Była kobietą, która za wszystko dziękuje, przeprasza i zawsze jest zawstydzona. Dziś wyzwala się od kompleksów
"Jestem w takim momencie, że dobrze się czuję ze sobą i w swoim ciele, które kiedyś mnie krępowało"
- Katarzyna Piątkowska
Aktorka, reżyserka... Spełnia się na wielu zawodowych polach. "Uwielbiam aktorstwo, ale wyrosłam już jednak z tego, że muszę być aktorką totalną. Jeśli chodzi o reżyserię, czuję, że obrałam dobry kierunek. Ale nie chciałabym wybierać, myślę, że te dwie przestrzenie świetnie się uzupełniają", mówi w rozmowie z Katarzyną Piątkowską.
Niedawno wygrała Taniec z Gwiazdami i bierze udział w kolejnych fantastycznych projektach. Siłą napędową jest dla niej energia, którą otrzymuje od widzów tanecznego show oraz publiczności, która podziwia jej talent na scenie. Anita Sokołowska ma poczucie, że jest w dobrym miejscu. "Jestem szczęśliwa, zdarzają mi się wspaniałe rzeczy, spotkam na swojej drodze świetnych ludzi. Ale tak, jestem nienasycona", dodaje. Ale ogromną siłą jest dla artystki rodzina, a przede wszystkim relacja z ukochanym synkiem. 11-letni Antoni jest z niej bardzo dumny!
Anita Sokołowska o życiowych zmianach, poszukiwaniu swojej drogi
Masz duży dystans do siebie?
Pracuję nad tym, żeby mieć. Na dziś, 14 czerwca, jestem w takim momencie, że dobrze się czuję ze sobą i w swoim ciele, które kiedyś mnie krępowało. Zawsze towarzyszyły mi kompleksy, które były głęboko skrywane, a teraz z nimi świadomie pracuję. Byłam dziewczyną, później kobietą, która za wszystko dziękuje, za wszystko przeprasza i zawsze jest zawstydzona. Wydawało mi się, że intelektualnie jestem za innymi daleko w tyle, że za mało przeczytałam, widziałam filmów, za słabo znam języki obce, jestem niewystarczająco dobrą aktorką i to jeszcze za ładną, żeby grać inne role niż te, w których od lat mnie obsadzano.
Coś jednak musi być dobrze, skoro widzowie bardzo nie chcieli, żebyś odchodziła z „Przyjaciółek”, a w „Tańcu z Gwiazdami” pokonałaś 19-latkę, która radziła sobie doskonale.
Wyzwolenie od takiego myślenia nie przychodzi łatwo. To jest proces. Teraz jestem na etapie, że myślę o sobie dobrze. Mam odwagę podejmować niełatwe decyzje, a to pomaga czuć się pewniej ze sobą. Ale tak, masz rację, widzowie „Przyjaciółek” polubili mnie w roli Zuzy, co jest bardzo budujące. Podobnie było w „Tańcu z Gwiazdami”. Widzowie okazali mi sympatię, zarówno poprzez oddawane na mnie głosy, jak i wiadomości, w których pisali, że mój udział w programie jest dla nich inspirujący. To moja największa wygrana – pozytywna energia, którą dostaję od ludzi. [...]
Otworzyły się przed Tobą nowe możliwości?
Gdy już wiedziałam, że za chwilę będę miała więcej czasu, mogłam zdecydować się na różne aktywności, między innymi na reżyserowanie spektaklu i na udział w „Tańcu z Gwiazdami”, przyjąć inne propozycje aktorskie. Wtedy też zrozumiałam, że trzeba sobie samemu stwarzać możliwości i okazje do pracy. Czasem trzeba ruszyć energię, jaka jest wokół nas, żeby coś zaczęło się dziać, zaryzykować. Odejście z serialu było właśnie tym ruszeniem energii. Otworzyły się przede mną nowe możliwości, ale o niektórych na razie nie mogę mówić. [...]
Udowodniłaś, że na kobiety, ale pewnie też i na mężczyzn po czterdziestce wciąż czeka dużo ciekawych propozycji. I że na nic nie jest za późno.
Przecież to, że mam 48 lat, nie było jednoznaczne z tym, że się połamię na parkiecie (śmiech). Definiuję się nie przez to, ile mam lat, ale przez to, ile w życiu doświadczyłam.
Twój syn Antoni jest z Ciebie dumny?
I to jak! I wszyscy jego koledzy. Antoni był szczególnie dumny, bo miał w tym swój udział. Przed podjęciem ostatecznej decyzji to właśnie z nim o tym dyskutowałam. Wiedziałam, że udział w programie będzie się wiązał z moją nieobecnością, a miałam świadomość, że moje reżyserowanie w Bydgoszczy zniósł nie najlepiej. Wtedy przez dwa miesiące wyjeżdżałam z domu we wtorek rano i wracałam w piątek wieczorem, a jak wracałam, głową byłam nadal w teatrze. Antonio zostawał wtedy z tatą albo z babcią. [...]
Jak wyglądała Twoja droga z rodzinnego Lublina do miejsca, w którym dzisiaj jesteś?
Gdy stamtąd wyjeżdżałam do szkoły aktorskiej prawie 30 lat temu, Lublin był dość prowincjonalnym miastem, a ja chciałam się z niego wyrwać. Zawsze było we mnie pragnienie, żeby iść gdzieś indziej, gdzieś dalej. Byłam nieśmiała, ale jednocześnie miałam wewnętrzną siłę, która pozwoliła mi zawalczyć o marzenia.[...]
Taniec potraktowałaś jak pracę czy jak przygodę?
Do programu podeszłam bardzo na serio, bo chciałam się sprawdzić w czymś innym, choć nie opuszczała mnie myśl, że to program rozrywkowy. A rozrywka to emocje, śmiech i wzruszenie, chciałam dać ją widzowi na najwyższym poziomie. Nie chodziło tylko o przekonanie się, czy potrafię tańczyć. Nie chciałam wejść w kostium tancerki tańca towarzyskiego, tylko swoją osobowość wyrazić poprzez ruch. Dawno temu wsadzono mnie do szuflady z napisem „ładna, przyjemna, charakterystyczna, serialowa”. To była więc dla mnie okazja, żeby pokazać, że mam różne możliwości aktorskie i potrafię się odnaleźć w różnych konwencjach. [...]
[Ostatnia publikacja na Viva Historie 05.07.2024 r.]
Cały wywiad w nowej VIVIE! Magazyn w punktach sprzedaży w całej Polsce dostępny od czwartku, 4 lipca 2024 roku.