"Powinno się ją wekować w słoiki i otwierać w stanach depresji". Dorota Zawadzka kończy 53 lata
1 z 7
Dorota Zawadzka, czyli słynna Superniania, kończy 53 lata! Jest prawdopodobnie najsłynniejszym polskim psychologiem rozwojowym, a na pewno jedynym, o którego cała Polska widziała na parkiecie w "Tańcu z gwiazdami". Trudno określić ją jako typową celebrytkę, ale ma więcej fanów niż niejedna gwiazda. Nic dziwnego, w swojej dziedzinie jest przecież ekspertką, lubi też przełamywać stereotypy. W 2010 udzieliła wywiadu "Vivie!" i powiedziała w nim:
Ostatnio usłyszałam: „Jak psycholog może brać udział w »Tańcu z gwiazdami?«”. Ja się pytam: „Ludzie, na miłość boską, czy taniec odbiera intelekt, pozbawia go autorytetu?”. Tak jak modelki podają wymiary 90–60–90, ja podaję 140–47–78. IQ – wiek – waga. To jestem ja, Dorota Zawadzka.
Pani Dorota nie nie przejmuje się upływem czasu.
Wiem, brałam udział w programie „Lekcja stylu” pani Jolanty Kwaśniewskiej, gdzie mnie spytano, po co Polki mają się przyznawać do wieku. A czy to powód do wstydu? Mam 47 lat i jestem z tego zadowolona. Byłam zadowolona, jak miałam 20, jak miałam 30 i będę zadowolona za 10 lat. Że mam ładne zmarszczki.
W 2006 roku powiedziała dziennikarce "Vivy!", że po jej wykładach studenci mówili, że powinno się ją "wekować w słoiki i otwierać przy stanach depresji". Mamy nadzieję, że ta pozytywna energia nigdy jej nie opuści.
2 z 7
Czy Dorota Zawadzka przejmuje się swoim wyglądem? W 2006 powiedziała w "Vivie!":
Powiem pani szczerze, nie myślę zbyt często o swoim wyglądzie czy tuszy. Dla mnie liczy się, że mogę zrobić kawał roboty dla innych, że ten program jest dla kogoś ważny. Że forum internetowe „Superniani” pęka w szwach, że ludzie dostrzegają problemy w swoich rodzinach i chcą je naprawiać.
A spytana czy czuje ciężar popularności odpowiedziała:
Co chwilę ktoś się do mnie uśmiecha, ludzie kłaniają mi się na ulicy, zagadują. Gdy kasjerka mówi, że jest babcią półtorarocznej dziewczynki i prosi o radę, to stoję z siatkami i cierpliwie tłumaczę.
3 z 7
Spytana przez dziennikarkę "Vivy!" czy stała kiedykolwiek przed dylematem: dzieci czy kariera Dorota Zawadzka odpowiedziała:
Nigdy nie byłam osobą, która za wszelką cenę chciała zrobić karierę. Dla mnie karierą były spacery, siedzenie z dziećmi w piaskownicy, lepienie bałwana. To od tamtej kariery odcinam dziś kupony, mam silne więzi z moimi synami.
Dlaczego zdecydowała się na karierę w telewizji?
Gdy zaproponowano mi poprowadzenie własnego programu, pomyślałam, że to szaleństwo. Gdzie ja? Ani wygląd nie ten, ani wiek, mam wadę wymowy. Ja, taki babus wielki, do telewizji? Czułam, że moje życie stanie na głowie. Konsultowałam z synami, ale to oni powiedzieli: „Mamo, jak nie ty, to kto?”
4 z 7
Dorota Zawadzka często spotyka się z wyrazami uznania dla swojej pracy. Jaki był najpiękniejszy komplement jaki usłyszała? W 2007 roku opowiedziała "Vivie!":
To był normalny odcinek „Superniani”. Nocne rozmowy z rodzicami, histeria dzieci. Zaczynaliśmy o siódmej rano, a kończyliśmy po północy. Co rano na plan odprowadzał mnie mały, może siedmioletni chłopiec. Na powitanie uśmiechał się szeroko, pokazując znacznie przerzedzone uzębienie. Był na planie, gdy schodziłam coś zjeść. Nie odstępował mnie ani na chwilę. Ostatniego dnia zdjęć, czując, że zbieram się już do powrotu, podszedł do mnie i szepnął: „Jest pani moją fanką!”. Miał rację! Jestem jego fanką. Fanką wszystkich dzieci i dlatego uwielbiam być Supernianią.
5 z 7
W wywiadzie z 2006 roku Dorota Zawadzka przyznała szczerze, że nawet ona nie była idealną matką...
Ależ popełniałam masę błędów. Byłam nadopiekuńcza. Urodziłam pierwszego syna na trzecim roku studiów i wychowywałam dziecko z poradnikiem w ręku. Miał osiem miesięcy, a ja wciąż usypiałam go, kołysząc na rękach. Znajomy, widząc to, powiedział: „Czy będziesz go tak kołysać do 18. roku życia?” To był kubeł zimnej wody.
Każdemu rodzicowi zdarza się popełniać błędy...
Dzieci zawsze były dla mnie najważniejsze. Nauczyłam je, że nie ma argumentu: „Nie, bo jestem twoim rodzicem”. Moi synowie mówili do mnie: „Mamo, daj nam trzy powody, że czegoś nie możemy zrobić”. I zdarzało się, że moje racje były słabsze niż ich. Musiałam ustąpić. Rodzice martwią się, że to podważa ich autorytet, a jest wręcz przeciwnie. Rodzic, który potrafi przyznać się do błędu, który umie powiedzieć „nie wiem”, jest dla dziecka bardziej wiarygodny. A poza tym dzieci powinny być od nas mądrzejsze.
6 z 7
Co jest według Doroty Zawadzkiej kluczowe w rodzinnych relacjach?
Ustalamy zasady, wzajemnie się szanujemy, kochamy, mówimy sobie prawdę. Ja nie rzuciłam pracy. Moje dzieci chodziły do żłobka, przedszkola, ale nasz dom był tak zorganizowany, że jak powiedziałam: „Będę o piątej”, to choćby się waliło i paliło, byłam. Lata uciekają błyskawicznie i nie da się zrobić powtórki z dzieciństwa swoich dzieci.
7 z 7
W 2007 roku Dorota Zawadzka wyszła za mąż po raz drugi. We wspólnym wywiadzie, którego udzieliła "Vivie!" z partnerem - Robertem Myślińskim trzy lata po ślubie widać, że są zgodną parą. Dziennikarce wyznała:
Lubimy sobie okazywać czułość. Ludzi to denerwuje, już parę razy zwrócono nam uwagę. Jesteśmy nudni, wiem. Bo się kleimy do siebie, głaszczemy, dotykamy, całujemy albo przytulamy.