Urodził się w Szwecji, dziś uważa się za Polaka. Teraz Magnus von Horn walczy o Oscara
„Będę podkreślał, że jestem polskim reżyserem”

Gala rozdania Oscarów zbliża się już wielkimi krokami. Wielkie święto świata kina rozpocznie się tuż po północy 3 marca 2025 r. polskiego czasu. Jednym z filmów, który powalczy o prestiżową statuetkę w kategorii najlepszy film międzynarodowy jest reprezentant Danii, „Kobieta z igłą”, który... ma więcej wspólnego z Polską niż z Danią. Wszystko dzięki Magnusowi von Horn, szwedzko-polskiemu reżyserowi.
[Ostatnia publikacja na VUŻ i Viva Historie 26.02.2025 r.]
„Kobieta z igłą” powalczy o Oscara. Film kręcono w Polsce
Co ciekawe, chociaż film nakręcony jest w języku duńskim i opowiada historię Dunki, tak naprawdę w Dani kręcony nie był wcale. Reżyser Magnus von Horn zdecydował się, że w Kopenhagę sprzed wieku wcielą się różne polskie miasta i miasteczka. „Aktorzy mówią po duńsku, ale po drugiej stronie kamery mówimy po polsku” opowiadał reżyser Magnus von Horn w rozmowie z Gazetą Wyborczą.
W wywiadzie z Onet Film dodał zaś: „Zdjęcia były kręcone w Łodzi, na Dolnym Śląsku, we Wrocławiu. Tylko trzy dni zdjęciowe miały miejsce w Szwecji, w Danii nie kręciliśmy w ogóle. Chodziło o to, by uchwycić świat, który jest zanurzony w przeszłości i łatwiej było nam to znaleźć w Polsce niż w Danii. Dolny Śląsk czy Łódź były pełne ciekawych lokacji, które bardzo dobrze wyglądały w kamerze. W Łodzi mieliśmy też możliwość budowania dekoracji na hali zdjęciowej, kręciliśmy też na terenie Szkoły Filmowej, którą skończyłem, a w której teraz sam wykładam” mówił.
Czytaj także: Ta kultowa animacja Disneya zachwyca do dziś, a mało kto wie, że Polak dostał za nią Oscara
Magnus von Horn: „Będę podkreślał, że jestem polskim reżyserem”
Co ciekawe jednak Polska nie jest przypadkową lokalizacją. Reżyser filmu, Magnus von Horn, chociaż urodził się w Szwecji, przed laty przeprowadził się do Polski. Dziś ma podwójne obywatelstwo. „W Polsce czasami czytam, że jestem urodzony w Szwecji, mieszkający w Polsce, mówiący po polsku itd. Prawda jest taka, że jestem już Polakiem, mam polskie obywatelstwo” mówił dla wyborcza.pl.
Chociaż „Dziewczyna z igłą” jest produkcją międzynarodową, reżyser podkreśla, że tak naprawdę najbardziej chciał trafić do Polskich odbiorców. „W przypadku „Dziewczyny z igłą” będę podkreślał, że jestem polskim reżyserem. Na tym filmie mocno odcisnęły się wydarzenia w Polsce. Jednak na co dzień nie myślę o tym, jak mnie ktoś przedstawia. Cieszę się, że jestem polskim obywatelem. Mieszkam w Polsce od lat: tutaj znalazłem miłość i założyłem rodzinę, tutaj pracuję w państwowej Szkole Filmowej, którą wcześniej skończyłem, tutaj płacę podatki i głosuję w wyborach. Mam nawet nieruchomość. Jestem więc dziś o wiele bardziej związany z Polską niż ze Szwecją, ale nie zrezygnowałem ze szwedzkiego paszportu” wyznał.
Zobacz też: Wielki sukces Jacka Komana. Wybitny aktor zagrał w nominowanym do ośmiu Oscarów filmie „Konklawe”
Reżyser dodał również, że nie tylko ceni sobie Polaków w ekipie filmowej, ale również bardzo lubi pracować w języku polskim, który daje mu więcej swobody: „Po polsku nie muszę być tak precyzyjny. Wiem, że ludzie i tak wybaczą mi błędy. To daje sporo luzu. Jeśli trzeba, pozwala nawet rozładować sytuację. Co innego po szwedzku. Wtedy się pilnuję, ważę każde słowo. Wszystko ze strachu przed oceną. Nie obowiązuje mnie żadna taryfa ulgowa. W Polsce nie jestem taki spięty” czytamy.


Magnus von Horn — życie prywatne
Jak jednak trafił do Polski? Okazało się, że bardzo cenił sobie polskich reżyserów — Kieślowskiego, Skolimowskiego i Wajdę. Oglądając ich filmy zapragnął iść w ich ślady. „Chciałem robić takie filmy, jakie sam lubię oglądać. Ta szkoła nie jest ani dla tych, którzy stawiają na superprodukcje, ani dla tych, których kuszą eksperymenty rodem z galerii sztuki. Tu liczy się historia – klasyczna opowieść opakowana w niepowtarzalną formę” przyznał. Właśnie dlatego postanowił studiować na łódzkiej filmówce.
Dziś o powrocie do Szwecji nie myśli. „Za Szwecją tęskniłem przez pierwsze pięć lat. Teraz nie myślę już o powrocie. Od 18 lat jestem formowany przez polską rzeczywistość”. Ponadto z Polską związany jest nie tylko przez pasję, ale także życie prywatne: od wielu lat mieszka z żoną Mają oraz wspólną córką w Warszawie. Co więcej, jego ostatni film nawiązuje nieco do historii, którą sami przeżyli. „W scenariuszu odzwierciedlenie znalazły moje osobiste doświadczenia. Staraliśmy się z żoną o kolejne dziecko. Niestety, na badaniu USG okazało się, że coś jest nie tak. Płód miał wady letalne. Nie dotrwałby do porodu albo dziecko zmarłoby zaraz po urodzeniu. Moja żona, Maja, przeszła zabieg przerwania ciąży. Najpierw pokonaliśmy niezbyt przyjemną, biurokratyczną procedurę. Sam zabieg był dla Mai traumatycznym przeżyciem” mówił w rozmowie z wyborcza.pl.
Sprawdź również: Fenomen Draculi i nowy "Nosferatu" – Jak wampir z Transylwanii wciąż rządzi kulturą?
Źródła: Wyborcza.pl, Onet Film, Vogue.pl
Zobacz także
Galeria
Pokazywanie elementów od 1 do 3 z 12
Akcje
Pokazywanie elementów od 1 do 4 z 17
Fale, tafla, zwiększona objętość. Air Wand to domowy stylista włosów!
Współpraca reklamowa