Janina Ochojska: „Mam poczucie, że rząd wypina pierś do medali, mówiąc światu, jakie społeczeństwo jest wspaniałe”
„Ale wszystko zostawił na naszych barkach. I na to nie ma mojej zgody”
- Beata Nowicka
Nie ocenia, czyje życie jest ważniejsze. Bo dla niej każde jest bezcenne. Janina Ochojska przez 30 lat z organizacją PAH milionom ludzi na świecie stworzyli lepsze życie. Pomaganie jest dla niej sensem, siłą napędową. Jej samej los nie oszczędzał, ale nigdy nie poddaje się przeciwnościom losu. Bo dla niej nie ma rzeczy niemożliwych. Janina Ochojska nie ukrywa, że ma w sobie wiele emocji związanych z obecną sytuacją w kraju i na świecie. W najnowszym wywiadzie VIVY! opowiedziała o sytuacji uchodźców. „Pomimo różnych trudności przez te 30 lat nieśliśmy pomoc w 46 krajach. A strefy na granicy z Białorusią nie mogliśmy przekroczyć…”, mówi Beacie Nowickiej.
Janina Ochojska o pomocy uchodźcom
Jakie uczucia w Pani buzują?
Teraz przede wszystkim uczucie złości. Mam ogromny żal do rządu, że nie przygotował się do tej sytuacji. Nie ma żadnej strategii. Właściwie całą odpowiedzialność za przyjęcie dwóch i pół miliona uchodźców z Ukrainy rząd zrzucił na barki społeczeństwa, rodzin, wolontariuszy, którzy zasuwają na granicach i w ośrodkach recepcyjnych. Amerykanie uprzedzali, że wojna wybuchnie i do Polski przybędą rodziny ukraińskie. Rząd powinien był zrobić okrągły stół i zaprosić do niego samorządy oraz organizacje pozarządowe, które od ponad 30 lat zajmują się uchodźcami i wiedzą, jak pomagać.
Zamiast strategii mamy…
…chaos. Polacy w porywie serca zaprosili do domów matki z dziećmi, żeby mogły odpocząć, zrozumieć trochę swoją sytuację, ale co dalej?! Nie wiadomo, gdzie ci ludzie mają przetrwać tę wojnę, nie wiemy, ile ona potrwa. Jest też kwestia poczucia godności. Proszę sobie wyobrazić, że uciekła pani przed bombami z jedną parą majtek, pierze je pani codziennie, w końcu prosi swoich gospodarzy: „Czy moglibyście kupić mi majtki i podpaski?”. To jest upokarzające dla obu stron. Niektóre miasta, Warszawa, Kraków, Wrocław, Poznań, są przeludnione, a jednocześnie wielu burmistrzów mówi: „W naszej gminie jest praca, są mieszkania, chętnie przyjmiemy 10 rodzin”, tylko że nikt nad tym nie panuje. Mam poczucie, że rząd wypina pierś do medali, mówiąc światu, jakie polskie społeczeństwo jest wspaniałe, ale wszystko zostawił na naszych barkach. I na to nie ma mojej zgody.
Nigdy nie wystawiała Pani certyfikatów moralnych. Nie dawała sobie prawa do oceniania, kto jest lepszy, a kto gorszy. Czyje życie znaczy więcej: katolika czy muzułmanina.
Nie ma znaczenia, czy ktoś pochodzi z Syrii, Jemenu, Iraku, Afganistanu czy Ukrainy. Każde życie jest bezcenne. Od kilku dni Białorusini likwidują obozowisko w Bruzgach. Wczoraj w lesie aktywiści zaopiekowali się dziewięcioletnią dziewczynką z chorymi nerkami, w pampersach, sparaliżowanym 20-letnim chłopakiem, który ma uszkodzone kręgi szyjne, ludzie go nieśli na płachcie, i kobietą w ciąży z problemami i z lękiem, że może to dziecko stracić. Obawiam się, że za chwilę zostaną z powrotem wyrzuceni przez naszą Straż Graniczną. Jak to jest, że na granicy ukraińskiej Straż Graniczna nosi dzieci zmęczonym ukraińskim matkom, rozdaje ciastka, są naprawdę mili i bardzo pomocni, serce na dłoni. Chwalą wolontariuszy i aktywistów jako wspaniałych, oddanych i empatycznych ludzi…
Zobacz też: Janina Ochojska: „Trzy lata temu choroba nowotworowa spowodowała, że osłabłam i nie mogłam chodzić”
…a kilkadziesiąt kilometrów dalej, na granicy białoruskiej mamy żyletkowy płot i zakaz wstępu.
Na dwóch odcinkach polskiej granicy jedni aktywiści są bohaterami, innych się kryminalizuje. W jednej części stosuje się konwencję genewską, w drugiej nie. W jednej organizacje pozarządowe mogą pracować, w drugiej nie. Na jednej granicy robi się wszystko, by pomóc wojennym uchodźcom, a na drugiej wyrzuca się ich do lasu? Dlaczego?! Ostatnio zatrzymano cztery osoby, które pomagały uchodźcom poza strefą, do której nie wolno wejść, ale okazuje się, że to przekroczenie prawa według rządu. Nie mogę tego pojąć. Skoro przyjęliśmy dwa i pół miliona uchodźców z Ukrainy, to czy te 500 dodatkowych osób tak bardzo nas obciąży?
Zapomnieliśmy, jak za komuny sami szukaliśmy na całym świecie lepszego życia i wolności.
No właśnie. Dlatego nie rozumiem, jak można teraz oskarżać innych ludzi, że skorzystali z jakiejś szansy? Fakt, że Łukaszenka chciał zdestabilizować sytuację w Polsce, to jest inna sprawa. Ten rząd mówi, że trzeba ratować nienarodzone życie. Oczywiście, ale może jednocześnie ratujmy tych, którzy żyją i potrzebują pomocy. Niektórzy mi zarzucają, że jestem przeciwko Polsce. Nie jestem! Kocham ojczyznę, uważam siebie za patriotkę, ale nie zgadzam się na szkalowanie uchodźców, na twierdzenie, że inna rasa, inna religia są gorsze od naszego chrześcijaństwa. Uważam, że polski Kościół powinien był odczytać list do wiernych, który z przyjaciółmi napisaliśmy na prośbę kardynała Nycza, ale nigdy nie ujrzał światła dziennego. List, który mówi o tym, że chrześcijaństwo polega na tym, żeby głodnego nakarmić, a pod swój dach przyjąć człowieka, który tego dachu nie ma. Który tłumaczy, że uchodźca to taki sam człowiek jak my. Który woła do wiernych: okażcie serce, bo jeżeli jesteście chrześcijanami, to jest wręcz wasz obowiązek! Ale tego brakuje. To wywołuje mój bunt.
I poczucie, że stoi Pani pod ścianą?
Tak. Przez kilka tygodni pisałam do ministrów, decydentów, brałam udział w protestach, udzielałam wywiadów, mówiąc o tym, że strefa przygraniczna powinna być otwarta dla pomocy medycznej, ale też dla dziennikarzy, aktywistów i dla organizacji pozarządowych. Uniknęlibyśmy tej hańby, że 24 uchodźców zmarło w naszych lasach. Głównie młodych ludzi, którzy marzyli o lepszym życiu. Czułam się bezsilna jak nigdy wcześniej. Pamiętam nasz pierwszy konwój do oblężonego Sarajewa. Mieszkałam wtedy w Toruniu, przyjaciele mówili: „Janka, to jest niemożliwe”. Okazało się, że Polacy byli już gotowi do pomocy. Wystarczył apel w radiowej Trójce i nagle zgłosiło się mnóstwo ludzi. W półtora miesiąca przygotowaliśmy cały konwój. Nigdy nie zapomnę tego uczucia, kiedy wsiadłam do mojej renówki, a za mną stał sznur 12 ciężarówek i autokar z dziennikarzami. Pomyślałam: Boże, jeżeli to się udało, to mogę zrobić o wiele więcej.
Cały wywiad z Janiną Ochojską do przeczytania w nowej VIVIE! Magazyn dostępny w punktach sprzedaży od 7 kwietnia.
Sprawdź też: Joanna Koroniewska i Maciej Dowbor: „Ważniejsze jest to, co robimy, niż wystawianie całego swojego życia na pokaz”