Reklama

Kiedyś mistrzyni olimpijska, dla której basen był niemal całym światem, dziś przede wszystkim mama dwójki dzieci. Otylia Jędrzejczak, która jest bohaterką nowej VIVY!, opowiedziała Beacie Nowickiej o wychowaniu niemal 3-letniej Marceliny i 1,5-rocznego Grzegorza. Kto pomaga pływaczce i jej narzeczonemu w opiece nad dziećmi?

Reklama

Fragment wywiadu z Otylią Jędrzejczak – VIVA! 3/2021

Rozumiem, że dzieci są dla Pani priorytetem.

Opiekujemy się nimi z narzeczonym, takie było nasze założenie, że przynajmniej w pierwszych latach ich życia chcemy spędzać z dziećmi jak najwięcej czasu, żeby to zapamiętały. Mamy fundację, różne projekty, ale dzieci są najważniejsze. W Nowy Rok postanowiłam, że w 2021 w weekendy odkładam telefon i jestem tylko z rodziną i dziećmi.

Brzmi dobrze. Ma Pani na drzwiach lodówki kartkę z rozpisanym rozkładem dnia, czy idzie Pani na żywioł?

(Śmiech). Kiedyś miałam rozpisaną dosłownie każdą godzinę: o 5 rano wchodzę do basenu, 6.30 wracam do domu, 7 – śniadanie, potem uczelnia, 13 – trening, 15 – obiad, spanie o konkretniej godzinie, żeby się zregenerować. I to działało. Teraz mój dzień regulują dzieci. Nie mam na lodówce tak szczegółowej rozpiski, ale staram się zachować jakiś rytm: o 8 śniadanie, córka idzie do przedszkola, ja bawię się z synem, wychodzę z nim na spacer, po drodze zakupy, potem on zasypia, ja gotuję obiad… Zdarza się, że jak robię coś w kuchni, syn sam przynosi sobie podstawkę z łazienki, staje obok mnie przy stole i próbuje mi pomagać. Córka, jak tylko zaczynam robić jej ulubione naleśniki, przybiega: „Mamo, poczekaj, ja ci pomogę”. Lubią uczestniczyć w naszym życiu. Są momenty, kiedy mówię do córki: „Zajmij się chwilę swoim bratem, bo muszę coś zrobić” i ona się nim zajmuje. Obserwuje mnie, jest bardzo uważna. Od dłuższego czasu mam problemy z plecami, gdy naprawdę bardzo bolą, wołam córkę i mówię wprost, że mnie boli i czy może coś dla mnie zrobić. Pod tym względem mam cudowne dzieci.

Olga Majrowska

Jest dojrzała jak na swój wiek.

Bardzo. Oczywiście bywa marudna, jak każda mała dziewczynka. Śmieję się, że będzie pierwszą gwiazdą Hollywood, bo jest w stanie wszystko zagrać, ale gdy proszę o pomoc, jest chętna. Czasami puszczam im bajki, nie należę do tych rodziców, którzy mówią, że nigdy nie pozwolą dziecku włączyć telewizora. Poświęcamy dzieciom… Nie, nie lubię tego słowa. Z narzeczonym spędzamy z dziećmi mnóstwo czasu na zabawach edukacyjnych, czytamy im książki, układamy puzzle, gramy, bawimy się. Nie uważam, że ciekawa, mądra bajka w telewizji zrobi dzieciom krzywdę.

Nie ma Pani niani?

Nie. Kiedy córka była mała, wszędzie ze mną jeździła, gdy na świecie pojawił się nasz syn, częściej zostawiamy ich we dwoje pod opieką dziadków. Narzeczony bardzo dużo czasu poświęca naszym dzieciom, ma pracę, która mu na to pozwala. Radzimy sobie, choć czasami nie jest łatwo. Ale grzechem byłoby narzekać. Uważam, że mam w życiu szczęście, bo poznałam ludzi, którzy cały czas są dla mnie wsparciem. W dzisiejszych czasach słowo zdrowie nabiera szczególnej wartości, dopóki jestem zdrowa, wszystko inne będę w stanie sobie ułożyć. Doceniam to, co mam, i cieszę się tym. Doświadczenie mnie nauczyło, że życie w jednej sekundzie może obróć się o 180 stopni.

___

Reklama

Całą rozmowę z Otylią Jędrzejczak znajdziesz w najnowszej VIVIE!, która już w kioskach oraz na stronie hitsalonik.pl. W Walentynkowym numerze znalazły się też wywiady z Januszem Józefowiczem i Nataszą Urbańską oraz Przemkiem Kossakowskim.

Olga Majrowska
Reklama
Reklama
Reklama