„Na starość widzę siebie w dużym, kolonialnym domu”. Halina Mlynkova kończy 40 lat
1 z 9
Halina Mlynkova kończy 40 lat. Poznaliśmy ją jako wokalistkę zespołu "Brathanki", ale teraz od lat kontynuuje karierę solową. Unika skandali, najważniejsza jest dla niej muzyka - stawia na naturalność. Sama mówi o sobie, że jest "nudna". O tym dlaczego śpiewa, jak planuje swoją starość i dlaczego nie zrobi sobie operacji plastycznych opowiedziała VIVIE! w 2012 w rozmowie z Piotrem Najsztubem. Zobaczcie jak się zmieniała!
– Ale chyba nie ma w Pani szaleństwa? Ja oczekuję od artystów szaleństwa.
Halina Mlynkova: Byłam z „grzecznego” domu, to widocznie na zewnątrz jestem grzeczna. I nie muszę nikomu, panu też, czegokolwiek udowadniać.
– Może by Pani chociaż przez chwilę była „kobietą upadłą”?
Halina Mlynkova: A po co? Żeby zaistnieć, trzeba szokować? Wolę zaskakiwać. Szokowanie stało się zbyt oczywiste. A ten błyszczący świat jest bardzo płytki i rzeczywiście szybki.
Polecamy: Takiej Haliny Mlynkovej nie widzieliście! Zobaczcie jej bardzo seksowną sesję do Vivy!
2 z 9
– Nie chcę być niemiły, ale najmłodszą wokalistką to już Pani nie jest…
Halina Mlynkova: Mam tego świadomość.
– I teraz trudno będzie zawojować świat.
Halina Mlynkova: To zależy, co kogo interesuje. Nie interesuje mnie spełnianie oczekiwań innych, czyli tego, że mam wrócić na superszczyt, jak to było w Brathankach. Nie interesuje mnie medialność mierzona okładkami, kliknięciami, zdjęciami na portalach. Mnie interesują koncerty, ludzie, wyjazdy z moim genialnym zespołem. Ja zawsze stawiałam na muzykę. Przyjeżdżam na koncert, jest mnóstwo ludzi i nie zdarzyło się, żeby ktoś nie stał z przodu i nie śpiewał tych nowych piosenek. A ludzie nie oczekują ode mnie przebojów Brathanków i to jest genialne! To jest mój mały, egoistyczny sukces. Osiągnięty mimo tego, że nie chwalę się każdą bzdurą, nie lecę do gazety z tym, że mam to, robię to, owo, tamto. Nie siedzę i nie zastanawiam się, co tu zrobić, żeby było o mnie głośno.
Polecamy: Halina Mlynkova: „Zagrałam w czeskim filmie. Nie brakuje w nim gorących scen damsko-męskich”
3 z 9
– Operację plastyczną trzeba zrobić i wszystkich nas o tym powiadomić…
Halina Mlynkova: Nie interesuje mnie to. Jestem nudna. Nie chcę sobie zrobić cycków, nie chcę sobie zrobić nosa, nie chcę sobie powiększyć ust ani podciągnąć niczego za uszami.
– Bo uważa Pani, że jest idealna, czy że nie ma pieniędzy?
Halina Mlynkova: Myślę, że gdybym się zoperowała, to już by nie można było nic komentować, mojego za dużego nosa ani małych piersi, ani tego, że za chuda. A tak przynajmniej mogą mi dowalić za to w Internecie. Nie będę im odbierać tej przyjemności.
– Ale co z kobiecą ładnością? Koszulkę, widzę, ma Pani raczej męską niż kobiecą?
Halina Mlynkova: Ale jest z działu damskiego. Stawiam na wygodę.
–Niż podobanie się mężczyznom?
Halina Mlynkova: Właśnie. Podobanie się mężczyznom jest megafajną sprawą, ale nie osacza mnie od rana myśl, że muszę się podobać. Myślę zresztą, że „podobanie” tylko fizyczne jest bardzo płytkie.
Polecamy: Takiej Haliny Mlynkovej nie widzieliście! Zobaczcie jej bardzo seksowną sesję do Vivy!
4 z 9
– A mężczyzna jest potrzebny w ogóle Mlynkovej?
Halina Mlynkova: Bardzo.
– Po co? Żeby słuchał jej piosenek czy w jakiejś innej sprawie?
Halina Mlynkova: Ja kocham mężczyzn, uwielbiam towarzystwo mężczyzn i bardzo się dobrze w towarzystwie mężczyzn czuję!
Polecamy: Halina Mlynkova: „Zagrałam w czeskim filmie. Nie brakuje w nim gorących scen damsko-męskich”
5 z 9
Halina Mlynkova: Widzę swoją przyszłość bardzo odległą, chciałabym dożyć zdrowej starości. Widzę siebie w dużym, kolonialnym domu, po którym będą biegały obce dzieci, a ja będę czytać książki, będę stara i będzie miło.
– Co to znaczy „kolonialny dom”?
Halina Mlynkova: Chciałabym mieszkać albo na Kubie, albo na Goa. Bo ciepło cały rok, bo lubię tę kulturę, radość ludzi, bo czas płynie tam wolno. I chciałabym, żeby ze mną mieszkała duża rodzina z tamtego regionu, która będzie się zajmować mną i domem.
Polecamy: Takiej Haliny Mlynkovej nie widzieliście! Zobaczcie jej bardzo seksowną sesję do Vivy!
6 z 9
– Ale zanim to się spełni, pomieszka Pani w chłodnej, zabieganej Polsce. A tu łatwo o jakiś dół psychiczny. Zdarza się? I wtedy butelka wina i trochę ryczymy w poduszkę?
Halina Mlynkova: Największego doła łapię, kiedy już wiadomo, że na przykład z płytą wszystko jest super, zamknięte. Wtedy mówię: „Nie, się nie uda, to jest niemożliwe, żeby się to udało!”.
– I czym Pani ten dół zasypuje?
Halina Mlynkova: Ja się uwielbiam dołować! Jeszcze pogłębiam ten dół. Mam go rzadko, więc go doceniam.
– Co jest przyjemnego w dole?
Halina Mlynkova: To jest taki ból straszny…
– Egzystencja?
Halina Mlynkova: Jezu, jak ja to lubię!
Polecamy: Halina Mlynkova: „Zagrałam w czeskim filmie. Nie brakuje w nim gorących scen damsko-męskich”
7 z 9
– Bo „ja, ja, ja”?
Halina Mlynkova: Tak, nareszcie nie ma tych wszystkich dookoła, jestem tylko ja. I wtedy w kółko puszczam tę samą piosenkę, po której mnie boli jeszcze bardziej. To cudowne uczucie tak się dołować.
– To jest jakaś jedna piosenka?
Halina Mlynkova: One się zmieniają. Kiedyś to była Eva Cassidy „Imagine”, kiedy miałam 10 lat, to był gospel. A teraz to jest Emeli Sandé „Clown”. Fenomenalna 20-latka, byłyśmy w Berlinie z koleżanką na jej koncercie.
– Mlynkova jedzie na koncert genialnej 20-latki i to nie wbija jej noża w serce? Co z pytaniem: „Dlaczego ja taka nie jestem?”.
Halina Mlynkova: A dlaczego nie mieszkam w Hollywood? Dlaczego nie urodziłam się kimś innym? Dlaczego? Szukam w sobie siebie, a nie tych, których podziwiam.
Polecamy: Takiej Haliny Mlynkovej nie widzieliście! Zobaczcie jej bardzo seksowną sesję do Vivy!
8 z 9
– Mówi Pani „co mi w duszy gra”. To dosyć banalne. Po co Pani śpiewa?
Halina Mlynkova: To jest chyba silniejsze od człowieka. Nigdy sobie nie wyobrażałam, że mogłabym robić cokolwiek innego. Śpiewam dlatego, że to kocham! I egoistycznie do tego podchodzę, bo widownia również daje mi ogromną energię, a ja ją oddaję, śpiewając. I czuję akceptację na koncertach, ludzie słuchają.
Polecamy: Halina Mlynkova: „Zagrałam w czeskim filmie. Nie brakuje w nim gorących scen damsko-męskich”
9 z 9
– Pani sama pisze teksty?
Halina Mlynkova: Część.
– To dobrze?
Halina Mlynkova: Tak. Ja się nie zapuszczam w jakieś supergłębokie egzystencjalne teksty czy polityczne postrzeganie rzeczywistości, mnie interesuje kobiecość, moja kobiecość. Zupełnie inaczej mi się śpiewają moje teksty, a inaczej cudze.
– Ale pewnie zna Pani tezę, że to modna dziś uzurpacja? Że wokalista nie powinien pisać tekstów, nie jest od tego, od tego są poeci, tekściarze. Maryla Rodowicz chyba nie napisała żadnej piosenki, a dokładnie wyrażała siebie śpiewanymi przez siebie piosenkami. Może to jakaś błędna droga, plaga niemalże, z piszącymi sobie teksty wokalistkami?
Halina Mlynkova: To może jedna ze zmian, która teraz się odbywa w muzyce, a fajne jest to, że ludzie próbują wyrażać siebie.
– Ale efektem jest rzesza dziewczyn, które śpiewają własne teksty, nikt ich nie rozumie, ale one „wyrażają siebie”. I to jest taki trochę bełkocik „ja, ja, ja…”.
Halina Mlynkova: Tak rzeczywiście jest. Dlatego długo powstrzymywałam się przed tym, żeby pisać teksty. Napisane konsultowałam z ludźmi, którzy to potrafią. A jakbym się miała za nie wstydzić, tobym ich na pewno nie pokazała.
– I nie ma takiej obawy, że jest Pani grafomanką?
Halina Mlynkova: Oczywiście, że jest.
– To jak Pani sobie radzi z tym strachem?
Halina Mlynkova: Kiedy płyta wyszła, miałam takie poczucie, że „po co ja to pisałam, teraz wszyscy to będą czytać?!”. Zdarzyło mi się to pierwszy raz. I dopiero chyba pomału zdaję sobie sprawę z ogromu odpowiedzialności za tę sytuację.
Polecamy: Takiej Haliny Mlynkovej nie widzieliście! Zobaczcie jej bardzo seksowną sesję do Vivy!