„Pomysły czerpię z życia”. Królowa polskich seriali, Ilona Łepkowska obchodzi dziś urodziny!
1 z 5
Ilona Łepkowska, królowa polskich seriali i komedii romantycznych, na uczuciach zna się jak nikt inny. Ona odpowiada za sukces "M jak miłość", "Na dobre i na złe", "Klanu" czy "Barw szczęścia". Skąd bierze pomysły na swoje scenariusze i jak udało jej się odnieść tak wielki sukces?
Sama mówi: „Polki mają wielką wyobraźnię i potencjał, ja podrzucam im trochę rozrywki, za pomocą której staram się delikatnie przemycić myśli dla mnie ważne. Ale nie arbitralnie”. Z serialami trafiła w swój czas, z komediami – na okres wieloletniego bezrybia, kiedy okazało się, że niewiele osób umie je pisać.
Dzięki nim stała się kobietą sukcesu. „Skakanie przez kolejne, coraz wyższe przeszkody jest na pewno satysfakcjonujące, ale człowiek ma też czasem ochotę spokojnie gdzieś na boku pokłusować...”, mówi. Z kobietami szybciej się dogaduje i lepiej je rozumie od mężczyzn. Zanim dotarła na szczyt, kilka razy była na zakręcie, bez pracy i pieniędzy. W sprawach zawodowych rozważna, w życiu prywatnym – romantyczka.
Ilona Łepkowska: Zawsze staram się słuchać ludzi. Lubię ludzi. Moje najbliższe przyjaciółki i koleżanki to osoby spoza branży. Mój trzeci mąż nie lubił gości. Na moje imieniny wychodził z domu. Więc zapraszałam koleżanki bez mężów. I tak zrodziła się tradycja wyłącznie damskich imienin. Trwa już ze 20 lat w tym samym składzie. I jest super. Chociaż jesteśmy paniami w latach, mówimy o sobie „dziewczynki”. Spotykam się więc z dziewczynkami i rozmawiamy o życiu. O normalnych sprawach normalnych ludzi.
Dzisiaj Ilona Łepkowska kończy 63 lata. Dziękujemy jej za wszystkie historie i wzruszenia, które nam zapewniła i życzymy dalszych sukcesów! Zapraszamy do galerii, w której mówi VIVIE! o tym, jak ważna jest miłość dla niej samej i co sądzi o współczesnych uczuciach.
Polecamy: Katarzyna Grochola mówi: „Lubię grać i mam naturę gracza”, ale do kasyna już nie chodzi. Dlaczego?
2 z 5
Skąd czerpie inspiracje? „Na pewno, jeśli idzie o rzetelność w pracy, odpowiedzialność, wielką naukę odebrałam od mojego Taty, który był tytanem pracy i solidności”, mówi.
Recepta na szczęście? Jak mówi, wstyd się przyznać, ale nie bardzo umie być w pełni, spokojnie szczęśliwa. Zawsze znajdzie sobie jakiś powód do zmartwienia. „Uczę się całe życie być szczęśliwa, idzie mi ostatnio lepiej, ale nie jestem wzorową uczennicą i nie dostanę na koniec życia świadectwa z czerwonym paskiem. Wiem jedno – nie umiem być szczęśliwa bez spełnionej miłości. Z tym ostatnio bardzo dobrze, więc może i resztę uda się poprawić”.
– Pani życie jest romantyczne?
Ilona Łepkowska: Staram się, jak mogę. Na pierwszej randce z moim obecnym mężem, Sławkiem (Czesławem Bieleckim – red.), przeprowadziłam ostrą krytykę książki, którą napisał.
– Bardzo romantyczne!
Ilona Łepkowska: Podziałało, więc, jak widać, są mężczyźni, którzy lubią niezależne kobiety. Ale za to od sześciu lat w rocznicę tamtego spotkania idziemy do tej samej restauracji na kolację. To bardzo romantyczne, prawda? Czasem bez okazji dostaję kwiaty. Czasem sama robię prezenty. Gdy idziemy po ulicy i trzymamy się za rękę, to jest bardzo miłe. Lubimy wyjeżdżać ze sobą na urlop i wcale nie są nam wtedy potrzebni inni ludzie. Obydwoje mamy mocne charaktery, ale dobrze na siebie wpływamy. Ja staram się czasem łagodzić charakter Sławka, a on zachęca mnie do konsekwencji życiowej i dodaje mądrości, którą zdobył w czasie swojego skomplikowanego życia. Uzupełniamy się.
3 z 5
Ilona Łepkowska: Jestem bardzo dobrym przykładem, że nigdy nie trzeba tracić nadziei. Udało mi się stworzyć udany związek po pięćdziesiątce. Warto zaryzykować. Bo to jest oczywiście ryzyko. Kiedy ze Sławkiem postanowiliśmy być razem, on nie wyobrażał sobie mieszkania gdzie indziej niż w swoim domu na wsi. Więc się do niego wprowadziłam. Szybko, co nie było dla mnie proste, bo to nie był mój dom.
Wiedziałam, że jeżeli nie zamieszkamy razem, nie będziemy się widywać, nie sprawdzimy, czy nasz związek ma sens. To była moja inwestycja w nas. Jak tam przyjechałam pierwszy raz, jako partnerka Sławka, stanęłam przed lustrem w korytarzu. I on, i jego synowie są wysocy, więc w lustrze widziałam ledwie swoje czoło. Sławek zauważył: „Za wysoko?”. Zdjął więc wielkie lustro i wkręcił hak niżej. Czyż to nie jest romantyczne?
– Bardzo. I dobra scena do filmu.
Ilona Łepkowska: To prawda. Trzeba czerpać z życia. Mnie się zdarza.
Polecamy: Katarzyna Grochola mówi: „Lubię grać i mam naturę gracza”, ale do kasyna już nie chodzi. Dlaczego?
4 z 5
– Jak przez lata zmieniły się filmy o miłości?
Ilona Łepkowska: Kobiety stały się mocniejsze, mężczyźni słabsi. Kiedyś nie było filmów o tym, że mężczyzna ma stres, bo żona na wyższym stanowisku lepiej zarabia.
– Zamiana ról?
Ilona Łepkowska: Tak, wywalczyłyśmy sporo, ale dużo też straciłyśmy. Pozwoliłyśmy poddać się zewnętrznej presji na doskonałość w każdym calu. Ze współczuciem patrzę na młode dziewczyny. Poświęcają życie pracy, a jednocześnie poddane są presji, że muszą super wychować dzieci. Więc wożą je na zajęcia, języki, terapię sensoryczną, konsultacje u logopedy, psychologa. A jeszcze mają obowiązek chodzić na siłownię, jogę, ostrzykiwać się botoksem. Oczekiwania wobec kobiet są gigantyczne.
– O tym robi się romantyczne komedie?
Ilona Łepkowska: A czemu nie? Kiedyś problemem w filmach była zdrada, śmiertelna choroba… Jak w „Love Story”. Dziś są dziesiątki spraw związanych z nową formą walki, która rozgrywa się w każdej parze. Walki o niezależność. O partnerstwo. Choć ból osoby zdradzanej, konflikt między wyobrażeniem a realnym życiem są uniwersalne. To będzie zawsze.
– Pragnienie miłości nie zmienia się?
Ilona Łepkowska: Oczywiście. Od czasu Adama i Ewy. Potrzebujemy miłości jak powietrza. Tylko bohaterowie i scenografia się zmieniają.
5 z 5
– Współczesny świat nie sprzyja miłości?
Ilona Łepkowska: Nie sprzyja stałym związkom. A takie hedonistyczne skupianie się na sobie nie jest dobre. Kiedyś i mnie – po trzech rozwodach – wydawało się, że życie z mężczyzną jest przereklamowane. Że lepszy facet, jak mawia moja przyjaciółka – „pachnący, dochodzący”. Ale teraz uważam, że bliski związek, w którym wzajemnie zawsze można na siebie liczyć, jest najlepszy. A młode pokolenie boi się bliskości.
(...)
Ilona Łepkowska: Uważam, że kobiety są w stanie dużo więcej zainwestować w uczucie. Bardzo często podkolorowują sobie obraz mężczyzny, którego kochają. Faceci, może poza krótkim okresem pożądania, są bardziej racjonalni. Kobiety potrafią całe życie upiększać partnera i wierzą, że taki jest. I to bywa piękne. Pozwala związkowi przetrwać trudne momenty.
Polecamy: Katarzyna Grochola mówi: „Lubię grać i mam naturę gracza”, ale do kasyna już nie chodzi. Dlaczego?