Reklama

Reżyser Filip Bajon w rozmowie z Elżbietą Pawełek w VIVIE! zdradza, jakie kobiety kocha i ceni, skąd czerpał kobiece wzorce do swojego filmu „Panie Dulskie” i czy jednym z nich jest jego żona, Marzena Mróz.

Reklama

- Powiedz, Filip, czy lubisz kobiety?

Filip: Bardzo, a dlaczego pytasz?

– Mam wrażenie, że w „Paniach Dulskich” pokazałeś kobiety silne, momentami heroiczne, a jednocześnie zgorzkniałe i okrutne dla siebie. Chyba je trochę przerysowałeś?

Filip: Skądże. Stanąłem po ich stronie, to znaczy pokazałem je takimi, jakie są. Nawiązując do dramatu Gabrieli Zapolskiej, wyobraziłem sobie Dulskie w różnych epokach historycznych. Nie wyczerpałem całego arsenału możliwości, ale już pisząc scenariusz, sympatyzowałem z nimi, to one tworzą świat. Kobiety żywiej reagują na rzeczywistość, bo tak zostały stworzone. Zresztą na egzaminach wstępnych na reżyserię filmową są ciekawsze od mężczyzn. Co mówię z satysfakcją, bo je lubię.

– Dulskie trzymają w napięciu jak najlepszy thriller, pojawia się krew i zbrodnia. Ale ich prototypem nie jest chyba Marzena, która wydaje się być oceanem spokoju?

Filip: Nie, chociaż i ona potrafi mocno zareagować, więc ten ocean tak spokojny nie jest.
Marzena: Powiedz coś jeszcze o mnie, rozwińmy ten temat (śmiech).
Filip: Nie umiesz się długo gniewać.

Dziennikarka zastanawiała się także, ile w reżyserze jest... Pana Dulskiego. Dostała kategoryczną odpowiedź!

– Ale Ty również nie jesteś typem Felicjana Dulskiego, który w domu siedzi cicho?

Filip: O, nie!
Marzena: W naszym domu to ja pełnię funkcję wszystkich ministrów, łącznie z ministrem finansów, a Filip jest prezydentem.

Cały wywiad z Filipem Bajonem i jego żoną w VIVIE! 24/15.

Reklama

Przeczytaj także: Filip Bajon i Marzena Mróz: „Tworzymy taki związek, że nikt między nas nie wetknie nawet szpilki”

Reklama
Reklama
Reklama