Reklama

Jej przeboje – „Jeszcze się tam żagiel bieli”, „Być kobietą” – nuciła kiedyś cała Polska. I nuci do dziś. Mówi: „Mam niemal każdy dzień zajęty. Jeździmy z Włodkiem Korczem po całej Polsce, spędzamy milion godzin w samochodzie, dużo rozmawiamy i oboje nie możemy uwierzyć, że w naszym wieku mamy tyle pracy”. Alicja Majewska, ikona polskiej estrady, opowiada dziennikarce "Vivy!" Alinie Mrowińskiej o muzyce, seksapilu i miłości.

Reklama

Karierę zaczęła prawie 50 lat temu. Od tamtej pory wie, że jej miejsce jest na scenie, a liczni fani, którzy wciąż przychodzą na jej koncerty tylko to potwierdzają. Alicja Majewska w wywiadzie wyznała, że osiągnęła nawet więcej niż marzyła.

Nie śmiałam marzyć, że przez tyle lat będę popularną piosenkarką. Że ludzie ciągle będą chcieli mnie słuchać. Czasem jestem zmęczona, bo jednego dnia Szczecin, drugiego Płock, a trzeciego wylot do Montrealu, ale jestem szczęśliwa, bo robię to, co kocham. Tu, u mnie w domu, na piętrze, przygotowujemy się teraz do benefisu na moje i Włodka Korcza 40-lecie pracy. Będzie śpiewała Irenka Santor, Zbyszek Wodecki, Michał Bajor, Kasia Zielińska i kilku innych znakomitych artystów. Czasem rozmawiam z koleżankami z liceum i słyszę: „Że też jeszcze ci się chce”. Bardzo mi się chce, mam z tego ogromną radość. Jestem winna codzienną modlitwę mojemu aniołowi stróżowi.

Edith Piaf na pytanie: „Gdyby nie mogła pani dłużej śpiewać…”, odpowiedziała: „Umarłabym”. Alicja Majewska unika tak dramatycznych sformułowań, jednak przyznała, że bez śpiewania byłoby jej ciężko.

Życie na pewno byłoby smutniejsze. Ale musiałabym się z tym pogodzić. Często mi głos wysiadał, ale kochana doktor Komorowska, mój guru od gardła, wielokrotnie mnie ratowała z opresji. W 85 roku wygrałam nawet festiwal na Kubie, śpiewając „Jaka róża, taki cierń” z guzkami na strunach. Mówić się nie dało, a śpiewać dałam radę. Od kilku lat coraz rzadziej odwiedzam gabinet pani doktor Komorowskiej, a przecież koncertuję bardzo dużo. Kilka dni temu dostałam maila od pani, która pisze, że w 75 roku w Opolu nie miałam takiego seksapilu, jak podczas tegorocznego Opola. Śmieję się z tego, ale to miłe. Dziś na jakimś portalu internetowym wyczytałam, że w czasach, kiedy śpiewałam w Particie, byłam gruba, ruda i piegowata.

Bartek Wieczorek/LAF AM

Przeboje Alicji Majewskiej się nie starzeją. Podczas tegorocznego Opola publiczność szalała na jej koncercie.

A na widowni było wielu młodych ludzi. Bardzo byłam szczęśliwa. Zaśpiewałam moje największe przeboje. 40 lat po tamtym Opolu z 75 roku, na którym zdobyłam główną nagrodę. To niezwykle cenne dla mnie, że publiczność nadal chce mnie słuchać i oklaskiwać. Po koncercie zadzwoniła Urszula Sipińska, Dzidka Sośnicka z gratulacjami. Czas jest dla mnie łaskawy.

Trudno się dziwić, że piosenki artystki są wciąż popularne. Śpiewa o tym co ponadczasowe.

Wszyscy śpiewamy o miłości. Spełnionej, niespełnionej, szczęśliwej, tragicznej. Ja miałam tylko ogromne szczęście do dobrych, mądrych tekstów Wojtka Młynarskiego, Wojciecha Kejne, Magdy Czapińskiej i pięknej muzyki Włodka Korcza. Często mówię na koncertach: „Proszę, żeby ci z państwa, którzy uważają, że miłość to banalny temat, wybaczyli mi, ale uważam, że w dzisiejszym świecie, w którym dewaluują się wszelkie wartości, jest to jedyny temat, który należy traktować poważnie.

W "Vivie!" wyznała, że życie prywatne nie potoczyło jej się tak, jak sobie wymarzyła.

Jestem kobietą rozwiedzioną, wdową, nie mam dzieci. Tak się potoczyło moje życie. Na szczęście mam naturę punktowania tego, co mi się udało. Szklanka jest dla mnie zawsze do połowy pełna, a nie pusta. Mam swoje smuteczki, jestem w takim wieku, że wielu bliskich mi ludzi odchodzi.

Bartek Wieczorek/LAF AM

Spytana, czy wierzy w przeznaczenie, wyznała:

Na wiele rzeczy nie mamy wpływu. Nie buntuję się przeciwko temu, co niesie los. Nawet jak się rozstawałam z mężem, było to dla mnie bardzo bolesne, ale nie miałam w sobie żalu, złości. Tak się widać miało stać.

Jak widzi siebie za 10 lat?

Dobrze byłoby za te 10 lat nadal mieć swoją publiczność. Moja młodsza duchem koleżanka, Irena Santor, koncertuje, nagrywa płyty. Jak Irena, to czemu nie ja?

Cały wywiad z Alicją Majewską w najnowszej "Vivie!". Już w kioskach.

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama