Reklama

Ma 17 lat i jest oczkiem w głowie Beaty Tadli. Jan Kietliński to owoc związku dziennikarki i Radosława Kietlińskiego. Małżeństwo pary co prawda zakończyło się w 2014 roku, jednak oboje zgodnie dzielą się zobowiązaniami rodzicielskimi. Prezenterka mówi o swojej latorośli „Nie wyobrażam sobie innego dziecka. Kocham Jaśka nad życie i jestem z nim bardzo szczęśliwa”.

Reklama

Syn Beaty Tadli, Jan Kietliński, wspiera ją po rozstaniu z Jarosławem Kretem

Jan to wielkie wsparcie dla swojej mamy. Szczególnie teraz, gdy media huczą od plotek na temat związku Beaty Tadli i Jarosława Kreta. W kuluarach mówi się, że pogodynek oraz prezenterka podjęli decyzję o rozstaniu. Oni sami albo udzielają wymijających odpowiedzi, albo konsekwentnie temu zaprzeczają. Jednak najnowsze doniesienia nie pozostawiają co do tego wątpliwości. Co więcej bliscy znajomi pary twierdzą, że teraz największym wsparciem dla ukochanej mamy jest właśnie jej syn Jan.

„Znów są tak blisko jak kiedyś. Jasiek może rozmawiać z mamą o wszystkim i mają dla siebie tyle czasu, ile potrzebują”, zdradził jeden z nich Dobremu Tygodniowi.

Dodał również, że początkowo syn Beaty Tadli zaakceptował Jarosława Kreta i był nim nawet zafascynowany, głównie za sprawą opowieści pogodynka o dalekich podróżach. Jednak z czasem zaczął widzieć w prezenterze egocentryka i ostrzegał przed nim mamę.

To położyło się cieniem na relacjach gwiazdy i jej latorośli, ponieważ dziennikarka stawała po stronie ukochanego.

„Jasiek poczuł się odtrącony, sprawiał kłopoty wychowawcze: opuścił się w nauce, dużo czasu spędzał ze znajomymi, palił papierosy. W domu dochodziło do słownych starć”, twierdzi informator gazety.

Jednak po konflikcie nie ma już śladu. Nie dość, że Jan Kietliński wspiera mamę na parkiecie Tańca z gwiazdami, to jeszcze spędzają ze sobą każdą wolną chwilę.

„Beata obiecała synowi, że nie pozwoli, by jakiś mężczyzna znów stanął między nimi”, podkreśla znajoma pary.

Beata Tadla z synem Janem Kietlińskim w sesji VIVY!

„Mocno sobie ufamy. A ja nie jestem mamą kontrolującą zeszyty, dociekającą minuta po minucie, co robił i z kim był. Sam o wszystkim, lub prawie wszystkim, opowiada. Nastolatek ma już swoje życie. Nie zawsze kompatybilne z moim to oczywiste. Nie wychowuję go na mojego klona. Zawsze go przekonywałam do samodzielnych decyzji”, podkreślała Beata Tadla w wywiadzie udzielonym VIVIE! w styczniu 2015 roku.

Dodała również, że nie ma dla nich tematów tabu, nie mają przed sobą tajemnic i w ich relacji najważniejszych jest dialog.

„Tylko raz zdarzyło się, że ją okłamał. Prawda szybko wyszła na jaw. Zrozumiał, że zawiódł jej zaufanie. „Bardzo się zdenerwowałam, a jemu było potwornie wstyd”, powiedziała dziennikarka. Gdy przyłapała go na wyrzucaniu jedzenia, zabrała mu telefon. „Nie będzie mojej zgody na marnowanie jedzenia!”, ostrzegła. „Jeśli nie zjesz kanapki, oddaj ją komuś głodnemu”. Jednak nigdy nie stosowała w wychowaniu systemu kar i nagród. Uważa, że wiele ważniejszy jest dialog” – pisał w swoim niedawnym tekście na łamach viva.pl Roman Praszyński.

A kim Jan Kietliński chciałby zostać w przyszłości?

„Chcę wyjechać z Polski do większego kraju, gdzie będę mógł się rozwijać”, mówił. Pociąga go architektura i urbanistyka.

Reklama

W galerii przypominamy sesję Beaty Tadli i jej ukochanego syna dla VIVY!.

Reklama
Reklama
Reklama