Wojtek Sawicki z Life on Wheelz obawia się o przyszłość. Niedawno rozstał się z żoną
"Muszę płacić nawet za oddychanie"
Na początku sierpnia Wojtek i Agata Sawiccy wydali wspólne oświadczenie, informując o rozstaniu. Po sześciu latach bycia razem ich uczucie się wypaliło. Wciąż jednak mieszkają razem, choć wkrótce ma to ulec zmianie. Niepełnosprawny influencer opowiedział o swoich zmartwieniach w najnowszym wywiadzie.
Wojtek i Agata Sawiccy rozstali się. Wkrótce zamieszkają osobno
4 września fani duetu z Life on Wheelz przeżyli szok. Małżonkowie publicznie ogłosili, że ich miłość dobiegła końca, a dalsza praca nad wspólnym kanałem będzie przebiegała w sferze czystej przyjaźni. "Tak, związek interablistyczny też może się rozpaść. Trzeba mieć także świadomość, że w każdy związek wpisane jest ryzyko rozstania. My podjęliśmy to ryzyko. Teraz co prawda cierpimy i z bojaźnią myślimy o przyszłości. Ale było warto! Przeżyliśmy bowiem coś fantastycznego, coś trudnego do opisania słowami. Nigdy nie będziemy tego żałować" — zaznaczali w opublikowanym wpisie.
Para wciąż mieszka razem, a Agata wspiera Wojtka w codziennym życiu. Jednak ma to wkrótce ulec zmianie, co również zapowiedzieli na Instagramie. "Mieszkamy razem, dopóki Agata nie znajdzie pracy a ja będę w stanie utrzymać się bez jej pomocy" — podkreśla influencer. Koszty opłacenia opiekunów są jednak ogromne. Najbliższa przyszłość nie napawa go optymizmem...
Wojtek Sawicki stara się funkcjonować samodzielnie. Przyszłość go przeraża
W najnowszym wywiadzie dla Faktu Wojtek Sawicki zwierzył się ze swoich obaw związanych z finansami.
"Żona mi teraz pomaga, ale od października ma się to zmienić, bo Agata wyprowadzi się i będą się mną zajmowali asystenci. A to kosztuje. Niestety 4 tys. zł., które zapewnia państwo, to mało. Opieka dla osoby z taką niepełnosprawnością jak moja to koszt ok. 20 tys. zł miesięcznie. Ja muszę płacić za to, co zdrowi robią ot tak, nawet za oddychanie. Obsługa respiratora oraz innych urządzeń jest w moim przypadku kluczowa. Teraz próbuję wymyślić sposoby, żeby uzyskać finansowanie, dogadać się w jakiś sposób z opiekunami. Udało mi się przekonać asystentkę przez trzy miesiące do zamieszkania ze mną", opowiadał.
Zawsze marzył, aby móc funkcjonować samodzielnie w codziennym życiu. Tym bardziej nie widzi mu się powrót do rodziców lub zamieszkanie w Domu Opieki Społecznej.
"Niezależność jest dla mnie kluczowa. Potrzebuję pomocy w pielęgnacji, w jedzeniu, ubieraniu się, utrzymywaniu higieny. Nawet za coś tak podstawowego, jak oddychanie, muszę płacić, bo ktoś musi nad tym czuwać. Osoby, które mi asystują, muszą być specjalnie przeszkolone, by nie zrobić mi krzywdy. Zależy mi, żeby ta osoba była godnie opłacona, by nie szukała pracy za pół roku, bo to oznaczałoby, że muszę znaleźć kolejnego chętnego i znów go wdrożyć. Oczywiście, jeśli będę musiał, poproszę o pomoc rodziców. Jednak robili to tyle lat i gdy ich obowiązki przejęła Agata, odżyli. Chciałbym, żeby mieli także coś z życia, bo opieka nad osobą z niepełnosprawnościami to bardzo obciążające fizycznie i psychicznie zajęcie. Każdy opiekun musi mieć swoją odskocznię".
Mimo niekończących się obaw Wojtek Sawicki życzy Agacie wszystkiego najlepszego. Zapewnia też, że ich relacja nie zakończy się wraz z wyprowadzką małżonki: "Wciąż jesteśmy sobie bliscy i zawsze tak będzie, bo łączyło nas wiele rzeczy. Niesamowite, że czujemy się za siebie odpowiedzialni. Kibicuję mojej żonie, żeby znalazła mieszkanie i dobrą pracę. Też zależy mi, żeby dobrze się jej żyło. Obawiałem się, że tak może się stać, ale żyję dalej i muszę znaleźć wyjście z tej sytuacji. Dlatego zależy mi, żeby politycy zajęli się projektem asystencji. Taką mam życiową misję teraz".