Reklama

Aida Kosojan–Przybysz jest jedną z najsłynniejszych jasnowidzących w Polsce. „Pewnie wiele osób myśli, że ja całymi dniami siedzę przed czarodziejską kulą i sprawdzam, co się będzie działo w moim życiu. Oczywiście, że tego nie robię. Niełatwo odcinam się od tragedii i cierpienia, które widzę w oczach moich klientów. Każdego dnia po pracy potrzebuję kilku godzin, aby się zregenerować, powrócić do normalnego życia. (…) Moja dusza też ma blizny, a towarzyszący temu ból uczy pokory i dystansu do wielu spraw. Oprócz tego, że przepowiadam przyszłość, jestem też normalną kobietą, żoną i matką” - opowiedziała Izie Bartosz w wywiadzie dla VIVY! z 2008 roku. Teraz udzieliła kolejnego wywiadu, w którym oprócz opowieści o tym jak to jest przepowiadać przyszłość swojej rodzinie, mówiła też o swojej wielkiej pasji jaką jest śpiew.
Aida właśnie wydała kolejną płytę skierowaną do dzieci „Zgadnij co to jest za zwierzę?”. A przy okazji ona.i jej córki Alicja i Margo zdradziły jaką tworzą rodzinę i jaka łączy je wyjątkowa więź.

Olga Majrowska

Aida, Ty po przodkach odziedziczyłaś też talent muzyczny.

Reklama

Aida: Mój tata był tenorem. Muzyka rozbrzmiewała w naszym domu bez przerwy. Mieliśmy fortepian, na którym każdy, kto miał ochotę, grał, bardzo często razem śpiewaliśmy. Tak po prostu. Zresztą nam, Ormianom, muzyka towarzyszy i na weselach, i na pogrzebach. Muzyka, śpiew łączą nasze emocje, są wsparciem w trudnych chwilach i radością w dobrych. A poza tym mistyka, wysoki poziom intuicji, muzyka idą ze sobą w parze i są obecne w naszym życiu cały czas.

Jesteś więc śpiewającą jasnowidzką. Właśnie nagrałaś kolejną płytę z piosenkami dla dzieci „Zgadnij, co to jest za zwierzę?” i śpiewasz im o trudnych tematach.

Aida: Opowiadam dzieciom o tym, co spotyka nasz świat, jednocześnie mówiąc im, co mogą zrobić, aby go uratować. Miałam wizję, że dzieci na całym świecie porozumiewają się jednym językiem. Uśmiechem albo płaczem. To jest zrozumiałe w każdym zakątku Ziemi. To płyta o poważnych rzeczach, ale opowiedzianych językiem z dziecięcych bajek.

Na przykład o wycinaniu lasów na Borneo, przez co giną orangutany.

Aida: Giną orangutany, wymierają całe gatunki zwierząt, lista tych zagrożonych ciągle się wydłuża. Człowiek jakby zapomniał, że jest częścią przyrody i że jako jedyny cały czas bierze, nie dając w zamian prawie nic. Ziemia i jej zasoby kończą się. Zatruwamy środowisko, zagarniamy połacie lasów, łąk. Zagrażamy zwierzętom, owadom i samym sobie. Przecież gdy z powierzchni Ziemi znikną pszczoły, zniknie życie.

materiały prasowe

Skąd u Ciebie potrzeba poruszania z dziećmi takich tematów?

Aida: Z empatii. Gdy miałam dziewięć lat, chodziłam z podbitym okiem. Chłopak na podwórku znęcał się nad winoroślą. Kazałam mu zostawić ją w spokoju. Odmówił. Poszliśmy więc na wojnę. On mi podbił oko, a ja jemu wybiłam jedynkę. W latach 70. w ZSRR wyłapywano bezdomne psy. Wiedzieliśmy, że zabija się je i przerabia na mydło. Robiłam wszystko, żeby te psy uratować. Zaganiałam je na podwórko, udawałam, że są moje. Mam na koncie kilka uratowanych istnień. Wychowałam się wśród zwierząt, dlatego na płycie postanowiłam pokazać dzieciom świat, który tracimy, ich oczami.

Kto jest Twoim pierwszym recenzentem? Alicja i Margo?

Aida: Tak. W stosunku do mnie i tego, co robię, są bardzo szczere. Jednak jest różnica w sposobie przekazywania przez nie uwag. To tak, jakby Alicja podawała jedzenie na pięknym talerzu, a Margo dawała gryza z ręki (śmiech). Ona już jako malusieńka dziewczynka potrafiła krzyczeć do mnie: „Nie śpiewaj, nie śpiewaj tego!”.
Margo: Jak mi się coś nie podoba, mówię prosto z mostu. Mówię to, co czuję. Nie tak jak Alusia, która swoje uwagi przekaże jak najdelikatniej, żeby tylko nikogo nie urazić, nie zranić.

Jesteście jak ogień i woda.

Aida: Lubię mówić, że moje córki są jak łabędzie o różnych kolorach. Biały i czarny. Ale jeden zawsze patrzy na drugiego, wzbijają się w powietrze razem i razem lądują. Pilnują się, by lecieć w tym samym tempie i w tym samym kierunku.

Olga Majrowska

Alicja: Margo jest spełnieniem moich marzeń. Urodziła się, gdy miałam 13 lat i naprawdę nie wiem, skąd było we mnie takie pragnienie, żeby posiadać rodzeństwo.
Aida: Gdy byłam w ciąży, Alicja troszczyła się o mnie. Nawet gruzińskiej wody Borjomi nie pozwalała mi pić, gdyż przeczytała na etykiecie, że nie jest wskazana dla kobiet w ciąży. Pilnowała tego, co jem. Była naprawdę zaangażowana i zachwycona.
Alicja: Czytałam wszystkie książki, tak jakbym to ja była w ciąży, a nie mama.

Zazwyczaj starsze dzieci są zazdrosne o młodsze rodzeństwo.

Aida: Od pierwszej chwili, kiedy Alusia dowiedziała się, że jestem w ciąży, była bardzo szczęśliwa. Między dziewczynami jest bardzo silna więź, a dla Margo najlepsze momenty to te, kiedy idzie nocować do starszej siostry. One się bardzo uzupełniają. Alicja jest delikatna, Margo waleczna, jak moja babcia, po której dostała imię. Babcia Margo od najmłodszych lat miała swoje zdanie i lubiła je wyrażać, aż w końcu jeden kolega za karę obciął jej brzytwą piękny długi warkocz.

W Waszej rodzinie są same silne kobiety!

Aida: Tak. I tę siłę sobie nawzajem przekazujemy. Czasem nawet słyszę, że jesteśmy od siebie uzależnione. A to nieprawda. My jesteśmy wszyscy bardzo ze sobą związani. I odległość nie ma znaczenia. A część rodziny jest w Polsce, część w Moskwie, część w Batumi.

Jak udało się Wam stworzyć taką rodzinę?

Aida: Ona się sama stworzyła. Ani Adam, mój mąż, ani ja nie mieliśmy recepty na to, jak stworzyć kochającą się, wspaniałą rodzinę. Gdy się poznaliśmy, ja miałam 19 lat, a on 23. W dorosłe życie wchodziliśmy obok siebie. Wszystkiego uczyliśmy
się razem. Mówi się, że w związku mężczyzna jest głową, a kobieta szyją. A w naszej rodzinie są same głowy.
Alicja: U nas bywa raz lepiej, raz gorzej. Nie jesteśmy idealni. Ale rzeczywiście jesteśmy ze sobą wszyscy związani. Nie wyobrażam sobie, że jakąkolwiek decyzję mogłabym podjąć bez omówienia z bliskimi. Jestem częścią większej tkanki.
Margo: Kiedyś wydawało mi się, że wszystkie rodziny są takie jak nasza. Ale się myliłam. Gdy poszłam do szkoły, zaczęłam słuchać, jak moi rówieśnicy narzekają na swoich rodziców, rodzeństwo. Byłam tym odkryciem naprawdę zdumiona.
Aida: Nasza rodzina jest jak gruzińskie chaczapuri z aromatami polskiej kuchni. I, tak jak mówi Alicja, jak każda inna przeżywa swoje sztormy. Ale nieważne, co się dzieje, ważne, kto jest z nami. A z nami są wszyscy nasi bliscy.

Cały wywiad z Aidą Kosojan–Przybysz i jej córkami Alicją i Margo w nowej VIVIE! sprzedaży od 22 lipca.

Reklama

Mateusz Stankiewicz/SameSame

Reklama
Reklama
Reklama