Wielki sukces Franky'ego Zapaty! Francuz przeleciał nad kanałem La Manche
O jego wyczynie mówi cały świat
To wielki dzień dla francuskiego wynalazcy! Franky Zapata w trakcie drugiej próby zakończył z sukcesem przelot nad kanałem La Manche. Mężczyzna rozpoczął go na flyboardzie - maszynie własnej konstrukcji - o godzinie 8.17, zaś wylądował po przebyciu trasy liczącej 35 kilometrów o 8.39.
Drugi lot Franky'ego Zapaty nad kanałem La Manche
Ten historyczny wyczyn relacjonowała m.in. stacja TVN24. Początkowo lot Zapaty miał rozpocząć się punktualnie o godzinie 9.00, jednak z uwagi na sprzyjające warunki atmosferyczne, zdecydowano się go przyspieszyć.
Małżonka Francuza po godzinie 8.30 poinformowała media, że pierwszy etap - tankowania - przebiegł bez większych problemów.
"Pierwszy etap skończony. Teraz po prostu musi znaleźć lądowisko, mam nadzieję, że wszystko się uda", mówiła poruszona.
I nie pomyliła się! Historyczny moment nastąpił o godzinie 8.39.
"Jestem zmęczony, potrzebuję wakacji. Jestem wdzięczny ekipie, wykonali wspaniałą robotę. Przez ostatnie tygodnie pracowali po szesnaście godzin bez przerwy, do drugiej, trzeciej rano. Wiedziałem, że tym razem mi się uda", zaznaczył po wylądowaniu.
Wyjaśnił, że leciał z prędkością między 170 a 140 kilometrów na godzinę.
"To magia chwili. Czy jest to historyczne, to nie moja sprawa, najważniejsze jest to, co jest w naszych sercach. Tego się nie robi dla historii, tylko dla szalonego pomysłu", podkreślił.
A co czeka go teraz?
"Trzeba trochę popracować, mamy projekty. (…) Serfowanie po chmurach to następny etap - zdradził. - W czasie lotu myślałem o rodzinie, przyjaciołach, ekipie, o niczym więcej", dodał wzruszony przed kamerami. "Ten kanał zostanie na zawsze w mojej pamięci", podkreślił.
Pierwsza próba Franky'ego Zapaty
Po raz pierwszy Francuz podjął próbę pokonania kanału La Manche 25 lipca 2019 roku. Niestety, zakończyła się ona porażką - w połowie drogi, niedaleko platformy do tankowania, mężczyzna runął wraz ze swoim wynalazkiem do wody. Zapata i jego zespół wyciągnęli jednak wnioski i jeszcze tego samego dnia poinformowali, że podjęta zostanie kolejna próba. Jej termin wyznaczono na niedzielę 4 sierpnia.
"Odbudowałem całą maszynę w ciągu tygodnia. Pracowałem po 16 godzin dziennie. Jestem naprawdę zmęczony", podkreślił w sobotę. Wyjaśnił, że niemal cały flyboard uległ przy wypadku zniszczeniu, trzeba było go zrekonstruować od podstaw. Na szczęście wysiłek opłacił się.
Fany'emu Zapacie serdecznie gratulujemy!