Reklama

Joanna Jędrzejczyk potrafi jednym ciosem powalić na ziemię przeciwnika. Trudno sobie to jednak wyobrazić, kiedy widzi się ją po raz pierwszy. Dlaczego lubi się bić i czy rozwiązuje konflikty siłą poza walką? O wszystkim opowiedziała Aleksandrze Kwaśniewskiej w najnowszej VIVIE!

Reklama

Mówisz, że lubisz dostać i lubisz oddać.

To trzeba lubić. Mimo że nigdy nie rozwiązałabym konfliktu siłą fizyczną. Nie podniosłabym na nikogo ręki poza sportem. Jest w tym pewna ciekawa rozbieżność. Bo ja na przykład nie oglądam też horrorów. Ze strachu. Mieszkając na trzecim piętrze, byłam w trzy sekundy na górze, bo się bałam, że ktoś z piwnicy wyjdzie i mnie złapie. Mam swoje fobie, ale nie boję się dostać w twarz. Trzeba to przyjąć. To jest wpisane w mój zawód. Dobrze, że można oddać. Wiem, że to budzi kontrowersje, ale dla mnie zamyka się w ramach sportu.

Jak patrzysz na swoją przeciwniczkę po walce, poobijaną, zakrwawioną, to co czujesz? Satysfakcję?

Współczucie. Nikt nie lubi przegrywać. Dla sportowca to jest ciężkie. Myślę o tym, że ta osoba ma jakiś uszczerbek na zdrowiu, że zablokuje jej to na jakiś czas treningi. Ale jest też satysfakcja, że ciężka praca i poświęcenie nie poszły na marne.

A jak patrzysz na siebie po walce?

Bardzo nie lubię siebie z oktagonu… Mam wtedy bardzo zmęczoną twarz, zapadnięte policzki, jestem ogólnie wymęczona po długim obozie. Bo sama walka jest wisienką na torcie. My pracujemy przez wiele tygodni z dala od rodzin, od bliskich, żyjemy jak mnisi. A jednak nie lubię siebie z walki. Zawsze oczekuję momentu po, bo wiem, że będzie można zjeść, przytyć kilka kilogramów, wyglądać bardziej kobieco, a nie jak taka ostra hardcore’owa laska.

Nie lubisz siebie ze względu na ten zmęczony wygląd czy nie lubisz tej postaci?

Nie lubię tej postaci, chociaż utożsamiam się z nią. Ale moja wrażliwość trochę odbiega od tej walki w oktagonie. Wolałabym, żeby ludzie mnie poznawali najpierw jako człowieka, a dopiero potem zawodniczkę.

Powiedziałaś, że mężczyzn przed walką naturalnie nakręca testosteron, a kobiety muszą znaleźć inny sposób.

Tak. Mężczyźni walczyli od lat. Są oczywiście też historie wielu walczących kobiet, ale u nas to przychodzi inaczej. My musimy dużo więcej trenować i więcej czasu poświęcać na technikę, żeby dorównać mężczyznom. Technicznie walki kobiet są często ciekawsze niż męskie. No i kobiety są bardziej zadziorne. Możemy więcej znieść, nie poddajemy się.

Bo kobiety są bardziej wytrzymałe?

Jesteśmy bardziej wytrzymałe, ale chyba bardziej też chcemy tego sukcesu. (…) Dla mnie porażka jest wtedy, gdy upadasz i się nie podnosisz. A jeśli wstajesz i idziesz dalej, to przegrana.

Przegrana boli mniej?

Inaczej. To jest zawsze bardziej ból psychiczny niż fizyczny, bo te nokauty nie bolą. Wiem, że to wygląda drastycznie – ktoś cię uderza w twarz, padasz, tracisz kontrolę nad swoim ciałem, nad umysłem, ale to nie boli. Organizm się adaptuje. Chyba nie ma gorszego bólu niż ból porodowy, o czym być może przekonam się w przyszłości, więc co tam takie kopnięcie w udo?

Reklama

Cały wywiad z Joanną Jędrzejczyk w nowym numerze VIVY!, w kioskach od 30 kwietnia.

Mateusz Stankiewicz/SameSame
Mateusz Stankiewicz/LAF AM
Reklama
Reklama
Reklama