Dominika Kulczyk: „Być może świat potrzebował epidemii, by zaszły trwałe zmiany”
„Czas na czułą rewolucję”, mówi nam. Co jeszcze w nowej VIVIE!?
- Redakcja VIVA!
Inwestorka i filantropka, szefowa fundacji Kulczyk Foundation, która działa głównie w krajach rozwijających się. Autorka filmów dokumentalnych o wykluczeniu i dyskryminacji kobiet. Mówi: „Zrozumiałam, że zmiana jest kobietą i kobieta jest bardzo często źródłem zmian”. Dominika Kulczyk w inspirującej, momentami bardzo intymnej rozmowie z Aleksandrą Kwaśniewską.
Jak osoba, która jest w ciągłym ruchu, radzi sobie z przymusowym udomowieniem?
Zaskakująco dobrze. Mam wrażenie, że sytuacja, w której musisz się zatrzymać, pomaga dotrzeć do tego, z czym czujesz się faktycznie komfortowo. Czy ten cały twój piękny życiowy plan był naprawdę twój, czy może był wypadkową jakiegoś rozpędu w koleinach, z których ciężko było wypaść? Czy nie było tak, że dźwigałaś jakiś nie swój bagaż? A teraz to, co nienaturalne, nie bardzo może mieć rację bytu. Zostaje surowa esencja.
To samo mówi Olga Tokarczuk. Że izolacja zmusza do zajrzenia w głąb siebie i zadania sobie pytania, na ile rzeczywiście żyję swoim życiem.
Dokładnie. Czy nie jest tak, że wiele razy chcielibyśmy się zatrzymać, zrobić rewizję i spokojnie pogrzebać w rzeczywistości? Tak przeciąć drzewo na pół i przyjrzeć się słojom, co tam w środku. Tylko nie ma na to czasu, przywykliśmy do pędu. Wręcz nawet nie przystoi stać. A jednak żeby iść w dobrą stronę, trzeba raz po raz się zatrzymać i rozejrzeć.
Jak bardzo musiałaś pozmieniać swoje plany?
Zdecydowałam, że po prostu na jakiś czas przestanę je mieć. Zrozumiałam, że nie muszę odbyć dwusetnego spotkania i pięćdziesiątej podróży, żeby wykreować coś dla siebie i dla świata. To źródło jest we mnie. A jak już wiesz, że wszystko jest w tobie i stąd bierzesz inspirację, siłę i kreację, to wszystko staje się intensywniejsze – tu i teraz. Nie potrzebujesz tak bardzo się uciekać do czegoś innego, do czasu przyszłego, do planów.
Bo już nawet to dzisiejsze tu i teraz strasznie wiele od ciebie wymaga – skupienia, czułości, mądrości. Nie jest tak, że to, co mamy dziś i gdzie jesteśmy, jest już pełne treści. Ja naprawdę nie tyle przestałam mieć plany, co przestałam mieć nawet takie poczucie, że muszę je mieć. To nie znaczy, że nie mam ochoty myśleć przyszłościowo, ale widzę, że nie jest fajnie być zakładnikiem planów i przyszłości. Plany często robimy ze złudnego poczucia bezpieczeństwa, chcąc być pewnym jutra. A jutra może nie być. Jest dziś.
Boisz się tego, co będzie po pandemii?
Nie. Mam poczucie, że nic się nie dzieje ponad to, co ma się zdarzyć. Być może świat potrzebował epidemii, by zaszły trwałe zmiany. Myślę na przykład o bardzo konkretnej sytuacji. Zamknięci w domach nagle zrozumieliśmy, że pomiędzy tym, co dziś dają kobiety, a co dają mężczyźni, jest ogromna dysproporcja. Wielu mężczyzn dzisiaj mówi, że nagle uświadomiło sobie, że ich żony robią więcej, niż myśleli. Bo nagle nie można uciec przed rodziną do biur.
Nagle trzeba było zafunkcjonować w przestrzeni, w której ciężko ukryć zestaw swoich aktywności i emocji. Potrzebowaliśmy być postawieni w sytuacji bez wyjścia, żeby to dostrzec czarno na białym. I po tej refleksji powinna przyjść reakcja niezgody. „Hej, momencik, zobaczyłeś, zrozumiałeś, zmieńmy to”. Zmieńmy, bo ja już chcę inaczej. Może i zawsze chciałam inaczej, ale sama nie sądziłam, że ta dysproporcja jest aż taka. A teraz jest świetny pretekst, żeby to się zmieniło. Żeby wreszcie wypracować równowagę. Czas na czułą rewolucję.
Cały wywiad z Dominiką Kulczyk w nowej VIVIE! od 28 maja w punktach sprzedaży w całej Polsce, a także w Internecie KLIKNIJ TUTAJ.
Co jeszcze w nowej VIVIE! 10/2020?
Hasło „Dobre, bo polskie” nabiera teraz nowego znaczenia.
Pandemia pokazała nam, że globalizacja nie zawsze ma dobre skutki, a odrzucana często lokalność daje poczucie przynależności, pewności i bezpieczeństwa. Nadszedł czas, by docenić to, co mamy. Polska jest piękna. Polskie produkty, polskie marki w niczym nie ustępują światowym.
Doceńmy je. Wspierajmy. Dobre, bo polskie. Dobre, bo nasze!
Redakcja VIVY!
Jerzy Bralczyk kocha język polski, bo go zaskakuje. Uwielbia małe miasteczka, nawet kształt Polski na mapie. I co jeszcze kocha? Wybitny językoznawca odsłania przed nami swój świat.
Adamowicz, Egurrola, Figura, Golcowie, Kuszyńska, Soyka, Niedenthal, Radwańska…
Gdańsk, Warszawa, Gdynia, Milówka w Beskidzie Żywieckim, Łódź, Gliwice… Piękne zdjęcia i piękne, wzruszające wspomnienia o zakątkach, które zajmują szczególne miejsce w ich sercach.
A w dziale PODRÓŻE - „Nie ma już naszych Chałup. A szkoda!”, mówi Krystyna Cierniak-Morgenstern, wspominając wakacje, które spędzała z mężem i przyjaciółmi nad Bałtykiem.