Reklama

Gdy w listopadzie 2018 roku zakończyła karierę, miała nadzieję na odpoczynek. Wiele lat na korcie sprawiło, że najsłynniejsza polska tenisistka miała już dość. Niedoleczone kontuzje coraz bardziej dawały jej się we znaki. W wywiadzie dla VIVY!, którego udzieliła rok temu, mówiła:
„Tenis był najważniejszy i zawsze musiałam być gotowa. I tak się do tego przyzwyczaiłam, że wciąż nie mogę się pozbyć myśli: nie mogę tego zrobić, bo jutro idę na trening, nie idę, bo muszę rano wstać”.

Reklama

Agnieszka Radwańska zostanie mamą

Spotkałyśmy się po roku. Zapytałam ją czy żałuje tamtej decyzji powiedziała, że nie. I opowiedziała jak przez ten czas zmieniło się jej życie, jakie ma nowe pasje, zawodowe wyzwania, a przede wszystkim o tym, że wkrótce zostanie mamą.

Wywiad z Agnieszką Radwańską:

Widziałyśmy się rok temu. Czego spróbowałaś w tym czasie, na co wcześniej nie mogłaś sobie pozwolić ze względu na tenisową karierę?

Pierwszy raz w życiu byłam na majówce. Pierwszy raz od osiemnastu lat pojechałam na narty. Nawet dwa razy. Nigdy wcześniej nigdzie nie poleciałam bez dziesięciu rekiet tenisowych i nie miałam czasu na zwiedzanie. Dopiero teraz mogłam sobie na to pozwolić. Zrobić sobie piesze wycieczki kilkunastokilometrowe, a nie tylko hotele i korty. Gdy jechałam na turniej tylko grałam, a potem regenerowałam się przed kolejnym meczem w pokoju hotelowym.

Pierwszy raz spędziłam święta Bożego Narodzenia bez paszportu w ręku i bez spakowanej walizki obok stołu. Zazwyczaj już drugiego dnia świąt siedziałam w samolocie do Australii. Po raz pierwszy miałam czas na prowadzenie normalnego życia. Odkryłam też uroki gotowania.

Wcześniej było tak, że po kilku godzinach na korcie tak mi się nogi trzęsły, że nie byłam w stanie na nich ustać. Nie było więc mowy o gotowaniu. Teraz mam czas na przyziemne, normalne rzeczy, które są dla mnie luksusem. Wzięłam udział w programie „Taniec z gwiazdami” i mogłam trochę potańczyć.

Czy zakochałaś się w tańcu?

Tak, ale już wcześniej, zanim zdecydowałam się na udział w programie. Poznałam tańce od zera, bo kiedy miałabym okazję nauczyć się walca wiedeńskiego czy tanga? To był bardzo intensywny czas. Teraz w moim stanie nie mogę za wiele rzeczy robić, ale tańczyć mogę. I sprawia mi to naprawdę ogromną przyjemność. Zaprzyjaźniłam się z tancerką Kasią Vu Manh i tańczę pod jej okiem. To jest taka aktywność, która bardzo mi pasuje i podczas której ciało bardzo fajnie pracuje. A przy okazji dzięki temu mogę walczyć z nawykami tenisowymi.

Jakie to są nawyki?

Taniec jest dokładnym przeciwieństwem tenisa jeśli chodzi o postawę. Muszę być wyprostowana, pamiętać o prostych nogach. W tenisie ciągle trzeba być pochylonym na ugiętych nogach. Nie jest mi łatwo, bo utrwalałam te nawyki przez 25 lat. Walczę z nimi i muszę się bardzo pilnować, żeby trzymać się prosto. I muszę przyznać, że jest to dla mnie duże wyzwanie.

Dawid z Tobą tańczy?

Chciałabym zatańczyć z nim tango, ale muszą chcieć dwie osoby (śmiech).

Może kiedyś go przekonasz tak jak on przekonał Ciebie do żużla.

Mam nadzieję. To mógłby być mój warunek - pójdę z tobą na żużel, jak ty pójdziesz ze mną na tańce (śmiech).
Ale jeśli chodzi o żużel to jest to bardzo duża pasja mojego męża, bo on pochodzi z Częstochowy, a to miasto żyje żużlem. Wie wszystko na temat tego sportu, ogląda wszystko i kibicuje tak naprawdę od małego. A dla mnie to była zupełna nowość. Powoli go poznaję, spotykam zawodników, jak ostatnio podczas Balu Mistrzów Sportu. Byłam na kilku zawodach Grand Prix. Ten sport zupełnie inaczej wygląda na żywo niż w telewizji. Zaczynam się wdrażać.

Będziesz zagorzałą fanką?

Myślę, że tak. Właściwie już jestem. Zresztą bardzo kibicuję Bartkowi Zmarzlikowi, który został sportowcem roku. Poznaliśmy się podczas charytatywnego meczu organizowanego przez Kubę Błaszczykowskiego „Świąteczne granie z Kubą” i byliśmy razem w drużynie. Lubię brać udział w takich inicjatywach i poznawać nowe osoby właśnie w takich nieoficjalnych okolicznościach.

Jak się czujesz w ciąży?

Bywało różnie, jak to na początku. Ale teraz odżyłam.

Oprócz tańca ćwiczysz, żeby cały czas być w formie?

Troszkę gram w tenisa, ale bardzo spokojnie. I jeszcze pewnie parę razy wyjdę na kort. Ze dwa lata temu jedna z zawodniczek brała udział w turniejach do szóstego miesiąca ciąży, ale uważam, że to przesada. Zawsze byłam fanką rolek i roweru i z tym akurat muszę się niestety pożegnać na te kilka miesięcy. Dmucham na zimne.

Będziecie mieli córeczkę czy synka?

Jeszcze nie wiemy.

A rozmyślacie już nad imionami?

(śmiech) Wszyscy o to pytają. Będziemy się nad tym zastanawiać później. A że termin porodu mam w wakacje, to mamy jeszcze dużo czasu na myślenie. Cieszę się, że urodzę w lecie. Będę miała mniej ubierania, gdy będę wychodzić na spacery.

W przyszłości będziesz mogła robić urodzinowe przyjęcia w ogrodzie.

Bardzo dobra uwaga (śmiech). O tym aspekcie jeszcze nie pomyślałam. I mi też będzie się łatwiej ubierać jak już brzuszek mi się powiększy. Czyli rodzenie dzieci latem ma więcej zalet niż wad.
Ciąża to zresztą nie powód, żeby się zaniedbać. Nadal mam zamiar dbać o siebie i prowadzić w miarę możliwości aktywny tryb życia. Bardzo dbam o siebie pod kątem zdrowotnym, żywieniowym.

Dlatego zdecydowałaś się zostać ambasadorką marki Wasa?

Też, choć jak padła ta propozycja nie wiedziałam jeszcze, że jestem w ciąży. A ta marka jest mi bardzo dobrze znana. Od lat zawsze mam w domu to pieczywo. I jestem jego wielką fanką. Jadam i na słono i na słodko, chociaż teraz bardziej pociągają mnie słone smaki. Bardzo lubię z dżemami robionymi przez moją babcię. Dlatego bardzo cieszę się na tę współpracę.
A jeśli chodzi o ciążę i prowadzenie od strony zdrowotnej to korzystam z pomocy specjalistów z Vimedu. Chodzę tam od lat. Wcześniej leczono tam moje kontuzje i stawiano mnie na nogi, żebym mogła wziąć udział w kolejnych zawodach. Tam przechodziłam detoxy, co się również zalicza do przygotowania do ciąży. Szczególnie detoxy dobrze mi zrobiły - po tylu latach ciężkiej harówy, podróżach, zmianach stref czasowych i jedzenia nie wiadomo czego, bo przecież nie jeździłam z własną lodówką, dzięki temu udało mi się postawić swój organizm do pionu. Dbam oczywiście o to, żeby zdrowo się odżywiać, żeby dobrze się czuć. Wiadomo, że zdrowie jest najważniejsze, teraz nie tylko moje, ale chcę też dobrze wyglądać. Chyba jak każda kobieta.

Widzę, że wszystko masz dobrze zaplanowane.

Po zawieszeniu kariery faktycznie planowałam, żeby przede wszystkim odpocząć i oczyścić organizm. A że wyszło jak wyszło (śmiech)…

Już teraz planowaliście z Dawidem powiększenie rodziny?

Po tylu latach ciężkiej pracy, adrenaliny, stresu myślałam, że dłużej odpocznę (śmiech). Ale od samego początku bardzo chcieliśmy mieć dziecko i powoli się na to szykowałam.

Jakie masz plany na najbliższą przyszłość oprócz tego, że zostaniesz mamą?

Realizuję bardziej przyziemne rzeczy. Buduję dom, czeka mnie bardzo dużo roboty i nie wiem dlaczego, ale wszyscy mi współczują (śmiech). I mały remont w mieszkaniu. I mam nadzieję, że w marcu obronię pracę magisterską. To już najwyższa pora, bo potem będzie ciężko. Byłoby mi żal, gdybym nie skończyła studiów, więc walczyłam, żeby mi się to udało. A później już będę skupiać się tylko na jednym.

Ciekawe, kiedy Wasze dziecko po raz pierwszy weźmie do rąk rakietę tenisową.

Myślę, że szybko!

Chciałabyś mieć dużą rodzinę?

Tak. Marzę o tym, jak większość kobiet, które mają wspaniałego męża u boku. Życie pokaże jak będzie, ale nie chciałabym, żeby nasze dziecko było jedynakiem.

Agnieszka Radwańska zostanie w tym roku mamą po raz pierwszy:

Marlena Bielińska/MOVE
Reklama

Ojcem dziecka jest mąż tenisistki, Dawid Celt:

Zuza Krajewska/LAF AM
Reklama
Reklama
Reklama