Wielki powrót mistrza – Jan Englert znowu na afiszu. "Nie mam do nikogo o to pretensji"
Aktor zagrał wielką rolę w nowym filmie "Skrzyżowanie"

- Marcjanna Maryszewska
- , Elżbieta Pawełek
Do kin właśnie trafił piękny film „Skrzyżowanie” z Janem Englertem w roli głównej. To wielki powrót aktora po latach. "Mam nadzieję, że ten film nie zostanie zlekceważony", przyznaje artysta w rozmowie z Elżbietą Pawełek.
Jan Englert wrócił w wielkiej roli. Tak przygotowywał się do filmu "Skrzyżowanie". Wywiad VIVA!
– Jakie to uczucie zagrać wielką rolę po latach?
To zależy, co uważamy za wielką rolę, bo po drodze były dwie role u Wajdy i w „Kiler-ach 2-óch”, ale nie wiodące. Bardzo lubię kamerę i myślę, że ona mnie też. Niekoniecznie lubią mnie ci, którzy używają kamery, i nie zawsze ja ich lubię, więc wychodzimy na remis. Szczerze powiedziawszy, główną rolę zagrałem ze 30 lat temu. Nie mam do nikogo o to pretensji, bo jako człowiek, który z próżności, pychy i zarozumialstwa zdecydował się być kimś więcej niż tylko aktorem, przestałem być dyspozycyjny. A film potrzebuje aktora dyspozycyjnego, najlepiej świeżego. To zrozumiałe, że reżyserzy filmowi, z ambicją odkrycia czegoś nowego, wolą zrywać świeże jabłka z drzewa, niż sięgać po dojrzałe jabłko leżące w trawie. Mam nadzieję, że jeszcze nie gniję w tej trawie, że mam coś do powiedzenia i ktoś jeszcze potknie się o to jabłko. Przy „Skrzyżowaniu” okazało się, że z tego jabłka coś można wykroić. Tak wygląda życie, jest czas na dojrzewanie, konsumowanie i czas na gnicie.

– W „Skrzyżowaniu” wcielił się Pan w rolę emerytowanego lekarza, którego spokojne życie burzy dramatyczny wypadek. Gdyby ten świetny obraz nakręcono w Ameryce, mielibyśmy Oscara?
Nawet nie byłem nominowany do nagrody Orła, to co mi pani z Oscarami wyjeżdża (śmiech). Nie ma takiej szansy. To zresztą nie jest rola na nagrodę, a poza tym jakie to ma znaczenie. Człowieka w pewnym wieku i z pewnym dorobkiem denerwuje nie to, że go nie nagrodzono czy zjechano, ale zlekceważono. Mam nadzieję, że ten film nie zostanie zlekceważony. Może to nie jest pendolino, tylko podmiejski pociąg, w którym jest czas na myślenie. Stacje, na których zatrzymuje się ten pociąg, są warte obejrzenia. Jeśli ktoś się zdecyduje do niego wsiąść, to podróż może nie będzie efektowna, ale na pewno ciekawa.
– Reżyserka Dominika Montean-Pańków obawiała się, czy aktor Pańskiej rangi przyjmie rolę w tym filmie. Ale Pan odnalazł w niej siebie.
Gram bohatera w wieku, w którym już odchodzi się z tego świata, co rodzi pewne konsekwencje. Starzeniu się towarzyszy utrata pewności siebie, dlatego starcy tak często krzyczą, żeby się nie wydało, że nie mają racji. Dawniej zawsze miałem rację, a teraz już nie, co jest dla mnie nowością. Dlatego weryfikuję wiele ze swoich poglądów. Jeszcze jestem na boisku, jeszcze gram, ale już tylko ewentualnie jak Ronaldo w Zjednoczonych Emiratach, żeby tam dokończyć żywota. Na boisku liczy się gra zespołowa, tak samo jak w teatrze. Najlepiej być Lewandowskim, ale i on bez zespołu gola nie strzeli. A kino? Kocham kino, kamerę, ale różnica między teatrem a filmem zasadza się na jednej rzeczy. Jeśli w filmie jest rola pod tytułem „kulawy koń”, to na casting ściągamy 15 kulawych koni i wybieramy najbardziej efektownie kulejącego, a w teatrze kaleki koń nie jest interesujący. Widza interesuje zdrowy koń, który wiarygodnie kuleje.
– Co trapi Tadeusza, pana bohatera?
To facet z autorytetem, który ma świadomość odchodzenia. Przypadek sprawia, że zaczyna weryfikować siebie, swoje życie, swoich najbliższych i chce na koniec zrobić coś dobrego.
– Naraża się tym rodzinie, która nie rozumie, że można chcieć sprzedać własny dom, żeby wesprzeć kogoś obcego.
Wielką pokusą jest tylko brać. Już to mówiłem, że balans w życiu, nawet w związkach prywatnych, możliwy jest wtedy, kiedy będzie równowaga między braniem a dawaniem. Żyjemy w świecie, który głównie bierze, a tylko opowiada, że daje. Spróbujmy znaleźć frajdę w tym, że dajemy. To czasem sprawia większą przyjemność niż branie. „Skrzyżowanie” ma wymiar symboliczny. To nie tylko miejsce, gdzie dochodzi do wypadku, ale też krzyżowanie się różnych postaw ludzkich… Siłą filmu i scenariusza Dominiki Montean-Pańków jest to, że nic nie jest jednoznaczne. W „Skrzyżowaniu” każda rodzina znajdzie coś ze swojej historii. Jednym podoba się końcowa szlachetność Tadeusza, innych oburza to, co zamierza zrobić. W filmie jest narracja kina moralnego niepokoju, choć to może za dużo powiedziane. Ale styl i narzędzia użyte przez reżyserkę nie przypominają wideoklipów. Film dostał nagrodę Międzynarodowej Krytyki Młodzieżowej FIPRESCI, co było dla mnie kompletnym zaskoczeniem. Spodziewałbym się wszystkiego, ale nie tego, że doceni go młode jury do trzydziestki. Słyszałem od młodych ludzi, że obejrzeli „Skrzyżowanie” z ciekawością.
[...]
Cały wywiad w nowym wydaniu VIVY! Magazyn dostępny w punktach sprzedaży w całej Polsce od czwartku, 10 kwietnia 2025 roku.

Zobacz także
Galeria
Pokazywanie elementów od 1 do 3 z 12