Ania Dąbrowska kończy 39 lat. Co mówiła nam o rodzicielstwie, miłości i przyjemnościach?
Przypominamy wywiad VIVY!
Polska usłyszała o niej w pierwszej edycji Idola. Znalazła się wtedy na ósmym miejscu. Dwa lata później wspięła się na szczyty muzycznych list utworem Tego chciałam. Wydała 6 albumów, z których niemal każdy pokrył się platyną. Bardzo intensywnie koncertuje, poza tym dziś pisze teksty i komponuje także dla innych artystów, m.in. dla Edyty Górniak, Natalii Kukulskiej czy Dody. W 2011 roku została jurorką programu „The Voice of Poland”. Otrzymała nominacje do nagród MTV Europe Music Awards 2016 dla najlepszego polskiego wykonawcy. Przyznała, że poznała jasne i ciemne strony miłości, ale wciąż pozostała po prostu „naiwną marzycielką”.
O rodzicielstwie, związkach i miłości
Jej ostatnia płyta, The Best Of, którą promował singiel „Z tobą nie umiem wygrać”, stała się hitem. Ostatnie lata były dla niej bardzo pracowite. Zapomniała o sobie w tym całym kołowrotku. Na szczęście dokonała pewnych zmian. Artystka postanowiła, że pora w końcu odzyskać siebie, nie spogląda w przeszłość i nie obwinia się o rzeczy błahe, nieistotne.
„Jestem mistrzem znajdowania w swoim życiu i przede wszystkim w sobie samych braków, niedoskonałości, ułomności, to prawda. Dodatkowo nie umiem przyjmować pochwał, a nawet zwyczajnych faktów mnie dotyczących, które mają pozytywne zabarwienie”, wyznała dziennikarce Urody Życia. Zazwyczaj rzadko wypowiada się na temat swojego życia prywatnego. Skromna artystka skupia się na muzyce i odnosi w niej duże sukcesy. Artystka swój czas dzieli między muzykę, a opiekę nad synem Stanisławem i córką Melanią. Dziś Ania Dąbrowska kończy 39 lat!
A co artystka opowiedziała VIVIE! w 2016 roku o rodzicielstwie, związkach i miłości? Zapraszamy do galerii!
1 z 4
Ania Dąbrowska o związkach
Artystka w wywiadzie przyznała, że dziś do życia podchodzi z większym spokojem niż jako dwudziestolatka.
- Planuję swoją własną przyszłość. Dziesięć lat temu nie wiedziałam, że dzisiejszy dzień będzie wyglądał tak, a nie inaczej - wyznała.
Dzisiaj jest singielką z dwojgiem małych dzieci - tego się nie spodziewała.
Ania Dąbrowska: Najgorsze jest to, że w każdej dziedzinie – czy to praca, czy miłość – potrafimy uczyć się wyłącznie na własnych błędach. Mam jedno życie, czasu nie cofnę, mogę tylko nie popełniać ponownie tych samych błędów. Ale biorę je na klatę. Są tacy, którzy w kółko popełniają ten sam błąd i chyba to lubią. Zresztą nie wiem, czy pewnych rzeczy jesteśmy w stanie uniknąć, bo zawsze jest ryzyko porażki. Myślę, że nie ma bezpiecznej miłości, bezpiecznych związków. Tej tajemnicy jeszcze nikt nie odkrył… I chyba nie ma sensu się napinać i bronić przed tym. Życie i tak zweryfikuje, czy facet nadaje się na partnera. Nie zastanawiam się, czy będę sama już do końca życia czy nie. Nie robię takich planów, nie zmyślam sobie przyszłości. Czekam na to, co się wydarzy. Jestem w swoim życiu, moje życie wygląda teraz tak. I tyle.
Ania Dąbrowska jest teraz świadomym singlem
Łatwiej być singlem po dwudziestce czy po trzydziestce?
Ania Dąbrowska: Kiedy byłam sama i miałam 20 lat, mogłam robić, co chciałam, na przykład kupić bilet do Tokio i wsiąść do samolotu. Teraz nie mogę, bo mam dzieci, obowiązki, muszę sama płacić rachunki, sama zarobić na te rachunki i ciąży na mnie dużo większa odpowiedzialność. Ale teraz jestem singlem bardziej świadomie. Wiem, co się z tym wiąże, nie mam złudzeń. Wchodzenie w nowy związek nie jest już obarczone presją: no dobrze, to teraz musimy zbudować związek na wieki, nie można się pomylić, weźmiemy ślub. Nie pielęgnuję takich oczekiwań. Zauważyłam, że jestem bardziej tolerancyjna dla ludzi. Przede wszystkim dla płci przeciwnej.
Polecamy też: „Mam taki etap w życiu, że znowu chciałabym uwierzyć w miłość”. Ania Dąbrowska o rozwodzie, związkach i miłości.
Zobacz też: "Dziecko jest dla kobiety formą zmiany tożsamości". Ania Dąbrowska szczerze o macierzyństwie
Skąd ta tolerancja?
- Może dlatego, że przestałam oceniać ludzi. Kiedyś silne było takie myślenie, a pewnie pokutuje do dziś: musisz zdobyć dobrą partię. Czyli facet musi być: wykształcony, z dobrego domu, przystojny, z wpływowym tatusiem i elegancką mamusią. Zauważyłaś, że w polskich komediach romantycznych główny bohater zawsze jest jakimś architektem, prawnikiem, lekarzem, ma ogromne mieszkanie, w bieli, z wielką plazmą na ścianie i fantastycznym widokiem za oknem? To Polakom imponuje najbardziej. Nasze matki chciałyby, żebyśmy takich mężów miały. Dopiero z wiekiem nauczyłam się tolerancji dla ludzi, niezależnie od tego, co robią w życiu, jakie mają wykształcenie, jaki wykonują zawód, kim jest ich tatuś. To nie ma znaczenia. Możesz w wielkim domu u boku tego architekta mieć poczucie bezsensu życia - powiedziała artystka.
2 z 4
Ania Dąbrowska o rozwodzie
Czy jak zamykała rozdział „małżeństwo”, zrobiła bilans zysków i strat?
- Nie było nam łatwo się rozstać, ale byliśmy zgodni, że chcemy podjąć taką decyzję, więc wszystko przebiegło dość sprawnie. Dogadujemy się, jesteśmy rodzicami. Myślę, że to była słuszna decyzja. Wszystko się uspokoiło. Dzieci znoszą wszystko dużo lepiej, kiedy widzą, że mama i tata, choć nie mieszkają razem, szanują się i potrafią ze sobą spokojnie rozmawiać. Dzieci wszystko czują - wyznała.
W jednej z jej piosenek są słowa: „Znowu ci wybaczam, choć twe słowa nic nie znaczą”. Czy to o byłym mężu artystki?
- Wszyscy mnie pytają, o kim jest ta piosenka. Nie zdradzę tego. Powiem tylko, że jest to historia kogoś, komu niewiele potrzeba, żeby się zakochać. Ale niestety, najbardziej wzdychamy do tych, którzy nas nie chcą, lekceważą. Wiemy, że to się źle skończy, bo na jakimś poziomie potrafimy trzeźwo myśleć, ale jak człowiek jest zakochany, emocje biorą górę - powiedziała Ania Dąbrowska.
Ania Dąbrowska jest gotowa na miłość
Ania Dąbrowska: Powoli budzi się we mnie nadzieja. Być może naiwna nadzieja, bo przecież nie jestem już nastolatką, żeby dać się ponieść uczuciom na zasadzie skoku w ogień, jakbym nie wiedziała, że to parzy - powiedziała. I skwitowała żartobliwie - człowiek bywa całe życie na tyle głupi, że w każdym wieku chętnie się zakocha.
Artystka zdradziła, że z czasem jej podejście do związków i życia bardzo się zmieniło. Jak było kiedyś?
Ania Dąbrowska: Myślę, że byłam standardowo naiwną nastolatką. Może trochę bardziej buntowniczą i nastawioną na nie. Byłam wyczulona na wszelkie próby kontroli, narzucania mi swojej woli, wpychania mnie w schematy, gotowe role. Nie chodziłam na kompromisy. Chciałam być niezależna. Już wtedy miałam zacięcie feministyczne, zwłaszcza jak wchodziłam w związki i ktoś próbował mi tłumaczyć, jakie są nasze – moja i jego – role społeczne. Byłam uczulona na takie formy manipulacji. Kiedy facet mówił: „Słuchaj, ale przecież ty jesteś dziewczyną, kobietą, będziesz musiała ugotować, posprzątać, zająć się dziećmi…”, ja odpowiadałam: „Wiesz co, to do tej roli musisz sobie znaleźć inną partnerkę. Ja na pewno taka nie będę”.
A jak jest teraz?
- Odpuściłam trochę, ale na pewno nie odbyło się to na zasadzie ujeżdżania konia, że mnie w końcu złamali i poddałam się uciskowi. Wszystko potoczyło się naturalnie. Nikt mi dzieci nie narzucał, sama je chciałam. Ale kiedy po raz pierwszy zostałam matką, miałam bardzo silne poczucie niesprawiedliwości, że to ja muszę zostać w domu i być na każde zawołanie. Wcześniej mój czas należał wyłącznie do mnie. To była terapia szokowa - wyznała.
Polecamy też: „Mam taki etap w życiu, że znowu chciałabym uwierzyć w miłość”. Ania Dąbrowska o rozwodzie, związkach i miłości.
Zobacz też: "Dziecko jest dla kobiety formą zmiany tożsamości". Ania Dąbrowska szczerze o macierzyństwie
3 z 4
Artystka swój czas dzieli między muzykę, a opiekę nad pięcioletnim synem Stanisławem i trzyletnią córką Melanią. Ania Dąbrowska wyznała, że zmiany, które w jej życiu wprowadziło przyjście na świat syna, "to była terapia szokowa". Macierzyństwo sprawia, że świat zmienia się bezpowrotnie.
- Każda matka to rozumie. Z drugim dzieckiem już się tak nie cackasz. Wiesz, co cię czeka. Ta świadomość sprawia, że od początku jest w tym większa radość. Mam oczywiście nadzieję, że byłam na tyle dojrzała, że nie dałam mojemu pierwszemu dziecku odczuć, że coś jest nie tak. I nie wylewałam na niego swojego żalu i frustracji. Przy Meli tej frustracji było po prostu dużo mniej. Wszystko przebiegło sprawniej, lepiej i szybciej - powiedziała w wywiadzie.
Ania Dąbrowska z dziećmi spędza dużo czasu, a to oznacza dużo rozmów.
Jej córeczka Mela mówi „ja też chcę być już dorosła” i chciałaby z mamą chodzić do pracy.
- Gadamy ze sobą nieustannie. Myślę, że dzięki temu jest twardsza. Spisuję jej teksty. Ostatnio powiedziała: „Ja wiem, trzeba być sprawiedliwym dla ludzi, nie wolno brzydko o nich mówić, ale ten człowiek – tu pokazała na swojego brata – ten człowiek zabrał mi samolot” (śmiech). - powiedziała artystka. - Mela jest księżniczką. Rano nie włoży tej sukienki, bo musi mieć koniecznie tamtą. Staje przed lustrem i się przegląda – buty na obcasie, długie włosy – i pytania: „A dlaczego nie mam cycków? Kiedy mi urosną?”. Tłumaczę jej: „Słuchaj, będziesz miała cycki, będziesz dorosła, ale ja już nigdy nie będę dzieckiem. I to jest najgorsze” (śmiech) - dodała.
A jaki jest syn artystki?
Ania Dąbrowska: Stasiek ma pięć i pół roku, interesuje się poważnymi zjawiskami. Kiedy umarła jego prababcia, pytał: „Czym jest śmierć? Czy dziadek też umrze, a ty, mamo, umrzesz? A ja umrę?”.
Co mu odpowiedziała?
- Tak. „Ja umrę, dziadek umrze i ty również, ale ty masz jeszcze bardzo, dużo czasu, synku”. Staś przemyślał to sobie i powiedział: „Ja to umrę dopiero za tysiąc lat”. Był szczęśliwy, bo szybko rozwikłał zagadkę - powiedziała w wywiadzie.
Jaką mamą jest Ania Dąbrowska?
- Myślę, że jestem łagodnym rodzicem, ale oczekuję szacunku. Jak mi coś przeszkadza w zachowaniu dziecka, nie manipuluję nim, tylko tłumaczę i oczekuję, że ono to zrozumie. Ale pozwalam dzieciom na dużo wolności. Wychodzę z założenia, że dziecko nie chce zrobić sobie krzywdy. Nie bronię dzieci na siłę jakby świat był jednym wielkim niebezpieczeństwem. Wkraczam tylko wtedy, kiedy jest to naprawdę konieczne. Chciałabym, żeby moje dzieci były sobą, nie nauczyły się udawania, bo to zostaje na całe życie - powiedziała w wywiadzie.
Polecamy też: „Mam taki etap w życiu, że znowu chciałabym uwierzyć w miłość”. Ania Dąbrowska o rozwodzie, związkach i miłości.
4 z 4
Ania Dąbrowska o pieniądzach
Czy zdarza jej się bać?
Ania Dąbrowska: Tak, bo ciągle muszę gdzieś, komuś za coś zapłacić. Bardzo wcześnie zaczęłam sama zarabiać, ale dopiero odkąd mam dzieci, uczę się obchodzić z pieniędzmi jak dorosła. Uczę się je szanować. Wcześniej wszystko wydawałam na bzdety.
Czyli na co?
Ania Dąbrowska: Na przykład na ciuchy, na kosmetyki, na fryzjera, na siebie… Teraz nie wydaję. To, co mogę zrobić sama, staram się robić sama i po prostu oszczędzam pieniądze. Takie są czasy. Jestem zła na siebie, na system, nawet na moją mamę. Powiedziałam jej niedawno: „Mamo, dlaczego nie nauczyłaś mnie, jak traktować pieniądze?”. Mama na to: „Teraz masz pretensje, że ci nie mówiłam, a jak ci wtedy zwracałam uwagę, że wydajesz na bzdury, mówiłaś, żebym się nie wtrącała”. Samo życie. Zapytałam wczoraj syna: „A wiesz, że jak będziesz duży, będziesz musiał zarabiać pieniądze. Co będziesz robił, jak dorośniesz?”. Zastanowił się i odpowiedział: „Będę brał pieniądze z bankomatu”. Uważam, że w szkołach powinno uczyć się dzieci podstaw ekonomii i finansów. (…)
Sama dopiero teraz stałam się mniej rozrzutna. Dopadło mnie takie melancholijne myślenie, może to jest wejście w kolejny etap dorosłości, że ciąży na mnie odpowiedzialność nie tylko za siebie, ale też za świat. Świat jest tak niesprawiedliwy: ktoś kupuje sukienkę Dolce i Gabbana za 10 tysięcy, a w Paryżu ludzie umierają na ulicy. Zaczęłam dostrzegać takie zderzenia. Nie mam już funu, że kupię sobie fajny ciuch i będę w nim super wyglądać, tylko ogarnia mnie rodzaj zażenowania, wstydu. Już nie potrafię tak bezkarnie cieszyć się rzeczami.
Ania Dąbrowska o przyjemnościach
Co wokalistka robi dla siebie z przyjemnością?
Ania Dąbrowska: Staram się pracować. Mam coraz mniej energii, więc szukam momentów, kiedy się pojawia. Samotne macierzyństwo dużo mnie kosztuje. Dzieci potrzebują ciągłej uwagi. Przy najnowszej płycie miałam chwile, kiedy nie widziałam końca, ciągle coś jeszcze chciałam poprawić, a goniły mnie terminy. Pragnęłam ją skończyć, ciążyła mi w jakimś sensie, szczególnie że nagrywałam ją po prawie czteroletniej przerwie. Do momentu, kiedy nie wyszła, miałam stres, jak zostanie przyjęta. Dobrze czy źle? Z echem czy bez echa…? Ale kiedy wypuściłam ją z rąk, jest mi lepiej. Nie spalam się już, zajmuję się innymi rzeczami. To tak jak z życiem – im dłużej tkwisz w jednym miejscu, tym trudniej jest zrobić krok do przodu.
Polecamy też: „Mam taki etap w życiu, że znowu chciałabym uwierzyć w miłość”. Ania Dąbrowska o rozwodzie, związkach i miłości.
Zobacz też: "Dziecko jest dla kobiety formą zmiany tożsamości". Ania Dąbrowska szczerze o macierzyństwie