Reklama

Przed kilku laty mówił, że ma wewnętrzny imperatyw tworzenia. Muzyki, malarstwa. I że gdyby nie robił nic przez rok, skończyłoby się to dla niego nawrotem depresji. Z tego, co podczas pandemii okazało się jego wybawieniem, Grzegorz Skawiński spowiada się Krystynie Pytlakowskiej.

Reklama

Grzegorz Skawiński w wywiadzie VIVY!

Kiedy rozmawialiśmy pięć lat temu, mówiłeś, że bez pracy nie możesz żyć, że jest ona dla Ciebie wszystkim. Ale wiele się zmieniło, mamy pandemię. Zastanawiam się więc, jak teraz żyjesz.

Jak większość muzyków. Jesteśmy w zasadzie bezrobotni. Zwłaszcza jeśli chodzi o koncerty. Ale w studiu robimy różne rzeczy zawodowe, udało nam się na przykład dokończyć płytę, pierwszą od sześciu lat.

Jaki ma tytuł?

Jeszcze nie wiemy, nie znamy jeszcze konkretnej daty, kiedy ten album się ukaże. Jedno, co mogę powiedzieć, to jest to zupełnie nowa muzyka. Nie chcemy tej płyty wydawać w momencie, kiedy wszyscy są zainteresowani czymś innym, na przykład nawrotem pandemii czy protestami ulicznymi. Chcielibyśmy, żeby ukazała się wtedy, kiedy wzbudzi jakieś zainteresowanie. I to ona będzie wydarzeniem, a nie tylko tłem… Ale sytuacja w kraju jest dynamiczna i pewnie niełatwo będzie się wstrzelić.

Ale Ty jesteś z dala od polityki. Zawsze to podkreślałeś.

Tak, chociaż mam swoje zdecydowane zdanie. Staram się jednak unikać tego politycznego bagienka.

Pięć lat temu powiedziałeś, że jeżeli nic nie będziesz robił i gdybyś musiał mieć rok przerwy, skończyłoby się to u Ciebie depresją. Dlatego zawsze musisz działać na niwie artystycznej.

To prawda, chociaż niekoniecznie musi to być muzyka. Sposobem na stargane nerwy jest też malowanie – to moja druga pasja. Ale w czasie pandemii czasami wysuwa się na pierwsze miejsce.

To jest Twoja obrona przed depresją?

Na pewno. Miałem do czynienia z depresją i nikomu nie życzę podobnych stanów. Niektórzy nawet przegrywają w walce z tą chorobą.

I popełniają samobójstwa. To masz na myśli?

To również. Podkreślam, że to naprawdę ciężka choroba, ale niedoceniana i niezrozumiana w społeczeństwie. Wiele osób ją bagatelizuje. Mówią: „Mam depresję”, a tak naprawdę to są wkurzeni na rzeczywistość i nie mają ochoty na radosne zabawy. A za chwilę zły nastrój im mija. Tymczasem prawdziwa depresja paraliżuje całkowicie. To jest tak, że nic człowieka nie interesuje, że nie jest w stanie niczego z siebie dać innym. Ale nie chcę się spowiadać na ten temat.

Każdy wywiad jest swego rodzaju spowiedzią.

Tak, z pewnością… Ale powody, okoliczności zdecydowanie zachowam dla siebie.

Mówi się, że artysta powinien mieć depresję, bo wtedy tworzy z prawdziwymi emocjami i cierpieniem.

A ja myślę, że prawdziwi artyści zawsze tworzą z prawdziwymi emocjami. Nawet jeśli niesie ich fala sukcesu. Ja niekoniecznie muszę popadać w depresję, żeby napisać czy namalować coś dobrego. Smutne piosenki powstają paradoksalnie wtedy, kiedy wcale nie jestem przygnębiony. A nawet kiedy sukces daje mi power i rozjaśnia aurę wokół mnie.

Odskocznią od depresji była też dla Ciebie budowa domu. Czy już ją zakończyłeś?

Szczęśliwie tak. Mieszkam w nim i nawet przestałem go traktować jako nowe miejsce. Jestem tu urządzony, osadzony, dobrze się w nim czuję i mam poczucie bezpieczeństwa. No i mieszkam w tym mieście, które zawsze było mi bliskie. Tyle tylko, że covid też Trójmiasta nie oszczędza, a to sprawia, że ludzie żyją w strachu i smutku. To pandemia spowodowała, że poczułem się gorzej. Ale dotyka ona wszystkich, choć to żadne pocieszenie. Kiedy jednak myślę, co się dzieje, dochodzę do wniosku, że epidemia jest czymś w rodzaju kary za lata nadmiernego konsumpcjonizmu, jaki dotyczy ludzkości. Ludziom od dobrobytu poprzewracało się w głowach i musiało wreszcie zdarzyć się coś, co przywróci podstawowy porządek rzeczy. Zdałem sobie sprawę, że my, ludzie, jesteśmy tylko częścią różnych zjawisk dziejących się na Ziemi. Jesteśmy tylko cząstką jakiejś układanki, a nie władcami tej planety, jak nam się czasami wydaje.

Reklama

Cały wywiad w nowym wydaniu VIVY!. Magazyn jest dostępny w punktach sprzedaży w całej Polsce od 14 stycznia, a także w formie e-wydania na stronie hitsalonik.pl.

Anna Kalczyńska, Halina Rowicka, Viva! 1/2021 okładka
Bartek Wieczorek/Visual Crafters
Michał Pańszczyk
Reklama
Reklama
Reklama