Joanna Jakubas studiowała ekonomię, ale została śpiewaczką operową. Jaka jest prywatnie?
Pierwszą płytę nagrała w kultowym londyńskim studiu. Tam, gdzie nagrywali The Beatles!
- Katarzyna Piątkowska
Joanna Jakubas jest utalentowaną polską sopranistka, autorką tekstów, producentką muzyczna. Śpiew studiowała w Nowym Jorku i Londynie. Występowała z Ennio Morricone i Andreą Boccelim, śpiewała we Włoszech, w Paryżu. Opowiedziała nam o świecie śpiewaków operowych, swojej muzycznej drodze i debiutanckiej płycie „My New Wings”, nagrywanej w kultowym Lyndhurst Studios i w Abbey Road Studios.
Wspomniała Pani że studiowała ekonomię? To kompletnie inna dziedzina niż śpiew.
Tak, na University of Michigan w Ann Arbor. Uczelnia miała specjalny, pięcioletni program podwójnego dyplomu licencjackiego. Studiowałam równolegle ekonomię i śpiew.
Niezły rozstrzał.
To prawda, lecz po trzech semestrach przeniosłam się do akademii muzycznej w Nowym Jorku.
Znudziła się Pani ekonomia?
Nie, w szkole średniej bardzo lubiłam fizykę, matematykę, chemię. Mam ścisły umysł, sprawiało mi to przyjemność. Na studiach w Michigan byłam jednak sama, bardzo daleko od domu. Rodzina była w Polsce, siostra w Nowym Jorku. Po półtora roku postanowiłam, że zmienię uczelnię. Przeniosłam się do Manhattan School of Music, gdzie dalej kontynuowałam już tylko studia muzyczne.
Półtora roku nauki poszło na marne?
Nie patrzę na to w taki sposób. Wiedza to siła, a więc nie był to czas stracony. Manhattan School of Music uznała dużą część moich przedmiotów z Michigan i przyjęła mnie od razu na drugi rok studiów. Ponadto, zdobyłam podstawy ekonomii, które są pomocne.
W śpiewaniu?
W prowadzenia mojej firmy, komunikowaniu się z wytwórniami. Przy pracy nad „My New Wings”, pomimo że oczywiście produkcją zajmowała się wytwórnia, miałam przyjemność obserwować cały proces nagrywania płyty. Było to dla mnie niesamowite doświadczenie, które mnie bardzo rozwinęło. Troszcząc się o projekt, nauczyłam się nie tylko, jak się nagrywa płytę, ale również przeszłam całą drogę biznesową. Rozmawiałam z prawnikami, uczyłam się o prawach własności intelektualnej, poznawałam firmy streamingowe i proces zamieszczania utworów na wiodących platformach, jak się dzieli tantiemy. Zdobyłam wiedzę, która jest tak bardzo potrzebna.
(...)
Naturalnym kolejnym krokiem jest wydanie płyty. Pani to właśnie teraz zrobiła.
Tytuł płyty „My New Wings” zasugerował Jan A.P. Kaczmarek, muzyczny producent albumu. Na płycie znajdą się bardzo znane utwory jak: „Hallelujah”, „Bésame Mucho”, „My Heart Will Go On” czy „I Will Always Love You”. Aranże zostały specjalnie napisane przez Nicka Ingmana, przy nagraniu płyty towarzyszyła nam wspaniała London Symphony Orkiestra oraz chór London Voices, znany światu ze ścieżek dźwiękowych do takich filmów jak: „Harry Potter” czy „Władca Pierścieni”. Jest to płyta dla wielu, łączy świat muzyki klasycznej z utworami ze świata popu.
Czyli tym w czym odnalazła się Pani najlepiej.
Głos śpiewaka ewoluuje. Odkryłam, że to jest dla mnie wspaniały kierunek i kocham to, co robię. Podczas pandemii, kiedy dużo ćwiczyłam w domu, odkryłam, że mogę użyć mojego głosu, aby zaśpiewać inaczej - zrobić jeszcze jeden krok w stronę popu. Może kiedyś wrócę do śpiewu operowego, ale czuje się szczęśliwa w tym, co robię teraz.
(...)
To musi być wielkie przeżycie pracować z takimi sławami i to w miejscu, gdzie nagrywali The Beatles, U2 i Pink Floyd.
Wyjątkowy team sprawił, że podczas nagrań albumu panowała niesamowita atmosfera. Płyta była nagrywana w Lyndhurst Hall - Air Studios, jednej z największych sal nagrań na świecie oraz w Abbey Road Studios, gdzie, tak jak Pani wspomniała, nagrywali „The Beatles”, „U2” czy „Pink Floyd”. Ogromne wrażenie zrobiła na mnie klatka schodowa, na której widnieją zdjęcia wszystkich artystów, jacy tam nagrywali. Studio ma cudowną energię.
Jest Pani zadowolona z efektu?
Jestem bardzo zadowolona i szczęśliwa, wszystko zostało bardzo starannie dopracowane, ale…
Jest jakieś ale?
(śmiech) chyba jak każdy artysta analizuję, czy dzisiaj bym coś inaczej zaśpiewała.
Inaczej nie znaczy lepiej.
To samo mówią mi moi rodzice. W pewnym momencie jest to tylko kwestia wyboru interpretacji. Obydwie mogą być świetne, lecz inne. Za każdym razem śpiewamy inaczej.