Reklama

Cieszący się popularnością program "10 lat młodsza w 10 dni z Mają Sablewską" emitowany w Polsat Café powróci w nowym wydaniu. Dotychczasowa prowadząca zrezygnowała ze swojego stanowiska, a jej miejsce zajmie ktoś inny. Widzowie znają ją z innego programu nadawanego na tej samej stacji.

Reklama

Maja Sablewska odchodzi z "10 lat młodsza w 10 dni". Wydała oświadczenie

Maja Sablewska to osoba dobrze znana w środowisku show-biznesowym. Zaczynała jako menadżerka gwiazd, później przyjęła propozycję bycia jurorką w programie rozrywkowym "X Factor". Do pewnego czasu prowadziła format na antenie Polsat Café: "10 lat młodsza w 10 dni z Mają Sablewską". Metamorfozy stylistki były hucznie komentowane w sieci, a program cieszył się sporą popularnością. Niedawno jednak okazało się, że to koniec jej przygody.

"Wszystko ma swój koniec i początek. Miłość, przyjaźń, smutek, radość. Ale zawsze taki koniec jest początkiem czegoś nowego. I ja przed takim początkiem stoję właśnie twarzą w twarz. Mówi się, że zmiany są dobre. Są, dlatego postanowiłam zrezygnować z mojego programu w Polsat Café" — przyznała w rozmowie z Pudelkiem.

Maja Sablewska, Warszawa, 01.02.2024, Wiosenna Ramówka Polsatu 2024.
Maja Sablewska, Warszawa, 01.02.2024, Wiosenna Ramówka Polsatu 2024. Fot. Pawel Przybyszewski / Forum

Kim jest nowa prowadząca "10 lat młodsza w 10 dni"?

Teraz do mediów dotarła informacja o tym, kto zastąpi celebrytkę w roli prowadzącej. Jak wieszczą Wirtualne Media, tę posadę obejmie Marta Lech-Maciejewska, której nazwisko widzowie stacji Polsat doskonale kojarzą: jest bowiem związana z lifestylowym kanałem od jesieni 2023 roku oraz prowadziła program "Drugie życie sukni ślubnych. Second chance dresses", a ostatni sezon ukazał się jesienią 2024 roku.

Marta Lech-Maciejewska zaraża pozytywną energią i podejściem do życia, a widzowie wprost ją uwielbiają. Wraz z mężem Janem założyła markę Spadiora, która w swojej ofercie ma jedwabne akcesoria z przekazem. Przygodę z modą zaczęli już w 2013 roku od bloga SuperStyler, gdzie zamieszczali teksty o tematyce lifestyle'owej. Dopiero później narodził się pomysł o stworzeniu własnej marki dodatków, dzięki którym ludzie mogą wyrażać siebie, swoje poglądy i wartości.

"Mieliśmy poczucie, że nie przeszczepiamy serc, nie wyciągamy kotków z płonących domów – nie robimy nic, co miałoby pożytek społeczny. Zarabiamy na rozrywce i to też jest potrzebne, ale zawsze chcieliśmy czegoś więcej od życia. Stąd pomysł na stworzenie własnego produktu" — wyznała Marta Lech-Maciejewska w jednej z rozmów. (cyt. https://www.pb.pl/sprawilismy-ze-moda-przestaje-byc-pusta-1215360)

Marta Lech-Maciejewska, Jan Lech z synami, 21.12.2024 Warszawa. Fot. Artur Zawadzki/REPORTER

Marta Lech-Maciejewska toczyła walkę z chorobą

Przedsiębiorcze małżeństwo z powodzeniem łączy biznes oraz życie prywatne. Piętnaście lat temu wzięli ślub, doczekali się dwóch synów: Mieczysława i Zygmunta. Choć są zgrani i świata poza sobą nie widzą, to ich początki nie były łatwe. Pierwszy kryzys nadszedł zaledwie po roku znajomości.

"Rozstaliśmy się. Teraz z perspektywy czasu myślę, że to był nasz pierwszy kryzys. To wynikało z tego, że nie potrafiliśmy się dotrzeć. Ten moment rozstania był dla mnie najtrudniejszy. Byliśmy młodzi, tam były akcje typu rzucanie talerzami. Można by z tego nakręcić serial. Natomiast po tych 15 miesiącach wróciliśmy do siebie bardziej dojrzali. Doceniliśmy to, co straciliśmy. Myślę, że gdyby nie ten czas, to nie wiedziałabym, co dawała mi ta relacja" — przyznała Marta Lech-Maciejewska w wywiadzie dla Dzień Dobry TVN.

Kilka miesięcy temu prezenterka opowiedziała o walce ze złośliwym nowotworem, który niespodziewanie wywrócił ich życie do góry nogami... Rodzina była jej opoką w najtrudniejszych chwilach. Powiedzenie synom o chorobie było dla gwiazdy bardzo trudne, lecz troskliwy mąż przejął inicjatywę.

"Powiedział: "Na pewno słyszeliście o czymś takim, czym jest nowotwór i rak. Okazuje się, że mama ma coś takiego. Są takie raki, na które się umiera i są takie, na które się nie umiera. Mama ma ten, na który się nie umiera. Mama musi pójść na operację. Starszy syn jest bardzo wrażliwy — zaczął płakać. To było dla mnie bardzo trudne, bo bardzo nie chciałam się popłakać. […] Z kolei młodszy jest mniejszą wersją męża. Mój siedmiolatek powiedział: "Gdzie to jest? Jak duże? A jakby ci nie wycięli, to co by się stało? A co może pójść nie tak?". Spojrzał na tego starszego i mówi: "Mietek, nie płacz, bo ja też będę zaraz płakał”, wspominała w rozmowie z Plejadą.

Reklama

Źródło: Plejada.pl

Reklama
Reklama
Reklama