Hanna Lis: „Wolałabym być anonimowa, chodzić w rozciągniętym dresie i szopie na głowie”
Dziennikarka w poruszającym wywiadzie VIVY!
Ze starszą córką, Julią, rozmawia o jej chłopaku, Holendrze. O młodszej, Annie, mówi: „Będę miała dzieciaczka jeszcze rok, a potem druga wyleci w świat”. O gotowaniu: „Dla mnie gotowanie jest aktem miłosnym”. O ojcu: „Jedyne, czego żałuję, strasznie żałuję, to tego, że nie porozmawialiśmy szczerze na końcu”. Hanna Lis – kobieta, córka, matka - w szczerym wywiadzie z Romanem Praszyńskim. A co jeszcze w nowym numerze VIVY!?
Hanna Lis na okładce magazynu VIVA!
Roman Praszyński: Na Twoim Instagramie smakowite zdjęcia potraw, które gotujesz, i Twoje fotki na łonie przyrody. A Twój Twitter mroczny. Prowadzisz na nim polityczne wojny.
Hanna Lis: Wojny? Przesada – dysputy (śmiech). Martwię się tym, w jakim kierunku zmierza Polska, jak postępuje rozkład naszej demokracji, jak budzą się demony nietolerancji i nacjonalizmu. I jako zaangażowany obywatel, nie jako dziennikarz, podkreślam, komentuję, przedstawiam swój punkt widzenia, dyskutuję. Chociaż polski Twitter, niestety, coraz bardziej upodabnia się do polskiej polityki. Coraz mniej w nim dyskusji i dialogu, coraz więcej awantur i fauli. Smutne.
Tęsknisz za telewizją newsową?
Nie tęsknię, bo sama, jako „konsument”, odeszłam już od telewizji. Wszystkie newsy czerpię teraz z sieci. Zanim telewizja coś wypuści, to już jest to na Twitterze albo w wydaniach on-line gazet. Zamówiłam sobie w kablowej telewizji wypasiony pakiet, cieszyłam się, że będę miała 300 stacji telewizyjnych. A z czego korzystam? Z Netflixa, YouTube’a i National Geographic. Najbardziej nietrafiona inwestycja ever.
Nie brakuje Ci bycia znaną publicystką, prezenterką wielkiej stacji?
Pytasz o hierarchię w społeczeństwie? Twierdzisz, że to zapewnia jakiś szczególny status?
Dokładnie tak. Dodajemy sobie wartości.
Ułuda. Człowiek jest wart tyle, co ma w głowie i w sercu. Najbardziej wypasione ferrari ani bycie panią z telewizji nie dodadzą ci wartości. To tylko pozłotko. Ale rzeczywiście w środowisku ludzi mediów króluje wybujałe ego, które karmi się wyłącznie tym, że „jestem sławna/sławny”. Szczerze? Wołałabym być anonimowa, chodzić sobie do sklepu w rozciągniętym dresie i szopie na głowie bez obaw, że nazajutrz jakiś brukowiec zrobi z tego jedynkę. Nie wiem, dlaczego paparazzi nadal za mną łażą, szczerze powiedziawszy.
Bo się klikasz.
Ale dlaczego 49-latka, która, jak sam mówisz, nie ma stołka w mediach, wciąż się klika? Niezrozumiałe...
Co jeszcze w nowej VIVIE! 15/2019?
Kamil Sipowicz w rozmowie chwytającej za serce. Rok po śmierci żony o bólu, pustce, samotności i tęsknocie.
Justyna Żyła, czyli prawdziwa historia dziewczyny z Wisły. O tym, dlaczego urodziła tak młodo, czy kocha sławę i dlaczego ma poczucie winy.
Z cyklu Niezwykłe historie przedstawiamy Polskę lat 60., roztańczoną wyspę pełną genialnych artystów.