Filip Chajzer kończy dziś 31 lat. W wywiadzie dla "Vivy!" mówił: "Jestem jak Forrest Gump"
1 z 4
Filip Chajzer kończy 31 lat. Ten rok był dla niego bardzo trudny. Stracił w wypadku swojego 9-letniego syna Maksymiliana. Na portalu społecznościowym dziennikarz sam złożył sobie życzenia:
Z całego serca dziękuję za dziesiątki tysięcy ciepłych słów, które dostaję w ten mroźny poranek. Ja z okazji 31 urodzin życzę sobie siły, której tak często mi brakuje. I sensu, żeby się znalazł. Kiedyś.
Mamy nadzieję, że życzenia się spełnią. W wywiadzie i sesji zdjęciowej dla "Vivy!" sprzed roku, w której Filip wziął udział ze swoim ojcem Zygmuntem, udowodnił, że jest człowiekiem pełnym pasji i siły.
2 z 4
W wywiadzie Filip Chajzer z ojcem opowiedzieli dziennikarce "Vivy!" o swoich relacjach:
Filip: Jesteśmy rodziną, która trzyma się blisko. Lubimy się i lubimy się spotykać. Na przykład na niedzielnych obiadkach. Byle nie co tydzień.
Zygmunt: Staramy się wspierać nawzajem i jest to dla nas naturalne. Ale mimo tego, że jesteśmy blisko, nie wisimy sobie uczepieni u szyi. Mam z Filipem bardzo dobry kontakt, ale to nie do mnie dzwoni od razu po programie. Dzwoni do mamy.
Jakie cechy Zygmunt Chajzer przekazał Filipowi? W "Vivie!" przyznali, że najbardziej łączy ich podejście do... pracy.
Filip: Ojciec zaszczepił we mnie kult pracy. U mnie to już chorobliwe. Gdy mieszkałem jeszcze u rodziców, a mieszkałem długo, prawie się nie widywaliśmy, bo ciągle byłem w pracy. Chciałem jak najlepiej wykorzystać szanse, które mi się trafiały. Na przykład udało mi się załapać do właśnie startującej TVN Warszawa. Pracowałem po kilkanaście godzin na dobę. To była bardzo ciężka praca, ale wiedziałem, że taka okazja do nauki zawodu może się już nie powtórzyć. Poza tym jesteśmy podobnie zawzięci.
3 z 4
Filip Chajzer opowiedział dziennikarce "Vivy!" o swojej pracy i jej zaskakujących konsekwencjach:
Filip: Ja nie prowokuję, po prostu znajduję się w odpowiedniej chwili we właściwym miejscu. Dzięki temu kilka razy nawet zostałem ekspertem i symbolem.
– Symbolem?!
Filip: Jestem jak Forrest Gump. On robił coś przypadkowo, a potem przypadkiem robiła się z tego wielka rzecz. Fakt, trochę podpuściłem blogerów i blogerki modowe, Schleswig-Holstein i te sprawy. No i się zaczęło. Dzwoniono do mnie z zupełnie poważnych pism i proponowano stałe rubryki o modzie. To trochę chore, szczególnie że ubieram się w sklepie z kawą (śmiech). Natomiast po akcji z Witkowskim zaczęli dzwonić dziennikarze z tytułów prawicowych z pytaniem o to, jak czuję się jako nowy symbol prawicy. Tyle że potem poszedłem robić materiał na Marszu Niepodległości i dla odmiany zostałem sprzedawczykiem TVN. Ja nie prowokuję. Po prostu najlepiej, jak się da, wykonuję swoją pracę.
4 z 4
Filip Chajzer w wywiadzie dla "Vivy!" przyznał, że źle znosi krytykę. Jak w takim razie radzi sobie w show-biznesie?
Uodparniam się. Kiedy czytasz, że jesteś grubą świnią, że jesteśmy Żydami, oczywiście, że ojciec mi pracę załatwił… Przyzwyczajasz się. (...) Im dalej od show-biznesu po godzinach pracy, tym lepiej. Do dzisiaj nie wiem, po co staje się na ściankach. To próżne i żenujące. Po pracy wracam do domu, robię drinka, siadam na kanapie i włączam telewizor. Nie wyobrażam sobie, że mógłbym moje ulubione zajęcie zamienić na puste small talki na imprezach. To jest śmieszne, ale ja mam ogromne poczucie humoru, więc przynajmniej oglądając program Oliviera Janiaka, mam dobry ubaw. Oczywiście jest też granica robienia sobie jaj, nie wszystko mnie bawi. Są rzeczy ważne.