Gołda Tencer, dyrektorka Teatru Żydowskiego: „Robię wszystko, by ocalić pamięć. Boję się o przyszłość przeszłości”
„Ludzie młodzi nie znają historii”, dodaje
- Katarzyna Przybyszewska-Ortonowska
Mówi wprost: „Ludzie młodzi nie znają historii. Patrzą do przodu, nie oglądają się za siebie. Nawet jeśli wiedzą, co to był Holocaust czy Marzec ’68, rzadko kogo już to obchodzi. A ja robię wszystko, by ocalić pamięć. Boję się o przyszłość przeszłości”, podkreśla Gołda Tencer, dyrektorka Teatru Żydowskiego w rozmowie z Katarzyną Przybyszewską-Ortonowską.
Katarzyna Przybyszewska-Ortonowska: Często myślisz o przyszłości?
Gołda Tencer: Dobre pytania. Zwykle ludzie pytają mnie o przeszłość. A że przeszłość idzie za mną przez całe życie i nie chce mnie opuścić, przywykłam do tego. Więc jak mantrę powtarzam, że „Ojczyzną Żydów jest pamięć” i że w każdej żydowskiej rodzinie jest ktoś, kto tę pamięć kultywuje. W rodzinie Tencerów wypadło na mnie, więc się poddałam. Jednak nie znaczy to, że nie myślę o przyszłości, zwłaszcza teraz, gdy pewnie więcej mam za sobą niż przed sobą. A wciąż tyle rzeczy do zrobienia…
Myślisz, że będziemy pamiętać?
Nie wiem. Boję się o przyszłość przeszłości. Zwłaszcza kiedy myślę o młodych ludziach. Ja tkwię w Holocauście od początku swojego życia, choć nie doświadczyłam jego potworności, a w moim domu ani w domach moich przyjaciół z dzieciństwa bardzo mało się o tym mówiło. Rodzice nie chcieli przekazać nam swojej wojennej traumy, ale podświadomie czuliśmy, że nasze domy są inne niż naszych polskich kolegów, że jest w nich jakiś smutek, jakieś niewidzialne „coś”. Holocaust zmiótł z powierzchni ziemi sześć milionów Żydów, a ja im jestem starsza, tym bardziej nie rozumiem, jak to się w ogóle mogło wydarzyć. Ale jak powiedział mój brat Janusz: „Nasi rodzice przeżyli Holocaust, my pamiętamy, a nasze dzieci będą musiały zapamiętać”. Wciąż dużo mówię o Holocauście, o Marcu ’68, którego sama doświadczyłam. Powstają filmy, spektakle, książki, na Dworcu Gdańskim wiele lat temu z mojej inicjatywy Fundacja Shalom zrobiła tablicę upamiętniającą Marzec z cytatem Henryka Grynberga „Tu więcej zostawili po sobie, niż mieli”… Ale czasem myślę, że gdyby zrobić sondę uliczną wśród młodych ludzi, co to był Marzec 1968 roku, nie wiem, czy na 100 osób wiedziałoby pięć. Ilekroć przygotowujemy ważne wydarzenia w Teatrze
Żydowskim i zastanawiamy się nad repertuarem, pada hasło: „Zagrajmy »Miasteczko Bełz«”. I wtedy nasza kierownik muzyczna Teresa Wrońska macha ręką: „Tylko nie »Miasteczko…«. Przecież to wszyscy znają…”. „Kto to zna, Teresa?”, pytam ją wtedy. „Kto? My? Aktorzy teatru? Widzowie, którzy są z nami od lat?”. Jak jej nie zaśpiewamy, nikt jej znał nie będzie.
Więc Ty śpiewasz…
Śpiewam. I to często w jidysz, bo – skoro mamy mówić o przyszłości – marzę, by choć w jakimś stopniu ten język powrócił. Fundacja Shalom, którą założyłam 35 lat temu, organizuje zajęcia z jidysz, wykształciliśmy już kilkaset osób, nasi aktorzy w Teatrze Żydowskim też uczą się jidysz. Przecież jak odejdzie pokolenie, które znało ten język, nawet tłumaczy nie będzie.
Czytaj także: Między nimi była wielka różnica wieku. Mimo to Gołda Tencer i Szymon Szurmiej byli razem 44 lata
Gołda Tencer w sesji dla magazynu „VIVA!”, kwiecień 2024 roku
W Twoim łódzkim domu rodzinnym mówiło się w jidysz.
Mój tata Szmul Tencer nigdy nie nauczył się dobrze mówić po polsku. Bardzo zabawnie go kaleczył. Przed wojną przecież jedną trzecią ludności Polski stanowili Żydzi i oni mówili w jidysz. Po wojnie, kto przeżył, jechał do Łodzi, bo tam skupiło się żydowskie życie. Nasi rodzice mówili w jidysz, więc my siłą rzeczy też, choć specjalnie nie uczyli nas tego języka. Może ze strachu. Pamiętam z dzieciństwa, że kiedy mama z tatą chcieli przekazać sobie jakiś sekret, mówili w jidysz, licząc, że my z bratem tego nie zrozumiemy. Ale szybko rozumieliśmy i już sekretów w jidysz być nie mogło. Potem chodziliśmy do żydowskiej szkoły, gdzie jidysz był jednym z przedmiotów, a maturę zdawaliśmy w dwóch językach – w polskim i w jidysz właśnie.
Isaac Bashevis Singer po wojnie powiedział, że „jidysz nie jest językiem martwym, tylko językiem zmarłych”.
Bo w Polsce zniknął, jak Żydzi w komorach gazowych. Pokolenia naszych rodziców już nie ma, moje pokolenie jest ostatnim, które stanowiło łącznik między tamtym, przedwojennym światem a światem dzisiejszym. Ale po nas już nikogo nie będzie… Kilka lat temu przyjechał do Polski mój kuzyn Abram Tencer, syn jedynego ocalałego brata taty, wujka Menasze. Wraz z rodzicami w latach 60. wyjechał do Brazylii. Nie widzieliśmy się ponad 60 lat. Ale kiedy się spotkaliśmy i brakowało słów w polskim – on już prawie nie pamiętał – czy w angielskim, przechodziliśmy na jidysz. Wciąż kilka milionów ludzi, jeśli nie mówi na co dzień, to chociaż zna jidysz…
…bo używa się tego języka w wielu miejscach na świecie.
I dlatego też warto o niego walczyć. Nie tylko ja to robię. Nigdy wcześniej nie wydano tylu książek tłumaczonych z jidysz, co dziś. Całą klasykę żydowskiej literatury można przeczytać po polsku. Odwrotnie się już raczej nie robi, choć jeszcze z dzieciństwa pamiętam, że Szekspira czy Ibsena czytało się w jidysz. I teatry w jidysz grały te sztuki. Piękne to było… Więc wracając do przyszłości. Wierzę w przyszłość mojego języka. Muszę wierzyć.
Porozmawiajmy o Twoim pokoleniu. Sama powiedziałaś, że jesteście ostatnim łącznikiem między przeszłością i przyszłością…
Ale kiedy się spotykamy, nie rozmawiamy tylko o przeszłości. Dla wielu z nas, którzy nawet nie znali dobrze losów swoich zamordowanych rodzin, powrót do tamtych tematów jest niezwykle bolesny. Wiesz to dobrze, bo kiedy pisałyśmy książkę „Gołda Tencer. Jidisze mame”, wielu moich przyjaciół te znane im szczątki historii swoich przodków opowiedziało ci po raz pierwszy. Rozjechaliśmy się po świecie, każdy ułożył sobie życie i to teraźniejszość jest przede wszystkim tematem naszych rozmów. Wciąż mamy sobie coś do powiedzenia. I nie są to rzadkie kontakty. Choć dzielą nas tysiące kilometrów, uczestniczymy wzajemnie w naszych codziennościach. Z moimi przyjaciółkami, Renią, drugą Renią, Hanką czy Marią Biną rozmawiam każdego dnia. Do tego mamy grupy założone na komunikatorach i – nawet teraz słyszysz – telefon bez przerwy pika, bo ludzie dzielą się tam każdym drobiazgiem.
Kiedy poznałam Twoich przyjaciół, byłam zaskoczona siłą Waszych relacji.
A przecież – wracając do Marca ’68 – chciano nas rozdzielić. I nie udało się. Wręcz przeciwnie. Ta trauma nas zjednoczyła, listy szły w tę i z powrotem, kiedy już można było swobodnie przyjeżdżać i wyjeżdżać z Polski, nieustannie się spotykaliśmy. To się tamtej władzy nie udało, nawet nasze dzieci się przyjaźnią. I znów – nawiązując do przyszłości – tragiczna przeszłość zbudowała przyszłość. To, co mnie martwi, i powiedziałam to ostatnio na obchodach Marca, że nasze groby będą rozsiane po wszystkich kontynentach…
Trudno jest dziś być Żydem?
Szolem Alejchem, pisarz, jeden z klasyków literatury pięknej w języku jidysz, napisał taką sztukę „Trudno być Żydem”, „Szwer cu zajn a jid”. Choć lubię tę sztukę, nie chcę nawet – myśląc o swojej tożsamości czy życiu – używać słowa „trudno”. Mnie jest dobrze tak, jak jest. Urodziłam się Żydówką, wiedziałam o tym od początku i dla mnie innego wyboru nie było. Dla mnie i dla mojego pokolenia urodzonego po wojnie w Łodzi, Wrocławiu, Dzierżoniowie… Wychowaliśmy się na styku dwóch kultur: żydowskiej i polskiej i jesteśmy z tego dumni. Ale patrząc na to, co się dzieje teraz w świecie… Antysemityzm wrócił. Nie chciałabym dotykać tego tematu, bo to jest ogromny i wielowymiarowy problem…
Zawsze mnie zastanawiało, dlaczego coś takiego jak antysemityzm w ogóle istnieje. Nie potrafię tego zrozumieć.
Ja też tego nie rozumiem. Jako dziecko tego nie odczuwałam, potem przyszedł Marzec… Potem się uspokoiło, a teraz mam wrażenie, że antysemityzm znów narasta. Naprawdę temu narodowi się to nie należy. Dlatego nie lubię o tym mówić, tylko robię, co mogę, by ocalić żydowską kulturę. I ciągle się boję, że nie zdążę…
Czytaj także: Gołda Tencer i Szymon Szurmiej byli razem niemal pół wieku. Mieli dwójkę dzieci: syna Dawida i teatr
Pełny wywiad z Gołdą Tencer przeczytasz w dostępnym na rynku numerze magazynu „VIVA!”
Gołda Tencer, Szymon Szurmiej, Dawid Szurmiej, VIVA! maj 2013 roku