Reklama

Niedawno stanęli na ślubnym kobiercu, mówią, że są w najszczęśliwszym momencie swojego życia. Hanna Żudziewicz i Jacek Jeschke doskonale się uzupełniają, wiedzą, że u swojego boku mogą wszystko. "Wiem, że Jacek nigdy mnie nie zrani, że chce jak najlepiej dla naszej córki, ceni naszą miłość i dom, który tworzymy. Dzięki temu, że znamy się od lat, doskonale wiemy, czego się po sobie spodziewać", zwierza się tancerka w rozmowie z Olgą Figaszewską dla magazynu VIVA!.

Reklama

Narodziny córeczki całkowicie przewartościowały ich świat, na nowo ustawiły priorytety. Każdą chwilę zakochani poświęcają córeczce, Róży. Dziewczynka jest ich największym skarbem, dopełnieniem ich miłości. Co o rodzicielstwie mówią nasi bohaterowie? Czy chcieliby, żeby Róża poszła w ich ślady?

Hanna Żudziewicz i Jacek Jeschke - o rodzinie i córeczce

Po prostu byliście sobie pisani. Idealnie się dopełniacie. Czego uczycie się od siebie nawzajem?

Hanna: Bywam wybuchowa, bardzo się niecierpliwię. Najchętniej chciałabym zrealizować każdy pomysł od razu. Jacek uczy mnie cierpliwości, działa na mnie uspokajająco, wręcz kojąco. Bardzo mi imponuje swoją dojrzałością.
Jacek: Ale Hania czasami uważa, że trzeba się pokłócić, żeby porozmawiać o emocjach (śmiech).
Hanna: To prawda, lubię komunikować wprost swoje uczucia. Najważniejsze, że czuję się przy tobie stabilnie i bezpiecznie. Może teraz ty powiesz o mnie coś miłego?
Jacek: (śmiech) Hania nauczyła mnie okazywania miłości i otwartości w związku. Że ważne są drobne gesty, uśmiech, przytulenie. A przede wszystkim czas spędzany razem. Większość par się rozpada, gdy zaczyna się rodzinne życie. Pandemia zweryfikowała wiele związków, a nas to umocniło i dowiodło, że w każdej sytuacji razem świetnie współgramy.
Hanna: Wtedy też zupełnie inaczej spojrzeliśmy na wspólne życie. Zdaliśmy sobie sprawę, że taniec jest naszą pasją i pracą, ale to my oraz to, co razem tworzymy, jest najważniejsze – nasza rodzina. Uważam, że jestem teraz w najszczęśliwszym momencie życia. Nie dał mi tego nigdy żaden turniej, żadna wygrana. Kiedyś też nie umiałam w pełni doceniać tego, co mam. Teraz odrobiłam tę lekcję.

Jacku, co cenisz w Hani?

Jacek: Najbardziej to, jaką jest mamą dla Róży. O tym, że zostaniemy rodzicami, dowiedziałem się w Walencji. To było dla nas coś niesamowitego. A gdy Hania przekazała mi tę wiadomość, popłakałem się ze szczęścia. Kiedy Róża pojawiła się na świecie, obserwowałem Hanię, jak wspaniale odnajduje się
w macierzyństwie. Jest kochająca, opiekuńcza, rozczula mnie… Aż chciałoby się znów powiększyć rodzinę.

Tylko w VIVIE!: Nie potrzebuje ciągle być na świeczniku. "Żyję swoim życiem, nikomu nic nie udowadniając", mówi Marina Łuczenko-Szczęsna

Widzę to spojrzenie Hani. W tej kwestii macie odmienne zdania?

Hanna: To bardzo odpowiedzialna decyzja. Jako sportowcy wchodzimy we wszystko na sto procent. Macierzyństwo mnie uszczęśliwia, ale wiem, że drugie dziecko bardzo by mnie pochłonęło. Może to egoistyczne, jednak boję się, że w pewnym momencie zatraciłabym siebie. Nie wiem, czy byłabym dobrą mamą i partnerką. Pewnie, gdyby okazało się, że jestem w ciąży, byłabym zachwycona. Przed narodzinami Róży bardzo się bałam. Nie wiedziałam, co mnie czeka, a w dodatku długo nie miałam instynktu macierzyńskiego. Dopiero gdy po porodzie trzymałam Różę w ramionach, dotarło do mnie, że zmienia się całe życie. Zalała mnie fala miłości.

Piotr Porębski

Jacek: Poświęcamy Róży cały swój czas i cieszymy się każdą chwilą. Dni zbyt szybko mijają, a zanim się obejrzymy, będzie już duża i wyfrunie z domu.
Hanna: Nie wyobrażamy sobie życia bez niej.
Jacek: Uczy nas cieszyć się z małych rzeczy. Przy niej zapominasz o wszystkich problemach, zwłaszcza wtedy, gdy biegnie do ciebie mała istota, brudna po całym dniu zabawy na placu zabaw, i przytula się całą sobą.

Stała się najważniejszym spoiwem Waszej rodziny. To prawdziwy promyczek. Macie ogromne szczęście!

Hanna: Doświadczamy go każdego dnia. Narodziny dziecka zmieniają wszystko. Poczułam, że bardziej niż kiedykolwiek jesteśmy jednością.
Jacek: Wiele osób zachwyca się tym, że Róża cały czas się uśmiecha, jest radosna, świetnie się rozwija. To uosobienie szczęścia.
Hanna: Ale ona taka się nie urodziła. Wyrasta otoczona miłością i widzi, jak my okazujemy sobie uczucia. Jest wrażliwa, mądra i troskliwa. Rozczula mnie, jak opiekuje się naszym pieskiem Hachim.

I już nieźle tańczy!

Hanna: Jeśli wybierze w przyszłości taniec, nie będziemy protestować, choć chcielibyśmy, żeby poznała inne pasje, zanim wybierze swoją drogę. Na pewno będziemy ją wspierać!

TYLKO W VIVIE!: Marina Łuczenko-Szczęsna przeszła długą drogę na szczyt, lecz sukces przypisują jej mężowi. "Ludzie widzą tylko wierzchołek"

Reklama

Cały wywiad w nowym numerze VIVY! Magazyn dostępny w punktach sprzedaży w całej Polsce od 20 czerwca 2024 roku.

Piotr Porębski
MARLENA BIELINSKA/MOVE
Reklama
Reklama
Reklama