Reklama

Fit Lovers czyli Pamela Stefanowicz i Mateusz Janusz mieli mało czasu, żeby przygotować się do udziału w Ameryka Express. Mimo to radzą sobie świetnie. Czy sport, który uprawiają pomógł im w programie? czy często zdarzały im się kłótnie? Czy fajnie jest być sławnym?

Reklama


W Ameryka Express przeszliście prawdziwą szkołę życia?

Mateusz: To prawda. Emocje targały człowiekiem każdego dnia. Byliśmy poddawani skrajnym sytuacjom. Program był wymagający. Stres, adrenalina, towarzystwo kamer przez cały dzień.

Często zdarzały się Wam ciężkie chwile?

Pamela: Oczywiście! Nie da się być zadowolonym przez cały dzień. To co oglądają widzowie to tylko namiastka całego wyścigu. Przed telewizorem nie czuć głodu, stresu i wysiłku, którego w co dziennym życiu raczej nikt by nie chciał się podejmować.

Jak to wszystko co się tam działo wpłynęło na Wasz związek?

Pamela: Na co dzień, w normalnych, domowych warunkach miewamy spięcia, jak w każdym związku. Tylko, że w domu jesteśmy w stanie wytłumaczyć sobie o co tak naprawdę chodzi, dlaczego jesteśmy zestresowani i co możemy z tym zrobić. Zawsze dużo rozmawiamy. To Mateusz nauczył mnie, że problemy rozwiązuje się rozmawiając, a nie trzymając emocje w sobie. W programie nie mieliśmy tej możliwości, obecność kamer, mikrofonów i ciągły bieg nie dawały zbyt wielu możliwości do pogawędek. Dlatego zdarzały się kłótnie, bo człowiek nie mógł się oczyścić z negatywnych emocji.
Mateusz: Jesteśmy razem sześć lat i dużo o sobie wiemy. Ten program potwierdził tylko, że przyjaźń, na której oparty jest nasz związek jest super mocnym fundamentem i razem jesteśmy w stanie przetrwać wszystko.

To, że jesteście wysportowani pomogło Wam podczas Ameryka Express?

Mateusz: Może nie tyle sprawność i kondycja, a cechy charakteru, które udało nam się wypracować przez lata treningu. Nie poddajemy się łatwo, jesteśmy zahartowani. Wiemy, co to ból, dyskomfort, i że z dobrym nastawieniem jesteśmy w stanie to przezwyciężyć.

Spodziewaliście, że może być tak trudno?

Pamela: Nie. Ale nawet gdybyśmy wiedzieli to i tak byśmy się zdecydowali. Zawsze chcieliśmy wziąć udział w programie telewizyjnym, przeżyć taką ekstremalną przygodę.

Jesteście gwiazdami social mediów, youtube’a. Po co Wam jeszcze telewizja?

Pamela: To jest zupełnie nowe doświadczenie. A my lubimy robić nowe rzeczy, rozwijać się.
Mateusz: Wychowaliśmy się na telewizji, więc dostaliśmy szansę, żeby zobaczyć wszystko od podszewki. Ale social mediów nie rzucimy. Za bardzo to lubimy.

Dzięki swojej pasji staliście się sławni. Fajnie jest być sławnym?

Mateusz: Wiadomo, że są dwie strony medalu. Jak mamy dużo wolnego czasu, jesteśmy na wydarzeniach to nie przeszkadza nam to, że ktoś nas zaczepia, chce pogadać, zrobić zdjęcie, poprosi o autograf. Wtedy chętnie to robimy, bo doceniamy również czas, który te osoby poświęciły nam w Internecie. Ale czasami musimy odmówić, a to jest straszne powiedzieć „nie”. Wtedy pamiętasz to do końca dnia…

A potem usłyszysz, że jesteś niemiły?

Pamela: Czasem nawet, że woda sodowa nam uderzyła do głowy. Ale ludzie nie zastanawiają się, dlaczego odmówiliśmy, że złapali nas w prywatnych sytuacjach, w strefie ciszy w pociągu, czy na chrzcinach w kościele.
Mateusz: Bywa ciężko.
Pamela: Każdy zna cenę popularności.
Mateusz: Ale jak ktoś sika obok mnie do pisuaru i mówi, że jego syn mnie ogląda… to wtedy robi się dziwnie i nawet już zabawnie (śmiech).

Cały wywiad w 23 numerze dwutygodnika VIVA!

Marta Wojtal
Reklama

Reklama
Reklama
Reklama