Reklama

Wiadomość o złożeniu pozwu rozwodowego spadła na nią jak grom z jasnego nieba. Nie wiedziała, że jej mąż planuje zakończyć związek bez uprzedzenia. I mimo bólu rozstania, układa siebie na nowo. O tym, jak mocno dotknęło ją odejście Michała Wiśniewskiego, dlaczego rozpad małżeństwa był nieunikniony i jak żyje po rozstaniu, Dominika Tajner opowiedziała w intymnej rozmowie z Krystyną Pytlakowską.

Reklama

Krystyna Pytlakowska: Nie chciałaś rozstania?

Dominika Tajner: Nie chciałam. To Michał złożył pozew o rozwód. Z perspektywy czasu uważam, że dobrze się stało. Ja bym się chyba na ten krok nie zdecydowała.

Chciał rozwodu, a przecież byłaś mu niezbędna.

A jednak zaczęłam mu w jakiś sposób przeszkadzać. Ta decyzja nie była dla niego chyba prosta. Nie wiem, bo nie odbyliśmy jeszcze takiej szczerej rozmowy. Przeszliśmy przez wiele rozmów, ale nie mieliśmy jeszcze do siebie dystansu. Teraz go mam, choć wyprowadziłam się z Magdalenki dopiero przed tygodniem.

Mieszkaliście w takim kryzysie pod jednym dachem? Musieliście się przecież codziennie spotykać, choćby w drzwiach do łazienki.

Tak, mieszkaliśmy obok siebie, ponieważ między nami są poprawne relacje. Natomiast nie porozmawialiśmy o rozstaniu i nie wiem, czy taka rozmowa ma jeszcze jakiś sens.

Dlaczego nie ma sensu? Co Ty opowiadasz?

Bo już jesteśmy za daleko od siebie. Był moment, kiedy chciałam walczyć o niego, coś zmienić, ale zrezygnowałam. Teraz dochodzenie, czyja wina większa, naprawdę jest nikomu niepotrzebne. Szczególnie gdy rozeszliśmy się zawodowo i przestaliśmy mieć wspólne tematy. Nagle wtedy okazało się, że poza karierą Michała nie mamy o czym rozmawiać. Ale gdy ja zaczęłam podejmować swoje wyzwania, to Michał mnie w tym nie ograniczał.

Tylko po prostu go to nie interesowało. Pamiętam, że wdrapałam się na szczyt góry w Tatrach i zadzwoniłam do Michała, mówiąc: „Weszłam tam”, a on na to: „Super, ale teraz szukam igły i nitki. Gdzie one mogą być?”. Wtedy pomyślałam: Boże, jak daleko jesteśmy od siebie! I wtedy przełamałam swoje lęki. Bo ja, dumna z siebie, pokonałam górę, a on mi tu o igle i nitce.

Nie dzielił z Tobą emocji, po prostu.

Nie dzielił. I takich momentów było między nami bardzo dużo. Przestałam jeździć na jego koncerty. Pewnie też mu tego brakowało, że ktoś nie stoi obok i go nie podziwia, nie mówi, jak to wspaniale. Ja go chroniłam jak kruche jajko, a potem nagle przestaliśmy ze sobą współpracować. Już wiedziałam wtedy, że nie chcę dalej być kierowniczką w jego życiu zawodowym.

Reklama

Pełny wywiad z Dominiką Tajner przeczytasz w najnowszym wydaniu magazynu VIVA!, dostępnym na rynku od czwartku, 8 sierpnia

Marta Wojtal
Marta Wojtal
Reklama
Reklama
Reklama