Ich związek nie jest wolny od sprzeczek. Tym Piotr Głowacki podpadł swojej żonie!
Małżonkowie opowiedzieli o swojej codzienności...
Są jak ogień i powietrze, ona podsyca jego ogień. Umówili się, że będą ze sobą, dopóki śmierć ich nie rozłączy. Agnieszka i Piotr Głowaccy wzięli udział w programie „Azja Express” i rozgrzali internet do czerwoności.
Czy pokazali swoją prawdziwą twarz? Dlaczego zdecydowali się na udział w programie i kto w ich związku jest rannym ptaszkiem, a kto sową, opowiedzieli Katarzynie Piątkowskiej, przy okazji spierając się o to i owo.
Agnieszka i Piotr Głowaccy o swojej codzienności — wywiad dla VIVY!
– Kto rządzi w Waszym związku?
Agnieszka: Wszyscy myślą, że ja, ale to jest złudne wrażenie (śmiech). W naszym życiu wszystko jest dostosowane do Piotrka.
– Myślałam, że do Waszych siedmioletnich dzieci.
Agnieszka: Dzieci też są dostosowane do Piotrka.
– W rankingu domowym jesteś na trzecim miejscu?
Agnieszka: Nawet na czwartym.
Piotr: To nieprawda (śmiech). Wszystko robisz tak, żeby ci się zgadzało. To jest jak z osobą, która gotuje w domu. Zawsze narzeka, że musi to robić, ale nigdy nie ugotowała czegoś, czego nie lubi jeść.
Agnieszka: A mój wyczekiwany wyjazd wspinaczkowy, do którego przygotowywałam się ponad pół roku? Nagle wypadły ci zdjęcia.
Piotr: Zdjęcia są nieprzesuwalne i nic się nie da z tym zrobić.
Agnieszka: W związku z tym dzieci zostały zwolnione ze szkoły i poleciały z tobą do Grecji. Nie były niezadowolone, ale musiały się do ciebie dostosować.
- TYLKO NA VIVA.PL: Mają siedmioletnie bliźnięta, jednak wyjechali na koniec świata bez nich. Tak dzieci Piotra i Agnieszki Głowackich zniosły rozłąkę z rodzicami!
– Wszystko kręci się wokół Twojej pracy?
Piotr: Tylko że pracuję tak dużo, żebyśmy mogli zrealizować nasze życiowe marzenia. Pracowałbym mniej, gdybyśmy marzyli o innych rzeczach. Próbujemy zgrać moją pracę, zajęcia Agnieszki, szkołę dzieci, ich zajęcia pozalekcyjne…
Agnieszka: Tylko że ty jedyny jesteś nieprzesuwalny, a reszta jest przesuwalna.
Piotr: Powiem ci, jak wyglądał mój wczorajszy dzień. Wstaliśmy
o 6.30. Zawieźliśmy dzieci do szkoły, potem od razu pojechałem do Akademii Teatralnej na zajęcia ze studentami, potem miałem zdjęcia próbne, po nich nagrania, a jeszcze później spotkanie w sprawie naszej fundacji wspinaczkowej i kolejne zdjęcia próbne. Do domu dotarłem przed dziewiątą i przeczytałem dzieciom książkę na dobranoc. W międzyczasie odebrałem milion telefonów, a jak Ida i Aaron zasnęli, usiadłem do komputera.
– Rozumiem, że udział w programie „Azja Express” był dla Ciebie odpoczynkiem.
Agnieszka: To był nasz miesiąc miodowy. Jak widzisz, ręka Piotra jest zespolona z telefonem, a tam okazało się, że nie możemy mieć własnych, tylko te do porozumiewania się z ekipą i odbierania poleceń.
Piotr: Nawet jak jedziesz z dziećmi na wakacje, robisz zdjęcia, sprawdzasz, co się dzieje na świecie, odpowiadasz czasem na maila. A na czas programu zostaliśmy od tego odcięci. Budziliśmy się o siódmej i mieliśmy tylko jeden cel – czerwoną flagę, czyli metę odcinka. Potem zasypialiśmy o 23. Dla mnie to było niesamowicie odprężające doświadczenie, bo nie myślałem o niczym innym.
[...]
Piotr: Propozycja udziału w programie przyszła w odpowiednim momencie. Zgadzam się z wieloma prądami filozoficznymi, że życie człowieka podzielone jest na siedmioletnie etapy. W biologii mówi się o tym, że pierwsze siedem lat życia jest po to, żeby dziecko dożyło do tych siedmiu lat i zorientowało się, że jest osobne. Oddziela się coraz bardziej od rodziców, a kiedy ma siedem lat, ma poczucie odrębności. Nasza rodzina potrzebowała tej cezury. Kiedyś istniały symboliczne granice, które pokazywały, że przechodzi się do kolejnego etapu. Na przykład postrzyżyny.
– „Azja Express” to były Wasze postrzyżyny?
Piotr: Potrzebowaliśmy jakiegoś elementu granicznego, który pozwoli przejść do kolejnego etapu. Gdy podpisaliśmy umowę, poczuliśmy, że już nie ma odwrotu.
– Nie wahałeś się? Jesteś też wykładowcą poważnej placówki edukacyjnej, a zgodziłeś się na udział w programie rozrywkowym. Co pomyślą Twoi studenci? Nie stracą szacunku?
Piotr: Ja się zajmuję wszystkim poważnie. Tak samo poważnie podchodzę do nauki żonglerki, opowiadania dowcipów czy płaczu. Nie ma różnicy. Aktorom za takie rzeczy płacą.
Za pomoc w realizacji sesji dziękujemy Hotelowi Bristol
Cała rozmowa dostępna w nowym numerze VIVY! Magazyn dostępny w punktach sprzedaży w całej Polsce od czwartku, 5 grudnia.