Zaczynała od zbierania truskawek, zrealizowała american dream. Swoje królestwo stworzyła w kuchni domu w Miami
Ewa Sama wszystkiego dorobiła się od zera. "Nigdy nie wiesz, jak potoczy się życie", mówi
- Beata Nowicka
Miała 20 lat, kiedy wyjechała do Stanów zrealizować swój american dream. Pomogła jej w tym ambicja i ciężka praca. No i szczęście. Ewa Sama opowiada Beacie Nowickiej o swoim domu w Miami, synach, luksusie i programie „Ewa Sama piecze” dla pasjonatów deserów.
Miałaś 20 lat, kiedy poleciałaś za ocean spełnić swój american dream. Jaką byłaś dziewczyną, zanim wyruszyłaś w tę podróż życia?
Towarzyską, wesołą, ambitną. Chodziłam do klasy biologiczno-chemicznej, bo myślałam, że będę chirurgiem, jak tato. Chciałam pomagać ludziom, ale ostatecznie wybrałam Akademię Ekonomiczną. [...]
O czym ta gadatliwa, pełna życia Ewa marzyła?
Byłam ciekawa świata, więc jednym z moich największych marzeń było zwiedzanie, odkrywanie nowych kultur, tradycji. Miałam 18 lat, kiedy razem z kolegą ruszyliśmy stopem w podróż po Europie. Spaliśmy w namiocie, poznawaliśmy ciekawych ludzi, zobaczyliśmy fascynujące miejsca. Było cudownie. W Paryżu postanowiliśmy przespać się na ławce w parku przy wieży Eiffla, nie chciałam spać w butach, więc je zdjęłam i postawiłam pod ławką. Rano już ich tam nie było (śmiech). Mój tato był zagorzałym żeglarzem, wspólnie z bratem jeździliśmy na obozy żeglarskie, mam nawet patent żeglarza. Część wakacji zawsze pracowałam, bo lubiłam mieć swoje pieniądze. Zaczęłam od zbierania truskawek. Kobiałka wyszypułkowanych owoców była więcej warta, więc za takie się zabierałam. Mieszkałam blisko nadmorskich miejscowości, z pracą sezonową nie było problemu. Wieczorami uwielbiałam chodzić na dyskoteki. Uczyłam się życia.
I je smakowałaś. Od początku umiałaś zachować balans między obowiązkiem a przyjemnością. To ważne. Co cennego wyniosłaś z rodzinnego domu?
Poczucie pewności siebie. Rodzice we mnie wierzyli i zawsze byli ze mnie dumni. Pozwalali mi podejmować decyzje i mnie w nich wspierali. Mówili: „Bądź uczciwa, szanuj innych, trzymaj się swoich wartości”. Kładli duży nacisk na edukację. Mój tato był chirurgiem onkologiem z powołania. Książkowy doktor Judym. Bardzo skromny człowiek, który całe życie czytał, dokształcał się. Robił to, co kochał, a ja widziałam, jaką radość sprawia mu pomaganie innym. Nie bawił się w politykę, tylko leczył i ratował ludziom życie. Miał ogromne serce. Pacjenci go kochali.
Miałaś piękny wzorzec! Po trzecim roku studiów przyleciałaś do Nowego Jorku i… zostałaś. To była przemyślana decyzja?
Niezaplanowana. Najpierw była euforia. Zafascynował mnie ten tygiel kulturowy: wielokolorowość, różnorodność języków, tradycji, kuchni. To miasto tętni życiem, pulsuje energią. Byłam oszołomiona, gdy pierwszy raz poszłam na musical „Cats” na Broadway. Muzyka, aktorzy, kostiumy, atmosfera na widowni – to było niezapomniane przeżycie. Do dziś jak tylko mogę, wracam na Broadway. Chciałam studiować, nie rozważałam w ogóle innej opcji. Początki były trudne, bo mój angielski nie był na poziomie uniwersyteckim. Ale się nie poddałam. Determinacja i ambicja pozwoliły mi zdobyć tytuł MBA w dziedzinie finansów z najwyższymi wyróżnieniami. Byłam zaskoczona, że w Stanach studia tak dużo kosztują. W Ameryce nie gwarantują edukacji, oni ją sprzedają, za każdy przedmiot trzeba zapłacić. Musiałam zaliczyć przedmioty z tak zwanej general education, które nie były związane z moim kierunkiem: historię, literaturę, religie świata. Pamiętam, jak po nocach czytałam ze słownikiem „Władcę pierścieni” Tolkiena.
Postawiłaś wszystko na jedną kartę i wygrałaś.
Stany Zjednoczone to kraj nieograniczonych możliwości, gdzie ludzie z różnych środowisk i kultur mają szansę realizować swoje cele i marzenia. Oczywiście, żeby osiągnąć sukces, potrzebna jest ambicja, ciężka praca i wytrwałość. Nigdy nie wiesz, jak potoczy się życie, ale masz wpływ na decyzje, które podejmujesz, i na swoje podejście do życia. Z Mikiem, moim mężem, dorabialiśmy się od zera, a właściwie od minus zera, bo mąż miał do spłacenia ogromną pożyczkę za studia medyczne. Wspólne życie zaczynaliśmy od małego mieszkanka w Nowym Jorku [...]
W czym Ty się spełniasz?
Najważniejszym zadaniem ostatnich lat było wychowywanie synów i prowadzenie domu. Lubię się rozwijać i podejmować wyzwania, dlatego teraz, gdy dzieci są już samodzielne, postawiłam na swój rozwój. Uważam, że trzeba cieszyć się każdym etapem życia i doceniać to, co się osiągnęło, bo spełnienie może przyjść z różnych źródeł. Przez 22 lata spełniałam się jako mama i uwielbiam tę rolę. Mamą będę do końca życia. [...]
Od kilku tygodni oglądamy Cię w nowym programie „Ewa Sama piecze”, skąd ten pomysł?
Moim królestwem zawsze była kuchnia. Uwielbiam gotować, piec i eksperymentować, to mnie nie tylko odpręża, ale również uruchamia wyobraźnię. Dzielenie się tym, co ugotowałam lub upiekłam od serca, jest wyrazem mojej miłości do bliskich. Gotowanie to dla mnie sposób dzielenia się sobą. [....] Chciałabym zachęcić widzów do spróbowania swoich sił w kuchni, dzięki czemu każdy z nas może poczuć się jak gwiazda Hollywood.
Czytaj też: Zmagał się z nadprogramowymi kilogramami, przeszedł spektakularną metamorfozę. Dziś pomaga innym
Cały wywiad w nowej VIVIE! Magazyn w punktach sprzedaży od 25 kwietnia 2024 roku. Aż trzy okładki do wyboru!
Ewa Sama, Dzień Dobry TVN i jego goście - czerwiec 2023
[Ostatnia publikacja na VIVA! Historie: 29.04.2024 rok]