Wytańczyli sobie miłość, a wszystko zaczęło się od rywalizacji. Mimo przeciwności losu przekonali się, że są sobie przeznaczeni
"Gdy zaczynaliśmy ze sobą tańczyć, nie pałaliśmy do siebie zbytnią sympatią", mówią Hanna Żudziewicz i Jacek Jeschke
Byli sobie przeznaczeni! Hanna Żudziewicz i Jacek Jeschke dzielą wspólną pasję, są nierozłączni, wychowują ukochaną córeczkę Różę. Niedawno stanęli na ślubnym kobiercu, a ich wymarzona uroczystość odbyła się we Włoszech. Mówią wprost - dziś są w najszczęśliwszym momencie życia.
Ich miłość rodziła się powoli i to wielkie uczucie przyszło do nich z czasem. Zaczęło się od rywalizacji, potem przyszła przyjaźń, aż w końcu uświadomili sobie, że nie mogą bez siebie żyć. "Gdy zaczynaliśmy ze sobą tańczyć, nie pałaliśmy do siebie zbytnią sympatią", mówi tancerz w wywiadzie VIVY!. "W codziennym pędzie nie zauważaliśmy siebie i nie chcieliśmy się poznać. Wyładowywaliśmy na sobie negatywne emocje, bo cały czas spędzaliśmy razem", dodaje Hanna Żudziewicz w rozmowie z Olgą Figaszewską. Kiedy zrozumieli, że to u swojego boku chcą budować szczęśliwą przyszłość?
Hanna Żudziewicz i Jacek Jeschke - tak rodziła się ich miłość
Wytańczyliście sobie miłość. A wszystko zaczęło się…
Hanna: …od rywalizacji.
Jacek: Na początku nie było kolorowo. Tańczyliśmy zawodowo z innymi partnerami. Przy okazji wciąż siebie obserwowaliśmy.
Hanna: Byliśmy skupieni na pasji i tylko to się liczyło. Chcieliśmy zbudować swoją pozycję. Taniec był dla nas całym światem, żyliśmy nim od dziecka. Po szkole od razu pędziliśmy na wielogodzinne treningi.
Jacek: To wypełniało nam cały wolny czas. W pewnym momencie los popchnął nas ku sobie. Szukałem pary, bo przestałem tańczyć z partnerką, z którą miałem bardzo dobre wyniki. Hania też odnosiła spore sukcesy, ale z kimś innym. Nasi trenerzy i rodzice robili pewne podchody, żebyśmy połączyli siły.
Hanna: Dla mnie była to wielka rewolucja. Miałam 18 lat, zakończyłam współpracę z poprzednim partnerem. Musiałam przenieść się do Warszawy, gdzie nikogo nie znałam. Wiedziałam, że w parze z Jackiem będziemy się rozwijać i osiągać najwyższe szczyty.
Tylko w VIVIE!: Marzyli o powiększeniu rodziny i rodzeństwie dla Liama. Marina Łuczenko-Szczęsna w intymnym wywiadzie chwilę przed narodzinami córeczki
Rozumiem, że nie była to miłość od pierwszego wejrzenia.
Jacek: Skąd! Powiem więcej, gdy zaczynaliśmy ze sobą tańczyć, nie pałaliśmy do siebie zbytnią sympatią.
Hanna: Ale też nie myśleliśmy o sobie źle (śmiech). Po prostu ciężko nam było się dogadać. Uważaliśmy, że to wyniki decydują o naszym szczęściu, a zła passa na parkiecie mocno oddziaływała na naszą relację.
Jacek: Do tego dochodziła presja wyniku, którą przy okazji sami na siebie nakładaliśmy. Podróże, szkolenia, treningi ze światowymi gwiazdami, wynajem mieszkania. Taniec to naprawdę droga dyscyplina, o czym nie mówi się zbyt wiele. Gdy wygrywaliśmy turniej, otrzymywaliśmy co prawda nagrody pieniężne, ale one nie wystarczały na pokrycie kosztów.
Hanna: Razem mieliśmy wyniki, o których wielu tancerzy mogło tylko pomarzyć. Zanim ukończyliśmy 21 lat, wygraliśmy największe światowe turnieje, a byliśmy świeżo po maturze. O takich osobach w środowisku tancerzy jest głośno. Jednak gdy powija się im noga, mówi się jeszcze głośniej. W codziennym pędzie nie zauważaliśmy siebie i nie chcieliśmy się poznać. Wyładowywaliśmy na sobie negatywne emocje, bo cały czas spędzaliśmy razem. Nie mieliśmy obok coacha, który pomógłby nam w pracy nad sobą, poradził, jak uporać się z presją. W końcu ten balonik z emocjami pękł z hukiem. Jedno niepowodzenie podczas turnieju zakończyło naszą współpracę.
Rozłąka pozwoliła Wam zrozumieć, że tak naprawdę razem stanowiliście duet idealny?
Jacek: To przyszło z czasem. Rozjechaliśmy się po świecie. Długo mieszkałem w Moskwie i choć tanecznie obracałem się w najlepszych kręgach, rozwijałem się zawodowo, to nie wspominam tego okresu najlepiej. Tęskniłem za Polską i bliskimi.
Hanna: Ja wyjechałam do Rumunii, a do domu przyjeżdżałam maksymalnie dwa razy w roku. Uczucie samotności było dojmujące. Nie było przy mnie osoby, która otoczyłaby mnie opieką, więc musiałam szybko dorosnąć. Dojrzeliśmy z Jackiem życiowo, zmieniliśmy perspektywę. Ale tak naprawdę dopiero po powrocie do kraju połączyło nas coś więcej.
Wiem, że „Taniec z Gwiazdami” wiele zmienił w Waszym życiu i znów Was do siebie zbliżył.
Hanna: Można tak powiedzieć. Program był powodem, dla którego wróciłam do Polski, jednak sądzę, że to było przeznaczenie. Gdy byłam jeszcze za granicą, poprosiłam tatę, żeby wynajął mi mieszkanie. Traf chciał, że znalazł przytulne miejsce w tym samym bloku, w którym mieszkał… Jacek. Tata przecież nie mógł tego wiedzieć.
Jacek: I pewnego dnia spotkaliśmy się na parterze. W końcu zaproponowałem, że moglibyśmy znów zacząć razem tańczyć, ale Hania trochę kazała mi na siebie czekać (śmiech), bo cały czas wypełniał jej program.
Hanna: Świat tańca towarzyskiego jest bardzo hermetyczny i nie patrzy przychylnie na tych, którzy pojawiają się w telewizji. Skoro nie ma cię na turniejach, to znaczy, że już nie tańczysz. Nie chciałam rezygnować z wyników, które wcześniej osiągaliśmy. Myślałam, że szybko odpadnę z „Tańca z Gwiazdami” i wtedy będę mogła zająć się treningami. Ale tańczyłam jeszcze przez półtora miesiąca.
Jacek: Była cały czas zagrożona, ale nie odpadała. Byłem załamany (śmiech).
Tylko w VIVIE!: Marina Łuczenko-Szczęsna przeszła długą drogę na szczyt, lecz sukces przypisują jej mężowi. "Ludzie widzą tylko wierzchołek"
Trochę się naczekałeś, ale w końcu udało Wam się spotkać.
Hanna: Poszliśmy na pierwszą wspólną próbę po tak długiej przerwie, zaczęliśmy tańczyć i to było… cudowne! Doskonale wyczuliśmy nasze ciała i coś kliknęło. Zaczęliśmy tańczyć. Ale wtedy jeszcze nie patrzyłam na Jacka jak na przyszłego ojca moich dzieci (śmiech). Często też dawaliśmy sobie rady w sprawach sercowych.
Jacek: Potem występowaliśmy razem w „Tańcu z Gwiazdami”. To był dodatkowy zastrzyk gotówki, który przeznaczaliśmy na szkolenia. Pamiętam, że właśnie podczas programu coś zaczęło się między nami zmieniać. Mieliśmy wspólny świat, podobne problemy. Trudne sytuacje bardzo nas do siebie zbliżały.
Hanna: Nasza miłość zaczęła się od przyjaźni i to jest w naszej relacji najcenniejsze. Oprócz Jacka nikt nie wiedział, przez co przeszłam w życiu, ile poświęciłam dla tańca. W poprzednich związkach miałam świadomość, że ta druga osoba nawet nie chce mnie zrozumieć. Z Jackiem nie musimy pewnych rzeczy mówić, wystarczy gest i jedno spojrzenie. On wtedy wszystko wie. Dlatego od 10 lat jesteśmy nierozłączni. [...]
Cały wywiad w nowym numerze VIVY! Magazyn dostępny w punktach sprzedaży w całej Polsce od 20 czerwca 2024 roku.