Reklama

Dorota Wellman długo ukrywała fakt, że uwielbia organizować przyjęcia, podejmować gości i jest znakomitą gospodynią. Dziennikarka ma tysiące pomysłów na wyczarowanie niezapomnianej atmosfery, a poza tym kocha gotować. Zdradziła, że najlepiej udają jej się słodycze…

Reklama

Napisałaś w „Życiu towarzyskim”, że ta książka jest po to, żeby zachęcić ludzi do przyjmowania gości. Ale czy tej umiejętności, a w szczególności przyjemności z podejmowania gości, nie wynosi się z domu?

Dorota Wellman: Na pewno, ale myślę, że jeśli jest w nas ciekawość drugiego człowieka, to się tego nauczymy sami. Tylko żebyśmy się tak strasznie nie napinali. Nasza polska obyczajowość każe się popisać. Zastaw się, a postaw się! A tak naprawdę, jak jesteś z przyjaciółmi czy z innymi miłymi ludźmi, to i suchy chleb możesz jeść. Tylko musisz mieć chęć, żeby i do kogoś pójść, i kogoś przyjąć w domu. Ja mam taką potrzebę nieustannie. To teraz rzadkość. Wysyłamy esemesy, piszemy mejle, mamy media społecznościowe, ale się nie widzimy. Mnie to boli. Nie chcę utracić przyjaciół. Boję się, że jak umrę, to będę tylko czarnym zdjęciem w TVN24, z płonącą świeczką w tle.

Reklama

Zobacz, jak powstawała sesja zdjęciowa w domu i przytulnej kuchni!

Reklama
Reklama
Reklama