarzyna Przybyszewska-Ortonowska
Odważna, silna i... zakochana. Mimo że na brak życiowych doświadczeń nie może narzekać, nigdy nie nazywa ich bagażem. Kocha, wie, czego chce i zainicjowała projekt Era Nowych Kobiet, by uczyć Polki samoakceptacji i wyzbywania się kompleksów. Joanna Przetakiewicz w intymnej rozmowie z Katarzyną Przybyszewską-Ortonowską opowiedziała o swojej recepcie na szczęście, wychodzeniu ze strefy komfortu i odwadze do dokonywania życiowych rewolucji.
Katarzyna Przybyszewska-Ortonowska: Czy Twoja misja to seksmisja? Tak też słyszałam.
Joanna Przetakiewicz: Jest dokładnie odwrotnie! Seksmisja opowiada o świecie, z którego wyeliminowano mężczyzn. A przecież jesteśmy sobie potrzebni. Przestańmy opowiadać, że jesteśmy niezależne i samowystarczalne. I że zawsze sobie damy radę. A nawet jeżeli damy, to czy będziemy szczęśliwe? W Polsce ze względu na historię mamy w genach obawę i strach, że nagle nam mężczyzn zabraknie, bo oni odchodzili na wojnę, ginęli w powstaniach. Trudno mi było w to wierzyć, ale po rozmowach z psychologami zrozumiałam, że, mimo iż żyjemy w XXI wieku, wciąż takie rzeczy pokutują nam w głowie. Naprawdę czas na rewolucję szczęścia.
I Ty zamierzasz ją wywołać? Dlaczego właśnie Ty?
Bo jestem kobietą, która ma na koncie dużo doświadczeń. Matka trzech synów, studentka prowadząca własny, pochłaniający mnóstwo czasu i energii biznes. Żona, potem rozwódka, potem partnerka
w wymagającym związku. Singielka, partnerka, bizneswoman, szefowa… Przeszłam przez to wszystko.
Doświadczenia mogą przygnieść?
Nie nazywam przeżyć „bagażem doświadczeń”, raczej „cudem doświadczeń”. I wcale nie czuję się nimi obciążona. Jestem za nie nieskończenie wdzięczna, ale gdybym kiedyś wiedziała wszystko to, co wiem dzisiaj, żyłoby mi się łatwiej. Dlatego wiem, że warto o tym rozmawiać. Urodziłam się z genem optymizmu, ale wiem, że szczęścia można się nauczyć. I to jest teraz moje zadanie: powiedzieć kobietom, że bez względu na wiek, wykształcenie, status majątkowy, bez względu na to, gdzie mieszkają i kim są, mogą być szczęśliwe.
Zawsze byłaś szczęśliwa?
Miałam momenty w życiu, kiedy ze strachu, co będzie dalej, krew ścinała mi się w żyłach. Byłam mamą trzech małych chłopców, kiedy postanowiłam się rozwieść z mężem, bo wiedziałam, że nasze drogi się rozeszły. Któregoś wieczoru, jadąc przed siebie, bo tak rozładowywałam emocje, zrozumiałam, że moje życie utkwiło w martwym punkcie. Odejść kobiecie z trójką dzieci nie jest łatwo, zwłaszcza że po rozstaniu musiałam zaczynać od zera. Czułam jednak, że jak zostanę w tym małżeństwie, rozpadnę się na kawałki.
Psycholog, do której wtedy poszłam, powiedziała mi ważną rzecz, jedno zdanie, po którym, przysięgam, poczułam, jak gigantyczny kamień spada mi z serca. „Pani Joanno, to nie jest pani wina. Takie jest życie i tak się układa. Czasami lepiej zrobić krok w nieznanym kierunku. Jeżeli pani zacznie się czuć winna z tego powodu, z klientki zamieni się pani w moją pacjentkę i to będzie początek tragedii”. Podziałało jak magiczne zaklęcie. Od tamtej pory wiem, że jedno mądre zdanie wypowiedziane w odpowiednim momencie może zmienić całe życie na lepsze. I właśnie między innymi dlatego chcę połączyć ze sobą kobiety.
Ale życiowe rewolucje nie dzieją się przez noc.
To prawda. I skłamałabym, gdybym powiedziała, że w momencie, w którym wyprowadziłam się z synami od męża, zaczęło się szczęśliwe życie. Wiele wody w rzece upłynęło, zanim zbudowałam się na nowo. Po rozstaniu z Janem Kulczykiem, z którym byłam przez 10 lat, też miałam trudny czas. Po jego nagłej śmierci, mimo że już nie byliśmy razem, jeszcze trudniejszy. Drastyczna zmiana w życiu jest procesem dla każdego, nawet dla optymisty.
Bardzo mi pomógł terapeuta z Londynu, do którego poszłam raz, i pomimo że tylko raz, było warto. Powiedział: „Joanna, jeśli już wspominasz, pamiętaj tylko te szczęśliwe chwile. To ci pomoże”. Choć w pierwszej chwili wydało mi się to absurdalne, bo bałam się tęsknić, zrozumiałam, jak wielką kryje mądrość. Energia szczęścia daje siłę, można na niej budować przyszłość, energia nieszczęścia czy braku tylko nas obciąża i pogrąża.
To jak nauczyć się być szczęśliwą?
Nie istnieje dekalog szczęścia. Nie ma na to recepty. Ja szczęście zbudowałam na doświadczeniach, ale to nie znaczy, że to jest jedyna metoda. Powiem ci, czym szczęście na pewno NIE jest – budowaniem poczucia własnej wartości i bezpieczeństwa na partnerze. Zaczyna się od siebie. Od akceptacji, umiejętności pokochania siebie. Szczęście jest w odwadze, żeby zmieniać coś w życiu, wychodzić ze strefy komfortu, zaszaleć. Chociaż na chwilę. Jak słyszę od kogoś, że szkoda na to czasu, to myślę: O matko, co za nudziarz. Czas otworzyć głowę!
Ty umiesz wyjść ze swojej strefy komfortu?
Tak i kocham to.
Pełny wywiad z Joanną Przetakiewicz przeczytasz w najnowszym wydaniu dwutygodnika VIVA!, dostępnym na rynku od czwartku 7 marca