Ujawnił prawdę o hymnie, który Edyta Górniak zaśpiewała na mundialu. Tego nie wiedział nikt
Adam Sztaba nie ukrywał emocji
Adam Sztaba udzielił nowego wywiadu, w którym poruszył wiele kwestii, a także uchylił rąbka tajemnicy na temat swojego życia prywatnego. Pianista wspomniał również o relacji z Edytą Górniak. Przed laty łączyła ich bliska więź. W pewnym momencie muzyk odpowiedział o hymnie, który artystka śpiewała w Korei podczas mundialu. Od tamtej pory minęły 22 lata. Kompozytor ujawnił prawdę, o której nie wiedział nikt.
Adam Sztaba wspomina współpracę z Edytą Górniak
Były latach 90. Każde z nich budowało swoje zawodowe kariery i rozwijało muzyczny talent. Adam Sztaba i Edyta Górniak spędzali ze sobą sporo czasu. Wspólna pasja i godziny spędzone na pracy naturalnie bardzo ich do siebie zbliżyły. Byli razem przez prawie trzy lata. „A przebywaliśmy ze sobą naprawdę dużo, były też wyjazdy zagraniczne i sporo koncertów kameralnych. (...) Myśmy się inspirowali. To był fajny czas. Byliśmy młodzi, ja miałem 24 lata, Edyta - zdaje się - jest starsza ode mnie o trzy lata. W takim wieku jeszcze mało wiesz o życiu, wszystko cię fascynuje. (...) Nie czułem rywalizacji między nami, ale muzycy mi donosili, że Edyta czasami sprawiała takie wrażenie”, zwierzał się Adam Sztaba w rozmowie z Żurnalistą.
Czytaj też: Miał romans z Edytą Górniak, wcześniej o tym nie mówił. "W takim wieku jeszcze mało wiesz o życiu"
Prowadzący kontynuował temat współpracy artysty z wokalistką. Zapytał kompozytora wprost o to, czego zabrakło Edycie Górniak, by mogła rozwinąć swoją międzynarodową karierę. Adam Sztaba podzielił się z Żunalistą swoimi spostrzeżeniami. Wspomniał przy okazji, że na początku lat dwutysięcznych wokalistka pracowała z amerykańskimi producentami i nagrywała piosenkę. Podobno zdarzały się różne nieporozumienia.
Adam Sztaba o hymnie w wykonaniu Edyty Górniak. Zdradza kulisy występu
W pewnym momencie rozmowa zeszła na temat hymnu, który Edyta Górniak wykonała przed meczem polskiej reprezentacji w piłce nożnej z drużyną Korei Południowej. Od tamtego wydarzenia minęły 22 lata, jednak niektórzy wciąż wracają pamięcią do Mundialu 2002. Polacy przegrali mecz 0:2, a występ wokalistki nie spotkał się z pochlebnymi recenzjami. Niektórzy uznali wykonanie za najgorsze w historii. Adam Sztaba w rozmowie z Żurnalistą ocenił, co mogło pójść nie tak. Zdradził, że otrzymał propozycję wykonania aranżacji.
„FIFA zaproponowała zaśpiewanie hymnu na meczu Polski z Koreą i Edyta się bardzo ucieszyła i zapytała mnie, czy nie podjąłbym się zrobienia aranżacji. Ja stwierdziłem, jeżeli byłaby to orkiestra symfoniczna, to bardzo chętnie spróbuję coś z tym zrobić”, opowiadał o kulisach.
Czytaj też: Elżbieta Zapendowska w gorzkich słowach o współpracy z Edytą Górniak: „Koszmar”
Dodał, że jeszcze przed wylotem Edyty Górniak na Mundial 2002 wszystko wskazywało na to, że na miejscu pojawią się problemy. Organizatorzy nie zapewnili artystom orkiestry symfonicznej. „Dzień przed wylotem pada informacja, że nie ma orkiestry symfonicznej Podstawowa rzecz tak naprawdę, kto akompaniuje Edycie, nie ma orkiestry symfonicznej. Kto jest w związku z tym? Jest orkiestra dęta złożona z żołnierzy, półprofesjonalna”, opowiadał kompozytor. Edyta Górniak nie chciała zrezygnować z występu i postanowiła podjąć ryzyko. „Edyta stwierdziła, zresztą parę osób ją namawiało do zmiany decyzji, że za dużo jakby już poszło newsów, za dużo ludzi się już nastawiło na to, że ona będzie”, dodawał. „Zamysł, który mieliśmy, nie został oddany na stadionie. Wydaje mi się, że można było tego uniknąć. (...) Nie jestem w stanie pojąć, jak na tym poziomie negocjacji można nie zapewnić podstawowego warunku?!”, wspominał.
Adam Sztaba ocenia, że zawiodły aspekty techniczne. Wokalistka występowała w innej części stadionu, niż ta, w której znajdowała się orkiestra. „Na miejscu okazuje się, że to są naprawdę amatorzy. Orkiestra stoi tam, Edyta stoi na drugim końcu stadionu, odbywa się próba przy pustym stadionie. Przychodzą ludzie z boku i mówią: "Wow, ale nieprawdopodobne, że to jest wasz hymn, niesamowite". No i teraz tak. Zaczyna się mecz, wypełnia się stadion publicznością, jest przepotworny huk, wszyscy, którzy byli na stadionie, to wiedzą, co się dzieje. No i Edyta zaczyna śpiewać, i nic nie słyszę. Oczywiście to się zupełnie wszystko rozmywa. Ja oglądałem to na ekranie i słyszałem to, co wszyscy słyszeli, czyli nie wiadomo, o co chodzi. I to jest koniec historii”, tłumaczył artysta Żurnaliście.
Źródło cytatów: JastrząbPost, Pudelek.pl