Kasia Kiedrzynek jest najlepszą polską piłkarką, gwiazdą wielkiego Paris Saint-Germain. Mówi, że piłka ją ukształtowała i że bez niej nie wyobraża sobie życia. Jak to jest być kobietą w męskim sporcie? Czy zazdrości mężczyznom? I dlaczego bramkarkami zostają świruski? Zdradziła w najnowszym numerze „Urody Życia” Bartoszowi Janiszewskiemu.

Reklama

Kasia Kiedrzynek - jak została bramkarką?

- „Bycie bramkarzem to najgłupszy zawód na świecie. Wstaję rano, jem śniadanie, a potem idę do pracy, gdzie przez dwie godziny rzucam się w błoto” – tak Artur Boruc mówił o byciu bramkarzem.

Kasia Kiedrzynek: Wychodzi na to, że bycie bramkarką jest równie głupie. (śmiech) I trudniejsze, bo jesteśmy jednak kobietami. Błoto do nas mniej pasuje.

Zobacz także

- Specjalnie sobie pani wybrała taki zawód?

Kasia Kiedrzynek: Wcale nie wybrałam! Jestem typową bramkarską przybłędą.

- Przybłędą?!

Kasia Kiedrzynek: Kiedy grasz w piłkę jako dziecko, wszystko jedno, czy jesteś dziewczyną, czy chłopakiem, nikt nie chce stać na bramce. Wszyscy chcą strzelać gole, na bramce z reguły stają najsłabsi albo najmłodsi.

- Jak już musisz z nami grać, to możesz stanąć na budzie.

Kasia Kiedrzynek: No właśnie. Ja nie chciałam stać na budzie. Ale na moim pierwszym ligowym meczu moja drużyna akurat nie miała bramkarki. Tata wygadał się trenerowi, że kiedyś stałam na bramce w drużynie piłki ręcznej. Więc trener kazał mi włożyć bluzę i stanąć między słupkami.

- I się pani zakochała?

Kasia Kiedrzynek: Zupełnie nie. Miałam pretensje do ojca, że mnie w to wpakował. Wydawało mi się, że bramka to nie jest zupełnie miejsce dla mnie. Do tej pory zresztą czasami tak mi się wydaje, chociaż myślę, że uprawiam najpiękniejszy zawód świata.

Jan Kowalski/Agencja Gazeta

Katarzyna Kiedrzynek, Uroda Życia, czerwiec 2016.

Polecamy też: Kultowe zdjęcia VIVY! Zobaczcie, jak 14 lat temu Otylia Jędrzejczak specjalnie dla nas latała i krzyczała. Kulisy sesji

Kasia Kiedrzynek: „Bramkarz to najbardziej szalona osoba w drużynie”

- Została pani wybrana najlepszą bramkarką ostatniej Ligi Mistrzyń, bramkarką roku we Francji, podstawową bramkarką jednego z największych klubów świata. Robertem Lewandowskim kobiecego futbolu. Chyba się jednak pani w tej bramce odnalazła.

Kasia Kiedrzynek: Lubię to, chociaż to niewdzięczna robota. Widać każdy błąd, bo najczęściej skutkuje on utratą bramki. Bywa też tak, że przez godzinę stoisz w bramce i nic się nie dzieje. Nuda. Twoja drużyna atakuje, ale przeciwniczki nie oddają żadnego strzału. Ale koncentrację muszę utrzymać na najwyższym poziomie cały czas, bo to jest piłka i w każdej chwili rywalki mogą oddać strzał. Jak zabraknie skupienia, zrobisz błąd i możesz zepsuć wysiłek całej drużyny. Odpowiedzialność jest ogromna. Dlatego nie każdy może być bramkarzem. Trzeba mieć chłodną głowę. Chyba dlatego mówi się, że bramkarz to najbardziej szalona osoba w drużynie. Bramkarki zawsze są największymi, w pozytywnym sensie, świruskami.

- Pani też taka jest?

Kasia Kiedrzynek: Chyba trochę tak. Chociaż u mnie to objawia się raczej ogromną chęcią przygody. Tylko dlatego wyjechałam z Polski. Miałam kontrakt w Górniku Łęczna, gdzie niczego mi nie brakowało. Z takiego czysto materialnego punktu widzenia nie musiałam się wcale ruszać. A jednak zdecydowałam się, jak to się dzisiaj ładnie mówi, wyjść ze strefy komfortu, wszystko zostawić i zaryzykować. Potrzebowałam przygody. Więcej wyzwań w życiu.

- Nikt pani nie przecierał szlaków, do tej pory polskie piłkarki nie robiły kariery w Europie. Nie bała się pani?

Kasia Kiedrzynek: Ja nie jestem z tych, które się czegoś boją. Wiadomo, to wszystko było wyzwaniem. Ale w piłce piękne jest, że zawsze na koniec dnia liczy się to, co zrobisz na boisku. Wiedziałam, że w tym jestem dobra i sobie poradzę. Poza tym zastałam tu niesamowite warunki. Katarczycy, którzy chwilę wcześniej kupili PSG, wdrożyli ambitny projekt zbudowania czołowej drużyny Europy. Wcześniej kobiecy futbol był w Paryżu tylko amatorski. Ściągnęli czołowe zawodniczki z całego świata.

Ile zarabiają piłkarki?

- Kiedyś w Anglii futbol kobiet był popularny, ale nielegalny, zawodniczki musiały występować pod pseudonimami. W Brazylii zakaz gry w piłkę dla kobiet obowiązywał do lat 80. Teraz w końcu kobiety odzyskują piłkę z rąk facetów.

Kasia Kiedrzynek: Tak, chociaż dzieje się to powoli. W USA kobiety i mężczyźni zaczęli grać w tym samym czasie i kobiece piłkarki są tam częściej bardziej znane od piłkarzy. W Europie to wciąż dwa światy, ale i tutaj powoli się to zmienia. Dziennikarze sportowi chcą z nami rozmawiać o wynikach, coraz rzadziej pytają o to, czy po meczu wymieniamy się koszulkami, a chyba każda piłkarka odpowiadała kiedyś na takie idiotyczne pytania.

- W zeszłym roku zawodniczce, która jest kapitanem żeńskiej reprezentacji Anglii, klub zaoferował w końcu zawodowy kontrakt. 17 tysięcy funtów rocznie. Dziennikarze szybko obliczyli, że Wayne Rooney (gwiazda męskiej reprezentacji Anglii) zarabia trzy razy więcej w jeden dzień.

Kasia Kiedrzynek: Żadna kobieta nie gra w piłkę dla pieniędzy, ale czasami zazdroszczę facetom. Zawodnik, który gra na podobnym poziomie jak ja, po kilku latach kariery zarobi tyle pieniędzy, że do końca życia on i jego rodzina nie muszą się martwić o kasę. My dostajemy tyle, że wystarcza na przeżycie, ale nie ma szans, żeby cokolwiek odłożyć. Nie mówiąc już o kupowaniu sobie supersamochodów, apartamentów i wydawania setek tysięcy w sklepach z ciuchami. Z tego, co wiem, zarobki są tutaj podobne jak w Polsce, tyle że płacone w euro. Myślę, że średnia pensja waha się od 1500 do 2500 euro miesięcznie. Chociaż, oczywiście, największe gwiazdy mogą zarobić 10 razy tyle. W porównaniu z mężczyznami to śmiesznie mało.

Polecamy też: Anna Lewandowska: „Zawsze muszę mieć pazur". Gdzie się ubiera, z kim przyjaźni, czy ma kompleksy?

Cały wywiad w czerwcowej Urodzie Życia!

Marlena Bielińska

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama