Czy Caster Semenya w ogóle jest kobietą? Dlaczego wciąż musi to udowadniać?
Poznaj niezwykłą historię sportsmenki!
- KATARZYNA SIELICKA
Szybka jak błyskawica. Na dystansie 800 metrów kobiet nie ma sobie równych. Ale to się może skończyć. Zarzucono jej, że męski hormon, który płynie w jej krwi, daje jej nieuprawnioną przewagę. Pojawiają się pytania, czy Caster Semenya w ogóle jest kobietą? I inne – dlaczego jest zmuszana, by wciąż to udowadniać?
Przyszła wysłuchać orzeczenia Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu w Lozannie ubrana w elegancki czarny garnitur i golf. Do tego starannie ułożona fryzura, delikatne kolczyki i zawieszka w kształcie Afryki, kontynentu, z którego pochodzi i na którym jest bohaterką. Do zdjęcia układa dłoń w kształt V – jak victoria – zwycięstwo. Ale tym razem przegrywa. Od 8 maja nie może już startować z kobietami na swoich koronnych dystansach od 400 do 1500 metrów. Caster Semenya ma naturalnie podwyższony poziom testosteronu. Tak bardzo, że zbliża się do poziomu męskiego.
Zgodnie z nową klasyfikacją Międzynarodowego Stowarzyszenia Federacji Lekkoatletycznych (IAAF) jest „zawodniczką z zaburzeniami rozwoju płci” i aby startować na średnich dystansach, musi farmakologicznie obniżyć poziom testosteronu. Nie godzi się na to. Ale i nie poddaje się: „Nikt nie powstrzyma mnie od biegania”, mówi. Obrońcy praw człowieka uważają, że takie traktowanie to dyskryminacja. Inne biegaczki, że nie regulując sprawy androgenicznych zawodniczek, skazuje się te „zwykłe” na wieczną przegraną. IAAF, że Caster może biegać z mężczyznami. A sama Caster, że jest, jaka jest. Bo tak stworzył ją Bóg.
Pierwsza miłość
W Ga-Masehlong ziemia jest żółta. Księżycowy krajobraz ciągnie się po horyzont i jeszcze dalej. Podobno ludzie są tu przyzwyczajeni do czekania. Nicnierobienia. Bezrobocie sięga 80 procent. Tak w 2009 roku opisywał południowoafrykańską wioskę w prowincji Limpopo, skąd pochodzi Caster, dziennikarz „The Sydney Morning Herald”, Oliver Brown. Ludzie spędzali tu czas, gapiąc się na kozy i kury. Caster nigdy nie była w stanie znieść bezczynności.
Jej pierwsze treningi to biegi po gruntowych drogach od wioski do wioski. Godziny spędzane na grze w piłkę z chłopakami, bo to futbol jest jej pierwszą miłością. Gdy matka pyta, dlaczego to robi, odpowiada po prostu: „Bo lubię”. Wszystkich zdumiewa jej sprawność. Jest jednym z sześciorga dzieci Dorcus i Jocoba Semenyi. W domu nie ma elektryczności i bieżącej wody. W szkole średniej rodzice oddają ją na wychowanie babci, Maphuti Sekgala, która może zapewnić jej lepsze warunki. A Mokgadi, bo tak brzmi pierwsze imię Caster, nie jest zwykłą dziewczynką.
Dyrektor Nthema Secondary School, Eric Modiba, wspomina, że zawsze był dumny z Caster i jej sportowych osiągnięć. Pamięta też, że chodziła w spodniach i nigdy nie widział jej w sukience. „Dopiero w 11. klasie zorientowałem się, że jest dziewczynką”, przyznaje. Bo Caster nie wygląda jak dziewczynka. Nie wyrosły jej piersi. Ma niski głos, rozbudowaną muskulaturę, mechaniczny chód. W szkole z tego powodu jest obiektem drwin. „Jeśli to ją raniło, nie dała tego po sobie poznać”, mówi po latach jej babcia.
W sporcie osiąga coraz więcej. W 2008 zdobywa mistrzostwo świata juniorów, rok później wygrywa mistrzostwa Afryki juniorów na dystansach 800 i 1500 metrów. Jest tak dobra, że południowoafrykańska federacja lekkoatletyczna decyduje się ją wysłać na mistrzostwa świata 2009 do Berlina. Trzy godziny przed biegiem IAAF informuje, że od kilku tygodni trwa badanie płci Caster i rezultat nie mógł być znany przed zawodami. Semenya wygrywa, ale na konferencji prasowej po biegu zamiast niej występuje urzędnik IAAF. Tłumaczy, że 18-latka jest zbyt niedoświadczona, żeby odpowiadać na pytania dziennikarzy. Maphuti Sekgala mówiła potem, że Caster w tym czasie dzwoniła do niej. Roztrzęsiona. „Powiedziała, że myślą, że jest mężczyzną. Co mogę zrobić? Wiem, że jest kobietą. Wychowałam ją”, opowiadała o rozmowie z wnuczką. „To Bóg sprawił, że tak wygląda”.
Testosteron
Rusza fala hejtu. „Dla mnie to nie kobieta tylko mężczyzna. Tacy ludzie nie powinni z nami biegać”, oznajmiła Włoszka Elisa Cusma. „Spójrzcie na nią”, krzyczała rosyjska biegaczka Marija Sawinowa, celując palcem prosto w Caster. Dziennikarze węszą w szkołach, w których się uczyła, pytają krewnych i przyjaciół. Interesuje ich jedno – czy mistrzyni to dziewczyna?
Na orzeczenie IAAF Caster czeka 11 miesięcy. Wcześniej do internetu wyciekają nigdy niepotwierdzone informacje. Gazeta „Australian Daily Telegraph” podaje, że ma żeńskie zewnętrzne cechy płciowe, ale nie ma macicy ani jajników. Ma za to wewnętrzne jądra, które produkują testosteron. W orzeczeniu czytamy tylko, że Semenya może startować.
Caster nie jest pierwszą osobą w świecie sportu, która musi mierzyć się z podobnymi oskarżeniami. W latach 60. zawodniczki musiały paradować nago przed komisją złożoną z ginekologów. Tę upokarzającą praktykę przywołują obrońcy południowoafrykańskiej biegaczki. „Paradę nagusów” zastąpiło badanie chromosomów, a w końcu oznaczanie poziomu testosteronu. Mniej więcej trzy razy tyle co przeciętna kobieta ma przeciętny mężczyzna. Im więcej testosteronu, tym więcej siły, większa wytrzymałość. I lepsze wyniki. Kobiety ze zwykłym poziomem przy tych z androgenizmem nie mają na bieżni żadnych szans. IAAF po zbadaniu przypadku Caster nakazuje zawodniczkom ze zbyt dużą ilością testosteronu obniżenie go do poziomu „kobiecego”. Ile dokładnie ma go Caster – nie wiadomo. Pewne jest, że musi brać leki i… przestaje wygrywać. Dopiero w 2015, kiedy federacja zawiesza zakaz, biegaczka wraca na podium. A jej testosteron do właściwego jej poziomu.
Fala hejtu
„Koleżanki mają ilość testosteronu zbliżoną do męskiej, więc wyglądają jak wyglądają i biegają, jak biegają”, mówi polska biegaczka Joanna Jóźwik po zakończonym biegu na 800 metrów podczas olimpiady w Rio de Janeiro w 2016 roku. Bieg wygrywa Semenya. Za nią na podium dwie inne podobnie wyglądające Afrykanki. Jóźwik jest piąta. Ale uważa, że druga, bo przed nią jest tylko jedna inna biała kobieta. Świat jest oburzony wypowiedzią Polki. Uznaje ją za rasistowską. Polce wtóruje Szkotka Lynsey Sharp, która po zdobyciu szóstego miejsca ze łzami w oczach mówi: „Każdy widzi, że to dwa różne biegi. Nie mam tu czego szukać”. Na wymownym zdjęciu z tych zawodów Lynsey obejmuje Melissę Bishop, która zajęła czwarte miejsce. Caster chce się dołączyć, ale one nawet na nią nie patrzą. Szykany ze strony koleżanek spotkają ją jeszcze wiele razy.
„Dzięki krytykom jestem lepszym człowiekiem”, mówi wtedy Caster. Trzy lata później, po 30. z rzędu wygranym przez nią biegu na 800 metrów, a zarazem ostatnim przed zmianą przepisów, Lynsey nie będzie chciała już wypowiadać się na temat rywalki. Powie tylko: „Grożono mi śmiercią. Grożono śmiercią mojej rodzinie. To nie jest sytuacja, w jakiej chciałabym się znaleźć”.
Wsparcie żony
W RPA Caster jest niemal bóstwem. Jej kibice, zrzeszeni pod hasztagiem #handsoffcaster – ręce precz od Caster – bronią jej jak niepodległości. Biegaczka może też liczyć na Violet, swoją dziewczynę, a od 2015 roku żonę, której po powrocie z Rio wręcza medal, dziękując za wsparcie.
Są razem od 12 lat. Spotkały się na mityngu lekkoatletycznym, bo Violet Raseboya też jest biegaczką. Była akurat w toalecie, gdy weszła tam Caster. Zdziwiła się, co chłopak robi w damskiej ubikacji. „Nie jestem chłopakiem”, odpowiedziała urażona Caster. „Najpierw obie to wypierałyśmy, nie tylko dlatego, że spotkałyśmy się w takich okolicznościach, ale też dlatego, że Violet miała wtedy chłopaka. Bardzo się starała zaprzeczyć temu, że zakochała się w kobiecie”, mówiła w 2017 roku dla portalu Citizen.co.za. Wyznała też, że marzy o dzieciach i ma nadzieję na bliźniaki, bo Violet ma bliźniacze rodzeństwo. Mają za sobą dwa śluby – jeden, tradycyjny, wzięły w 2015 roku.
Pisano, że Caster zapłaciła rodzinie panny młodej 1500 funtów. Na drugim ślubie, w 2017 w Pretorii, gościom, wśród których byli przyjaciele, krewni, lokalne gwiazdy sportu i show-biznesu, pozwolono robić zdjęcia, aby jak najwięcej fanów mogło dzielić szczęście swojej idolki. Caster wystąpiła w ozdobnym żakiecie i złotych spodniach, Violet w białej koronkowej sukni. Później obie przebrały się w tradycyjne żółte stroje zdobione koralikami. Pierwszy taniec zatańczyły w oparach suchego lodu imitującego mgłę, później wszyscy ruszyli w żywiołowy ludowy taniec. Weselnicy otrzymali podarunki w postaci butelki wina z ekskluzywnej winnicy Vitkyk z etykietami przedstawiającymi kochanków.
W ojczyźnie Caster może czuć się kochana i bezpieczna. Jest też bogata – jej majątek w 2018 roku szacowano na 1,2 miliona dolarów. Pojawia się na okładkach pism, w reklamach, jest ambasadorką prozdrowotnej organizacji. Reszta świata ma do niej mieszane uczucia. Podobno po orzeczeniu Trybunału Arbitrażowego Caster zamierza się odwołać do szwajcarskiego Trybunału Federalnego. Tylko on może jeszcze zmienić przepisy. Caster ma poparcie Rady Praw Człowieka ONZ, Human Rights Watch. Przychylne głosy pojawiają się także wśród jej dotychczasowch krytyków. „Zrozumiem, jeśli się odwoła. Na miejscu Caster walczyłabym o swoje”, powiedziała Joanna Jóźwik.
1 z 9
Caster Semenya ma 28 lat. Jest dwukrotną mistrzynią olimpijską i mistrzynią świata na średnich dystansach.
2 z 9
„Nigdy nie przestanę biegać”, mówi Caster. Kilka dni temu zapowiedziała, że będzie teraz startować w biegach długodystansowych. Na obniżenie poziomu testosteronu nie chce się zgodzić.
3 z 9
Z wizytą w swojej szkole w wiosce Ga-Masehlong. Tutaj, tak jak w całej RPA, jest bohaterką.
4 z 9
5 z 9
Nigdy nie chodzi w sukienkach. Nawet na okładkach magazynów jest wystylizowana po męsku.
6 z 9
Caster z prawnikiem po wyroku Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu w Lozannie. Zgodnie z orzeczeniem, aby startować, musi brać leki.
7 z 9
Dorcus Semenya, mama Caster. „Wiem, kim jest moje dziecko. Jest dziewczyną, nie ma co do tego wątpliwości”, mówi.
8 z 9
W RPA Caster jest gwiazdą. Pojawia się na wszystkich ważnych imprezach, razem z Violet pozuje na ściankach.
9 z 9
Na ślubie w styczniu 2017 w tradycyjnych strojach.