"Jestem całkowicie normalny". Artur Żmijewski o hazardzie, seksie i tym, co go przyciąga w kobiecie
1 z 5
W najnowszym numerze "Vivy!" Artur Żmijewski zdradza, dlaczego został Ambasadorem Dobrej Woli UNICEF i co go wzrusza i oburza podczas wyjazdów do Afryki. W 2001 roku był bardziej otwarty, jeśli chodzi o swoje życie prywatne - udzielił wywiadu, w którym opowiedział o relacjach z żoną i innych sprawach, które coś znaczą w jego życiu, m.in. o… hazardzie. Wywiadowi towarzyszyła sesja zdjęciowa Roberta Wolańskiego – przypominamy Artura Żmijewskiego sprzed 15 lat. Takiego go nie pamiętacie!
O swoim gwiazdorstwie
Myślę, że moja podstawowa zaleta to zachowywanie – w tym całym kołowrocie, jakim jest mój świat zawodowy – normalności. Jestem całkowicie normalny. Nie ma we mnie cienia gwiazdorstwa, jakichś "artystowskich odpałów". Sukces lub jego brak w życiu zawodowym nie przekładają się u mnie na życie prywatne. W dodatku jestem lojalny: jeśli z kimś złapię sztamę, to już – trawestując pewien tytuł – na dobre i na złe.
Najnowszy wywiad z Arturem Żmijewskim w "Vivie!" 1/2016, w kioskach.
2 z 5
O wierności żonie
Myślę, że działam zgodnie ze swoją naturą. Każdy udany związek, a za taki uważam nasz, nie wymaga szukania podniet na boku. Nie ma w tym żadnej tajemnicy. Oczywiście, jak każdemu mężczyźnie, podobają mi się różne kobiety, ale to nie jest powód, żeby się natychmiast na nie rzucać. Bo życie we dwoje polega w znacznej mierze na umiejętności dokonywania wyborów: czasem trzeba z czegoś zrezygnować, czasem o coś walczyć. Cały czas trzeba szukać złotego środka satysfakcjonującego obie strony. I żyć na tyle ciekawie, by nie rozglądać się za atrakcjami gdzie indziej.
Jak dotąd mnie i mojej żonie nieźle się to udaje. Chociaż nie jest to powód do nadmiernej chełpliwości. Znam wielu ludzi, których małżeństwa uznawano za fantastyczne i które nagle się rozpadały. Takie rzeczy się zdarzają. Wierzę, że nie przydarzą się nam.
O poradach, jakich udzieli dzieciom
Po pierwsze – trzeba żyć po swojemu, czyli jak najbardziej indywidualnie. Po drugie – kierując się dobrem swoim i swojej rodziny. Po trzecie – uczciwie, trzymając się zasad moralnych. Po czwarte – nie robiąc krzywdy nikomu po drodze. I jeszcze po piąte, i jeszcze po szóste… Myślę, że zbierze się trochę tych zasad.
3 z 5
O hazardzie
Odnajduję w sobie skłonność do hazardu. Był taki moment w życiu, że bardzo pasjonowały mnie gry. Kiedy poczułem, że ta namiętność może przybrać niekorzystny dla mnie obrót, skończyłem z tym radykalnie.
O emocjach
W życiu prywatnym albo coś nas zachwyca – i wtedy podążamy za tym, albo nie zachwyca. Znacznie łatwiej kierować się wówczas emocjami. I, myślę, lepiej: gdyby uwzględniać tylko racje rozumu, byłoby strasznie nudno. Natomiast w pracy usiłuję się kierować najpierw logiką, a dopiero potem emocjami. Bo uważam, że najpierw się powinno dobrze poznać partyturę, a dopiero potem szukać, co jeszcze jest między nutami.
4 z 5
O filmowych scenach intymnych
Jeśli w takich scenach jestem w stanie wykrzesać z siebie żar, jaki moja żona zna z naszego intymnego życia, to znaczy, że osiągnąłem spory stopień sprawności zawodowej. Bo to nie jest żadna intymna sytuacja! Bo intymnie może być wtedy, kiedy są tylko dwie osoby. A tu są jeszcze: reżyser, operator, charakteryzatorka, inni ludzie z ekipy… A dookoła lampy, plątanina kabli, przewodów… Kamera w odległości metra. Sytuacja całkowicie nieintymna.
O ciele z zawodzie aktora
Ciało to narzędzie, ale nie da się zapomnieć, że jednocześnie jest ciałem. A my jesteśmy kulturowo tak ukształtowani, że nagość nie jest dla nas rzeczą naturalną. Krępuje nas. Podobnie jak przebywanie w bieliźnie w towarzystwie obcej osoby. W pracy aktor nie przestaje być człowiekiem z jego skrępowaniami. Nagość wobec kilkudziesięciu członków ekipy filmowej, a potem wobec kilkuset tysięcy widzów nie jest niczym przyjemnym. Można się do tego przyzwyczaić. Ale czy polubić? Wątpię.
5 z 5
O kobiecości
Nie potrafię dokładnie opisać, na czym polega kobiecość. Ale to czuję. To, co przyciąga moją uwagę, to właśnie kobiecość. Jeśli kobiecie jej brakuje – a tak się przecież zdarza – nic we mnie nie budzi. Dla mnie kobieta nie powinna być do końca samodzielna i samowystarczalna. Lubię kobiety, które nie wstydzą się przyznać, że potrzebują męskiego wsparcia. Które potrafią być chwilami bezradne. Które szukają u mężczyzny akceptacji i potwierdzenia własnej kobiecości.
O męskości
Generalnie cenię zdecydowanie, umiejętności podejmowania decyzji i gotowość do ponoszenia konsekwencji tych decyzji. Mężczyzna musi też umieć stawić czoło przeciwnościom w każdej sytuacji. Jak w grze komputerowej: gdy niespodziewanie wyskakuje potwór i cię pożera. No i trudno, trzeba zacząć od początku. Prawdziwego mężczyznę poznaje się nie po tym, w jaki sposób odnosi sukcesy, tylko w jaki wychodzi z porażek. Bo nie zawsze się nokautuje, czasem jest się nokautowanym. I trzeba się podnieść, znów iść do przodu. Dążyć do sukcesu. I właśnie to dążenie do sukcesu – wszystko jedno: zawodowego czy osobistego – jest dla mnie miarą męskości.