Reklama

Piszę w środę wiadomość: "Pani Aniu, jedziemy do Krakowa. Będziemy dwa dni. Pięknego dnia dla Pani". W czwartek w pociągu dzwoni telefon: "Gdzie jesteście? Może kawa w Vis-à-vis na Rynku?, pyta Anna Dymna. Dwie godziny później espresso na rynku, wspólne rozmowy. Pani Ania jest przed nagraniem programu "Spotkajmy się". Opowiada o kolejnych bohaterach, o podróżach; porusza trudne tematy - choroby, śmierć... Ale nie traci pogody ducha. Dla niej wciąż świeci słońce. Od razu widać jak dużo kosztuje ją zaangażowanie w historie bohaterów, i jak dużo daje jej... słońca właśnie. Po chwili zastanowienia proponuję króciutki materiał. Proszę o dwadzieścia minut na planie. Wymieniamy się jeszcze mailem, by dogadać szczegóły. Pani Ania - już w Warszawie na planie - mimo kilkunastu godzin nagrań znajduje dla nas czas. Powstaje krótki, prosty materiał. Bez szału. Nazywamy go "migawką" i niech tak zostanie. Ale w tej migawce jest jej głos, ciepłe słowo, prawda, którą znają wszyscy, a jednak z jej ust brzmi jakby inaczej, skłania do refleksji. Posłuchajcie.

Reklama

Reklama

Polecamy też: Nie tylko Marcin Gortat. Kto jeszcze przekazał fortunę na cele charytatywne?

Reklama
Reklama
Reklama