Reklama

Jan Englert i Beata Ścibakówna kolejną dekadę udowadniają, jak dobrze dobraną są parą. Choć widzą w sobie kilka różnic, potrafią się dogadać i rozwijają się przy sobie nieustannie. W jubileuszowej rozmowie z VIVĄ! – która kończy w tym roku 25 lat – aktorzy przyznali jak wiele mają jeszcze planów. Ulubieniec publiczności - który w maju będzie obchodził 79. urodziny – przyznał też dziennikarce Beacie Nowickiej, że o rzeczach ostatecznych i nieuniknionych myśli tylko na swoich warunkach... Niedawno zwierzył się w swojej biografii, że od lat żyje z tętniakiem. Czy obawia się śmierci?

Reklama

Fragment wywiadu z Janem Englertem i Beatą Ścibakówną, VIVA! marzec 2022

Wielki artysta bywa znośny czy nieznośny na wakacjach?

Beata: Jest wspaniale! Uwielbiamy razem wyjeżdżać. Ja leżę na leżaku pod parasolem i czytam książkę, a mąż chodzi po grajdołach i rozmawia ze znajomymi. Gramy w tenisa, chodzimy na długie spacery. Jak Helena była mała, bawił się z dziećmi na plaży, organizował im różne atrakcje. Przez lata nie widziałam, żeby leżał na plaży.

Jan: Pozycja leżąca była dla mnie destrukcyjna. Ale to mi powoli mija…

Beata: Ja lubię nowe miejsca, lubię odkrywać, poznawać…

Jan: …a ja lubię wracać w te same miejsca, patrzeć, jak się zmieniają. Do Juraty jeżdżę od 1981 roku. Każdego roku. To już 41 lat! Tam najlepiej odpoczywam. Ale ostatnio żona wywlokła mnie na Gran Canarię i się zachwyciłem. Teraz, kiedy ona chce jechać…

Beata: …na przykład na Maderę…

Jan: …protestuję: „Ale po co?! Jedźmy na te Kanary, będziemy się tam bardzo dobrze czuli”.

SPRAWDŹ TEŻ: Córka jest dopełnieniem miłości Jana Englerta i Beaty Ścibakówny. Helena poszła w ich ślady! „Pamiętam momenty na wakacjach, kiedy szliśmy we dwójkę i do niej biegli po autograf”

Robert Wolański

Jerzy Pilch pisał: „Wszystko jedno, czy ma się przed sobą 10 lat, rok czy tydzień. Zawsze ma się przed sobą wszystko”.

Jan: Bardzo chciałbym, żeby to była prawda. A z nowej sztuki, którą gramy, mogę zacytować: „Gdyby to ode mnie zależało, ja bym w życiu nie umarł. To jest poniżające”.

Beata: „Baron Munchausen dla dorosłych” Macieja Wojtyszki. Ja uważam, że wszystko jest przed nami. Przede mną na pewno.

Jan: „Wegetacja mnie przeraża, dlatego mam hasło – umrę zdrowy! Bez męki, pyk i do widzenia. Piękne. Byle jeszcze nie dzisiaj. Żeby to jeszcze potrwało. Ale trwanie ma sens wtedy, kiedy człowiek rzeczywiście ma coś do zrobienia.

Beata: Wczoraj oglądałyśmy z Helą film norweski „Najgorszy człowiek na świecie” Joachima Triera z Renate Reinsve, która otrzymała za tę rolę Złotą Palmę w Cannes. Para bohaterów bardzo się kochała, ale ona od niego odeszła. Spotkali się po latach, on był ciężko chory na raka i żył przeszłością, słuchał muzyki z tamtych czasów, wspominał dawne lata. W pewnym momencie mówi do niej: „To nie jest nostalgia. To jest strach przed śmiercią. Nie mam już nic przed sobą, dlatego wracam do tego, co było”.

Jan: To znaczy, że ja jeszcze nie umieram.

Beata: Nie! Bo nie wracasz pamięcią do przeszłości, tylko rozwijasz to, co stworzyłeś, dalej tworzysz, odkrywasz nowe…

Jan: Powtarzam się. Na pewno nasze spotkanie zmieniło mnie bardzo, co do tego nie mam wątpliwości. Bardzo często partnerstwo, miłość, udana czy nieudana, powoduje zmianę charakteru, postrzegania świata. Mimo że w gruncie rzeczy jestem fatalistą, nie wierzę, że wszystko jest do końca zapisane. Parki nie trzymają jednej nitki, tylko kilkanaście, a nawet mówią: „Tej nie bierz!”. A on wziął, idiota! Więc jakiś wybór mamy, ale ograniczony. Możemy czegoś nie zrobić, tylko że w momencie wybierania najczęściej się nad tym nie zastanawiamy.

____

Robert Wolański

Zobacz też: Beata Ścibakówna i Jan Englert – bohaterowie naszej pierwszej okładki 25 lat później!

Cały wywiad z Beatą Ścibakówną i Janem Englertem znajdziecie w nowej VIVIE!. Ponadto na łamach jubileuszowego wydania znalazły się też rozmowy z: Krystyną Jandą i Magdą Umer, Karoliną Pisarek, Hubertem Hurkaczem, Anną Dymną i Marcinem Kydryńskim.

Reklama

Od 24 marca zapraszamy do kiosków.

Robert Wolański
Reklama
Reklama
Reklama