Reklama

Zawodniczki biorące udział w lekkoatletycznych mistrzostwach świata w Dosze w Katarze są oburzone pomysłem organizatorów. W blokach startowych biegaczek zainstalowano kamery, które ukazują sportowców o dołu, z dość niekorzystnej perspektywy. Zdenerwowane zawodniczki protestują.

Reklama

Zawodniczki oburzone kamerami w blokach startowych

Nowy wynalazek skomentowała polska biegaczka Ewa Swoboda. „Jestem totalnie na nie. Odbiera się nam intymność. (…) Faceci pewnie mają to gdzieś, ale kobiety nie. Rozmawiałyśmy o tym, to nas spina. Zresztą, samo kamerowanie od dołu jest niefajne. My, kobiety, chcemy ładnie wyglądać, robimy sobie makijaż, szykujemy się, a tu ktoś nas tak niekorzystnie pokazuje. Myślę, że ludzie z IAAF tak bardzo chcieli iść w przód z nowinką, że o nas wcale nie pomyśleli”, powiedziała w rozmowie ze Sport.pl.

Ewa Swoboda wyjaśnia, że kamera sprawia, że zawodniczki czują się niekomfortowo i nie mogą się skoncentrować. „Jak chodzimy koło bloków, to się schylamy, różne rzeczy robimy i ja ciągle myślałam o tym, że wszystko mi widać, na przykład pupę. No jak się skupić w takich warunkach? To jest szokujące”, wyjaśniła sportsmenka. „Mam nadzieję, że takie kamerowanie już się nie powtórzy. Niech sobie będą kamery gdzieś za naszymi głowami, plecami, ale nie między nogami, bo tak zabiera się nam intymność i skupienie”, dodała.

Reklama

Niezadowolone są także niemieckie zawodniczki Gina Lueckenkemper i Tatjana Pinto na ich wniosek Niemiecka Federacja zwróciła się do IAAF, czyli Międzynarodowego Stowarzyszenia Federacji Lekkoatletycznych. Otrzymali zapewnienie, że nagrania z kamer zamontowanych w blokach startowych są usuwane po upływie 24 godzin. „Chcemy jak najlepiej uchwycić dramaturgię, pokazać wybuch energii u biegaczy ruszających z bloków. Czuliśmy, że widzom tego brakuje”, wytłumaczyła swój pomysł IAAF. „Ciekawe, czy w rozwój tych kamer była zaangażowania jakaś kobieta. Nie sądzę”, powiedziała niemiecka zawodniczka Gina Lueckenkemper.

Reklama
Reklama
Reklama