Reklama

Rok temu Dominika Gwit i Wojciech Dunaszewski wzięli ślub. Jak mówią o sobie „Tworzymy turbo duet od zadań specjalnych”. Razem stworzyli szczęśliwy i dojrzały związek pełen miłości i wzajemnego szacunku. Mimo że są jak ogień i woda, świetnie się uzupełniają. Niedawno kupili wspólne mieszkanie, a teraz najbardziej marzą o dziecku! W wyjątkowej rozmowie opowiedzieli Beacie Nowickiej o tym, jak reagują na hejt w internecie i jakie są ich plany na przyszłość.

Reklama

Właśnie mija rok, warto było?

Dominika: Warto. Każdy zdrowy związek polega na wielkiej miłości, ale też na tym, o czym śpiewa Paweł Domagała: „Chcę się kłócić o bzdury, to wszystko, to wszystko chcę mieć”. Nigdy nie pokłóciliśmy się ani nie krzyczeliśmy na siebie, ale sprzeczamy się co chwilę. Jesteśmy jak ogień i woda, mamy zupełnie inne charaktery. Wojtek jest introwertykiem, ja jestem ekstrawertykiem, nie rozumiem wielu jego zachowań, muszę się ich uczyć. Wojtek musi uczyć się mnie. Na początku nie potrafiłam go zrozumieć, bo jestem szalona, wokół mnie jest zawsze pełno ludzi. Goście w domu, pierogi na stół i kocham cały świat.

Wojtek: Ja też kocham wszystkich, ale niekoniecznie codziennie w mojej przestrzeni prywatnej. Sprzeczamy się o prozaiczne rzeczy – okruszki w kuchni, bałagan w szafie.

(…)

Każde zdjęcie Pana żony wywołuje w internecie lawinę komentarzy, nie zawsze pochlebnych. Musi Pan ją wspierać?

Wojtek: Ona sobie znakomicie z tym radzi i radziła, zanim mnie poznała. Świat byłby lepszy, gdyby części tych mediów w ogóle nie było, w związku z tym niespecjalnie mnie interesuje, kto i co tam wypisuje.

Dominika: Oprócz tego, że jestem aktorką, zdałam eksternistyczny egzamin aktorski w Związku Artystów Scen Polskich w 2012 roku. Chwalę się tym i szczycę, bo jest to jeden z najtrudniejszych i najważniejszych egzaminów w branży, bardzo trudno go zdać. Skończyłam też dziennikarstwo na WSD oraz kulturoznawstwo ze specjalizacją filmoznawstwo na SWPS, pracowałam w Polskiej Agencji Prasowej. Bywało tak, że rano szłam na konferencję TVN jako gwiazda serialu „Przepis na życie”, a po południu byłam na konferencji prasowej jako dziennikarka. Rano udzielałam wywiadów, po południu je przeprowadzałam. Media nie mają dla mnie tajemnic. Przeraża mnie jednak to, jak schamiały, i był moment, że przez to cierpiałam. Kiedy tyłam, wylał się na mnie taki hejt, że nie umiałam sobie z tym poradzić. Ale potem wszystko się zmieniło, teraz mam to w dupie.

Brzmi mocno i szczerze.

Dominika: Dostałam wszystko, co jest potrzebne do szczęścia. Mam cudownego, kochającego męża. Jestem wykształconą, mądrą, inteligentną, piękną kobietą, która wie, czego chce, i zawsze osiąga swoje cele. Nie potrzebuję nikomu niczego udowadniać. Temat wagi wzbudza w tym kraju chore emocje. Ale cieszę się i jest to dla mnie zaszczyt, że mogę stać na czele wszystkich dziewczyn plus size, które piszą do mnie, że dzięki mnie po 10 latach założyły kolorową sukienkę i uwierzyły w siebie. To jest najważniejsze.

Pani Dominika ma już wszystko. O czym Pan marzy?

Dominika: Nie! Jeszcze dzieciaka będziemy chcieli mieć.

Reklama

Wojtek: Nie będziemy chcieli, tylko chcemy. Nie mam dużych marzeń. Kiedyś marzyło mi się, że będę bogaty, zdrowy i przystojny, ale zdałem sobie sprawę, że cokolwiek bym nie wymyślił, Pan Bóg na pewno ma dla mnie lepsze pomysły. Mam tylko jedno życzenie dla samego siebie: chciałbym przejść przez życie, nie krzywdząc ludzi, a jeżeli po drodze uda mi się zrobić coś dobrego, to już w ogóle super.

Marlena Bielinska/MOVE
Reklama
Reklama
Reklama