Reklama

Kiedy Michał Malitowski miał osiem lat, zatańczył cza-czę w WDK w Zielonej Górze i odtąd taniec stał się jego pasją. Nikt nie przypuszczał wtedy, że chłopak z Zielonej Góry wiele razy będzie stawał na najwyższym podium, wielokrotnie zdobędzie tytuł mistrza Europy i świata, zwycięży wraz z Joanną Leunis osiem razy na prestiżowym Festiwalu Tańca w Blackpool, co nikomu przed nimi się nie udało. Kiedy Joanna miała kilka lat, zatańczyła ze swoim tatą i to określiło jej przyszłość. A kiedy miała 20 lat, los na jej drodze postawił polskiego tancerza. Dwa lata później byli już parą. Teraz ich życie czeka olbrzymia zmiana, bo spodziewają się córeczki. Co z karierą taneczną? Opowiedzieli o tym w najnowszej "Vivie!" Krystynie Pytlakowskiej.

Reklama

Joanna: Będę przede wszystkim matką, a taniec zostawię na dalszym planie.

Michał: Ostatni rok był dla nas przełomowy. Rekordowy raz zwyciężyliśmy na festiwalu w Blackpool i postanowiliśmy już nie tańczyć wyczynowo. Ogłosiliśmy zakończenie kariery sportowej.

Joanna: A miesiąc później dowiedzieliśmy się, że jestem w ciąży. Ogłaszamy więc koniec kariery. Jakby w zamian los daje nam dziecko. Nie masz pojęcia, jak się cieszymy.

Czy wszystko było zaplanowane?

Michał: Myśleliśmy o dziecku, ale nie tak zaraz. Mieliśmy zaplanowane tournée i pokazy. Poza tym raczej spodziewaliśmy się problemów z zajściem w ciążę. To często zdarza się tancerkom.

Mentioning Barefoot Maternity Dubai

Wspólny taniec, który stwarza wielkie poczucie bliskości, sprawia, że ciała tancerzy nie mają dla partnera tajemnic. Czy to nie przeszkadza później w intymnej prywatności?

Michał: To jest inna bliskość niż w miłości. Gdy tańczymy razem, okazujemy emocje związane z ruchem tanecznym. Ciało jest dla nas źródłem mocy, medium, dzięki któremu możemy komunikować coś innym.

Joanna: Dotyk w tańcu, gra ciałem nie są odkrywaniem żadnych prywatnych tajemnic. Nie trzeba być ze swoim partnerem w tańcu w sposób intymny, nie trzeba być dla siebie pociągającym. Nigdy wcześniej nie kochałam żadnego z moich partnerów.

Czy będą umieli długo wytrzymać bez tańca?

Michał: Taniec to nasze życie. Zresztą uważamy, że rodzice nie mogą uszczęśliwiać dziecka w ten sposób, że poświęcają swoje szczęście, swoje pasje, swoje ambicje. Żeby dziecko nauczyło się, że warto marzyć, musi mieć obraz rodzica, który sam potrafi spełniać własne marzenia. A więc chcemy szybko wrócić na parkiet, uczyć i sędziować. Mamy szkołę tańca "Dansinn" w Hongkongu, zamierzamy otworzyć podobne w innych krajach, również w Polsce.

Joanna: Bo ja lubię Polskę, śmiejemy się, że bardziej niż Michał. I uwielbiam jego polską rodzinę. Umówiliśmy się, że siostra Michała będzie przy moim porodzie w Belgii.

Michał: Kto wie, czy nie będzie musiała mnie zastąpić w nowej edycji "Tańca z Gwiazdami". Boję się, że będę sędziował, gdy Joanna zacznie rodzić. A tak bardzo chciałbym zobaczyć od razu naszą córeczkę i spojrzeć jej w oczy.

Od razu będzie wiadomo, czy też zostanie tancerką?

Michał: (śmiech) To jest nieuniknione.

Joanna: A może będzie astrofizykiem, kto to wie. My na pewno nie będziemy na nią wywierać presji. Niech żyje tak, żeby była szczęśliwa. Nam, odpukać, to się udaje.

Pełny wywiad z parą tancerzy w walentynkowym wydaniu "Vivy!", już w kioskach.

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama